„Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

Kolejny spin-off „Obecności” trafił parę miesięcy temu na sklepowe półki. Jakość „Annabelle wraca do domu” – samego filmu i wydania Blu-ray – oceniamy w poniższej recenzji. Zapraszamy do lektury.

„Annabelle wraca do domu” (2019), reż. Gary Dauberman

(dystrybucja w Polsce: Galapagos)

Film:

Współdzielone uniwersum horrorów niesie ze sobą spory potencjał dla kreatywnych twórców i zdolnych reżyserów. A jednak, architekci „Conjuringverse” nieustannie udowadniają, że misja malowania wyrazistych obrazów grozy pozostaje dla nich wtórna względem regularnego wypuszczania do kin kolejnych rzemieślniczych półproduktów. Idąc o krok dalej, w wyznaczaniu ram „prawdziwego kina” Martin Scorsese mógłby powiedzieć o nich, że są pustymi parkami rozrywki, i w tym przypadku nie pomyliłby się ani trochę. Trzecia „Annabelle” oraz wcześniej „Zakonnica” i „Topielisko” (o którym więcej za tydzień) wypadłyby w kontekście takiego porównania niczym lunaparkowe tunele strachu, które popartą motywami narrację transformują w nieprzerwany strumień jumpscare’ów, a rolę postaci redukują do dwuwymiarowych wycinków z kartonu, które coś tam czasem powiedzą, ale generalnie każdy wie, że nie po to tam są.

„Annabelle wraca do domu” daje wyraz dosłownie każdej tendencji, którą moglibyśmy zaobserwować w ostatnich latach w mainstreamowym kinie grozy. Mamy tu do czynienia z filmem, który powstał wyłącznie, by zaspokoić potrzebę zwrotów z franczyzowych inwestycji — wie to i scenarzysta, i reżyser (w obu przypadkach Gary Dauberman, autor koszmarnego tekstu do „Zakonnicy”), i na wszystkich bogów, i wszystkie demony, wie to też sama Annabelle, ograniczona tu do odgrywania roli wkurzonej szynszyli, która będzie podgryzała kostki sąsiadów tak długo, jak się jej nie odstawi z powrotem do klatki. Główna porcelanowa maszkara jest w tym filmie zajęta podjazdową wojną obfitą w poltergeistowe figle, tyleż nieskuteczne co nieprzyzwoicie reprodukowane. Nie tylko ona jest zresztą diabelnie zrezygnowana. Poddali się wszyscy, którzy z kolejnego rozdziału podcyklu chcieli zrobić twór choćby śladowo uzasadniający swoje istnienie. Scenariusz przenosi Annabelle do piwnicy Eda i Lorraine Warrenów, demonologów z poprzednich filmów, których wierni marce widzowie będą mogli zobaczyć w trakcie pierwszego kwadransu filmu -- nieprzypadkowo najlepszego w całym metrażu. Gdy Patrick Wilson i Vera Farmiga znikają z narracji, „Annabelle wraca do domu” staje się niczym więcej, a wprawioną w ruch ilustracją korporacyjnej chciwości, a zarazem sporym krokiem wstecz względem i tak przeciętnych „Narodzin zła” Davida Samberga.

01207.m2ts_snapshot_00.03.09-min.png

Tytułem cięć budżetowych twórcy osadzają akcję w domu Warrenów. Gdzie indziej zawężenie scenografii mogłoby poskutkować właściwie klaustrofobicznym koszmarem, wszelako w trzeciej opowieści o porcelanowej lalce (która, proszę mi wybaczyć, nigdy nie miała szczególnego potencjału na własną serię) nieustanne przemierzanie tej samej przestrzeni wiąże się wyłącznie z ciągłym przetwarzaniem zapożyczeń z innych filmów. Trudno też doszukać się tu jakiejkolwiek fabuły. W „Annabelle wraca do domu” narrację zastępuje bezkształtny montaż kolejnych spacerów przez korytarze pustego domu. Dość będzie powiedzieć, że o motywach zawiązanych w początkowej ekspozycji scenariusz przypomina sobie dopiero przy końcu filmu, bez większego sensu. Bo i po co on? Fabuła jest tu wyłącznie umownym ornamentem, którego Gary Dauberman najchętniej pozbyłby się wcale.

Jak w takim razie wypada sam spektakl? Współczesny pophorror, zwłaszcza ten ulokowany w objęciach nieustannie rozrastającego się uniwersum „Obecności”, opiera się przeważnie na ciągłym oszukiwaniu widowni. „Annabelle wraca do domu” nie tylko nie stanowi w tym kontekście wyjątku, a przepoczwarza owo naczelne narzędzie innych filmów serii w dosłownie jedyny instrument w swoim repertuarze, niczym genetycznie przekazywany wirus, który powoli, ale nieuchronnie zżera macierzysty organizm. Dauberman reżyseruje film tak głęboko świadom stałych trików franczyzy, że z widownią usiłuje wdać się w grę w odgadywanie, z której strony kadru nadejdzie zagrożenie. A jednak, blef „Annabelle wraca do domu” sięga już tak daleko, że zagrożenie najczęściej po prostu nie nadchodzi. Doskonałym przykładem będzie sekwencja, w której główna bohaterka konsekwentnie uchyla skrzypiące drzwi do pokoju z fotelem bujanym, na którym, rzecz jasna, najpierw zasiada Annabelle, a następnie w mistycznych okolicznościach znika. Reżyser układa scenę tak, by za drugim i trzecim razem wywołać w widzu pewność, że źródło jumpscare’a pojawi się za plecami bohaterki. „Zakonnica” robiła to samo, mało tego — owijała całe sekwencje wyłącznie wokół skokostrachów. Dauberman wykorzystuje bliźniaczą, rozwlekłą technikę, ale w jego przypadku rozładowanie napięcia po prostu nie nadchodzi. Na większość jego filmu składają się 3/4 sekwencji, pożywiające się słabnącym z minuty na minutę suspensem i narastającą frustracją. Układ każdej z tuzinów sklonowanych scen można zresztą skutecznie przewidzieć już po kilku minutach filmu – najpierw postacie wędrują przez absurdalnie wydłużone korytarze, gdy oprawa powoli faworyzuje niskie tony sugerujące nadchodzący jumpscare. Wkrótce następuje wyciszenie dźwięków, postać odkrywa, że została oszukana, a głośny dźwięk albo nie następuje wcale, albo bombarduje zmysły, gdy na ekranie gaśnie światło, ktoś kogoś ciągnie za nogawkę, szklanka mleka spada na podłogę, projektor spontanicznie budzi się do życia i tak dalej, i tak dalej, i dalej. Czasem, tylko czasem, przyczyna jest nadprzyrodzona, wówczas na ułamek sekundy zobaczycie na ekranie komputerowo wygenerowanego wilkołaka albo generyczną straszną dziewczynkę ze strasznymi warkoczykami. Tyle. Oto cały film. Więcej, źródła „strachów” są tu skrajnie przypadkowe, w najmniejszym stopniu niepowiązane ze sobą tematycznie. Scenograficzne bogactwo piwnicy Warrenów skrywa wyłącznie obietnicę przyszłych spin-offów – nieprzypadkowo kilka sekwencji Dauberman inscenizuje tak, by w kadrze znalazły się niepotrzebne w „Annabelle”, a kluczowe dla nieuchronnego rozwoju franczyzy elementy.

01207.m2ts_snapshot_00.23.39-min.png

I cóż z tego, że od strony stylistycznej film potrafi być bardzo efektowny, skoro każdy zabieg, który zadowala oko, zostaje następnie poddany niekończącej się autoparodii? Dauberman potrafi na przykład znakomicie poruszać kamerą, a gdy nie stawia na sugestywnie niezbalansowane kadry udaje mu się układać ujęcia tak, by zachęcać oko do przeczesywania głębokich kompozycji w poszukiwaniu wskazówek złowrogiej aktywności. Estetyka filmu w ogóle robi wrażenie -- poczynając od wystylizowanej karty tytułowej, na kolorystyce przywodzącej na myśl kino lat siedemdziesiątych kończąc. Cóż z tego też, że w obsadzie znalazła się Mckenna Grace, naekranowa córka Warrenów i kolejna po Lulu Wilson znakomita młoda gwiazda franczyzy? Strona realizacyjna uniwersum „Obecności” z rzadka budzi zastrzeżenia – z reguły wiąże się z ogromną frustracją, że przy tak jakościowych walorach oprawy, otrzymujemy ostatecznie tak mierny efekt. Powiem więcej, udowadnia wyłącznie, że na stanowiskach kierowniczych brakuje ludzi zainteresowanych kreowaniem pełnokrwistych widowisk, a nie kinowych wydmuszek, które sprzedadzą bilety i zadowolą tę część widzów, która kino utożsamia z luźnym zbiorem krótkotrwałych obrazów. Tym w chwili obecnej postprodukty „Obecności” są i tym najpewniej pozostaną. Następny!

2
Film

Obraz:

Jak powiedzieliśmy już powyżej -- filmy z „Conjuringverse” brzmią i wyglądają zjawiskowo, i „Annabelle wraca do domu” nie stanowi w tym kontekście odstępstwa. Podoba mi się zwłaszcza, jak umiejętnie Dauberman i operator Michael Burgess implementują w pojedyncze kadry kolejne plany – w jednym momencie na ekranie widzimy zarówno bohaterki na drugim planie, bogate w detale tła i odbicie paskudnej lalki rysujące się abstrakcyjnie na twarzach aktorek.

Tu i ówdzie da się dostrzec szumy, które w pierwszej kolejności odebrałem jako kolejny z wielu elementów stylistyki mających imitować „retro-niedoskonałość” obrazu. A jednak, ponieważ film nakręcono z użyciem kamer cyfrowych, tak trudno oczekiwać, by był to zabieg zamierzony. W pozostałym zakresie nowa „Annabelle” prezentuje się bezbłędnie. Wrażenie robi szczególnie stosunkowo nowe dla serii żywiołowe nasycenie barw – zwłaszcza w sekwencji, w której wielokolorowa lampka głównej bohaterki spada na podłogę i zalewa scenografię feerią barw, która w połączeniu z rzucanymi cieniami tworzy zajmujące wizualnie widowisko. Detale na postaciach i pozostałych elementach inscenizacji nie pozostawiają wiele do życzenia – przy zbliżeniach wyraźnie widać szczegóły twarzy, koloryt skóry został oddany bezbłędnie. „Annabelle” nie zawodzi również w sekwencjach zaciemnionych – idealnie oddana i nieprzejrzysta czerń wspaniale kontrastuje z pojedynczymi źródłami światła. Zwłaszcza w sekwencji, w której jedna z bohaterek przemierza ponury korytarz rozświetlony ciepłym światłem lampionu.

„Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Annabelle wraca do domu” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

Wykres bitrate'u wideo na płycie Blu-ray

Poniżej prezentujemy wykresy bitrate'u video recenzowanej płyty Blu-ray, a dodatkowo także bitrate obrazu filmu „Annabelle wraca do domu dostępnego w bibliotece serwisu iTunes dla posiadaczy urządzeń Apple TV i Apple TV 4K w rozdzielczości 4K i Full HD. Pamiętajcie, że w przypadku filmu 4K został użyty inny kodek.

Po kliknięciu w obrazek przejdziecie do narzędzia, w którym można wyłączyć wybrany wykres i sprawdzać bitrate w konkretnym miejscu.

annabelle-comes-home-2019-bitrate-bd-it.png

5
Obraz

Dźwięk:

Dźwięk to z pewnością najlepszy element tego wydawnictwa. Podobnie jak w przypadku „Narodzin zła” i „Zakonnicy”, „Annabelle” brzmi jeszcze lepiej, niż wygląda. Najlepsze wrażenie robi powolna gradacja tonów w chwilach zapowiadających jumpscare. Jest ich w tym filmie na tyle dużo, że będziecie mieli dużo okazji, by pokochać kakofonię dźwięków składającą się na budowę suspensu, jej nieobecność i każdorazowe dynamiczne powroty do ścieżki. Obecny na płytce Dolby Atmos snuje projekcję ambientu, której nie da się zaburzyć ani marnym scenariuszem, ani nienatchnioną reżyserią (a „Annabelle” próbuje tego dokonać nad wyraz często). Przestrzenność dźwięku doprowadza do sytuacji, w której nie raz kusi, by odwrócić się za siebie, a sam design efektów jest na tyle szczegółowy, że nietrudno pomylić dźwięki środowiska z tymi rzeczywistymi, rezonującymi zza okna.

Wersję lektorską klasycznie już w przypadku „Obecnowersum” odradzam. Jedynym elementem, który te filmy rozgrzesza, to ich oprawa. Odpalenie polskiej wersji i tutaj wiąże się z utratą sążnistej części audialnego doświadczenia. Jeżeli już chcecie ten film pooglądać, to zróbcie to tak, by miało to sens: głośno, po angielsku i z maksymalnie podkręconym subwooferem.

6
Dźwięk

Materiały dodatkowe:

annabelle-wraca-do-domu-menu-bd-min.png

Otrzymujemy tu kilka krótkich klipów promocyjnych / materiałów zza kulis. Minidokumenty przybliżają nieco postacie Eda i Lorraine Warrenów, pomysły stojące za realizacją kilku sekwencji oraz scenografią niesławnego pokoju artefaktów. Sceny niewykorzystane, które tu mamy, należą do dodatków, które okażą się dla entuzjastów filmu szczególnie cenne – choć nie są one może szczególnie dynamiczne, to wprowadzają do fabuły parę elementów, na których obecności ta mógłaby tylko zyskać. Ogółem całkiem przyjemny zestaw, nic szczególnego, ale nie wyobrażam sobie, co taki film jak „Annabelle wraca do domu” mógłby jeszcze zaoferować. Poniżej pełna lista.

  • Sceny niewykorzystane (11:28)
  • Pokój artefaktów i okultyzm” (5:07)
  • Światło i miłość” (4:25)
  • Za kulisami: Przewoźnik-Demon, Krwawa panna młoda, Wilkołak (11:22)
4
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Opakowanie wydania Blu-ray to standardowe Elite, które nie przykuwa uwagi ani z zewnątrz, ani wewnątrz. Grafika na przedniej okładce to wierna kopia jednego z plakatów filmu, o którym można powiedzieć tyle, że – jak cała „Annabelle wraca do domu” – przywodzi na myśl estetykę dawnego kina.

DSC01335.jpg DSC01339.jpg

DSC01342.jpg DSC01346.jpg

3
Opakowanie

Specyfikacja wydania

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

13 listopada 2019 roku

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

106

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.39:1

Dźwięk oryginalny

Dolby Atmos

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (lektor: Piotr Borowiec) i napisy

Podstawowe informacje z raportu BDInfo:

Disc Title: Annabelle Comes Home
Disc Size: 40,036,580,083 bytes
Length: 1:46:05.400 (h:m:s.ms)
Size: 32,361,172,992 bytes
Total Bitrate: 40.67 Mbps

VIDEO:

Codec Bitrate Description
----- ------- -----------
MPEG-4 AVC Video 26994 kbps 1080p / 23.976 fps / 16:9 / High Profile 4.1

AUDIO:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Dolby TrueHD/Atmos Audio English 4004 kbps 7.1 / 48 kHz / 3364 kbps / 24-bit (AC3 Embedded: 5.1-EX / 48 kHz / 640 kbps / DN -27dB)
Dolby Digital Audio Polish 448 kbps 5.1 / 48 kHz / 448 kbps / DN -27dB

SUBTITLES:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Presentation Graphics English 25.525 kbps
Presentation Graphics Polish 16.583 kbps

Pełny raport BD-info dostępny jest pod odnośnikiem: „Annabelle wraca do domu” – raport BDInfo z płyty 2D.

Podsumowanie:

Jeśli podobały Wam się filmy z uniwersum „Obecności” do tej pory, to Annabelle i jej powrót do domu z pewnością Was nie zawiodą. Mając na względzie bardzo dobry transfer obrazu oraz wyborną ścieżkę dźwiękową, trudno wyobrazić sobie lepszy zapis filmu niż ten, który otrzymacie nabywając Blu-raya. Jeżeli jednak do horrorów o przerażającej lalce podchodzicie podobnie jak, powiedzmy, do kolejnych części gry „Call of Duty” albo „FIFA”, to dajcie sobie na wstrzymanie. Może ten w przyszłym roku będzie trochę lepszy.

Kompletne informacje na temat wydania Blu-ray z filmem „Annabelle wraca do domu” znajdziecie na Filmoskopie.

2
Film
5
Obraz
6
Dźwięk
4
Dodatki
3
Opakowanie
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić film „Annabelle wraca do domu”:

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

źródło: zdj. Warner Bros. / Galapagos