10 miesięcy, 3 tomy i blisko 2000 stron. To była – wydaje się – szybka, ale jakże przemyślana i sensowna decyzja, by umożliwić czytelnikom w Polsce łatwy dostęp do całego runu „Lucyfera” autorstwa Mike’a Careya. I nawet jeśli to tylko reedycja komiksów wydawanych u nas 7 lat temu, to jestem przekonany, że sprzedażowo broni się ona całkiem nieźle.