Auta 3 - recenzja filmu i wydania Blu-ray [3D+2D, opakowanie plastikowe]

8 listopada do polskich sklepów trafiły niebieskie krążki z filmem Auta 3. Poniżej znajdziecie recenzję wydania Blu-ray 3D + 2D.

„Auta 3” (2017), reż. Brian Fee

(dystrybucja w Polsce: Galapagos)

UWAGA: tekst nie zawiera spoilerów, o ile nie uważa się za takie scen prezentowanych w trailerach i klipach promocyjnych.

  1. Które studio zbiera najwięcej nagród za swoje animacje? Pixar.
  2. Czy zdarzyło się, aby któryś z ich 19 filmów nie zdobył uznania w oczach krytyków? Tak, trzy razy.
  3. Jakie to filmy? Auta, Auta 2 i Auta 3.
  4. Które animacje (nie tylko Pixara) autor tego tekstu lubi najbardziej? Auta i Auta 3.

Powyższym quizem załatwiam dwie rzeczy. Raz, ocenę filmu poniekąd mamy z głowy. Dwa, przyznaję, iż świadom jestem pozostawania w mniejszości. Zaczynajmy.

Uwielbiam filmy sportowe. Są dla mnie jak romanse dla kobiecej części widowni. Zapewniają emocje, wzruszenia, obowiązkową gęsią skórkę, a czasem nawet wilgotność gałek ocznych. Droga „from zero to hero” to przecież nie tylko american dream, ale również wartość uniwersalna, niezależna od miejsca na mapie świata, wieku czy pochodzenia, znana wszystkim fanom Messiego, LeBrona czy innego Kubicy – istota sportu w najczystszej formie. Wszak tym najlepszym może być każdy. Wystarczy ciężko pracować i trafić na właściwych ludzi. Oczywiście odrobina talentu również się przyda. Wątek finansowy chwilowo odłóżmy na bok.

Mowa motywacyjna Ala Pacino w Any Given Sunday (Oliver Stone, 1999), boiskowe porozumienie ponad gangsterskimi podziałami w Gridiron Gang (Phil Joanou, 2006), wstęp do właściwych treningów z Coachem Carterem (Thomas Carter, 2005), rywalizacja Hunta i Laudy w Rush (Ron Howard, 2013), rodzinne relacje w Warriorze (Gavin O’Connor, 2011), krańcowe poświęcenie w Million Dollar Baby (Clint Estwood, 2004), schyłek kariery The Wrestlera (Darren Aronofsky, 2008) czy ryzykowna akcja Roda „Show me the money” Tidwella w Jerrym Maguire (Cameron Crowe, 1996) – to tylko pierwsze z brzegu przykłady, które jestem w stanie wymienić jednym tchem. Drugim wymieniłbym kolejnych dziesięć, nadal nie dochodząc do klasyków rangi Raging Bulla (Martin Scorsese, 1980) czy Chariots of Fire (Hugh Hudson, 1981).

Na tym etapie zapewne zastanawiasz się, skąd w recenzji animacji tyle tytułów filmów skierowanych raczej do starszej widowni. Już tłumaczę. Powody są dwa. Po pierwsze chciałbym nadać swojej ocenie kontekst – zrobiłem to powyżej. Po drugie, Auta (szczególnie w części pierwszej i trzeciej) to filmy w sposób skrajnie bezczelny, acz niezwykle udany adaptujące na grunt bajek motywy ograne po milion razy w gatunku dramatu sportowego. Celowo też nie wymieniłem dwóch tytułów, których ducha w serii o Zygzaku McQueenie (Owen Wilson, Piotr Adamczyk) czuć najbardziej. Są to Days of Thunder (Tony Scott, 1990) i licząca już siedem tytułów saga o Rockym (1976-2015).  Z pierwszego zaczerpnięto środowisko wyścigów NASCAR oraz charakter głównego bohatera, z drugiego… całą resztę. Jak wyszło?

00905.m2ts_snapshot_05.32.jpg

Część pierwsza (John Lasseter, 2006) to budująca historia z morałem. Zygzak jest utalentowanym nowicjuszem, który nie bacząc na potrzeby i uczucia innych, po trupach dąży do celu, jakim jest wygranie zawodów NASCAR, a w konsekwencji przejęcie lukratywnego kontraktu sponsorskiego z firmą Dinoco. Dalej ma być sława, podziw kibiców, medialna rozpoznawalność i jeszcze więcej kasy. Okazuje się, że talent to nie wszystko. Do odniesienia sukcesu trzeba jeszcze samodyscypliny, ciężkiej pracy, pokory, wsparcia przyjaciół, a i sam sukces okazuje się czymś innym, niż Zygzak zakładał (nie wykluczając jednocześnie osiągniecia celu sportowego). McQueen staje się zatem nie tylko zwycięzcą, ale również dobrym człowiekiem. Tfu, samochodem. Finałowa scena w której – kosztem własnej wygranej – na kilka metrów przed metą zawraca, aby pomóc ukończyć wyścig staremu championowi, za każdym razem gwarantuje mi ścisk w gardle. Piękne. Przy okazji uczy dzieciaki, czym jest sportowa rywalizacja. A przynajmniej czym być powinna.

Część druga (ten sam reżyser, pięć lat później) ujrzała światło dzienne po takich perełkach jak Ratatouille (2007), WALL-E (2008), Up (2009) i Toy Story 3 (2010), zatem w momencie gdy Pixar był bogiem! Niestety. Z Disneya poszedł chyba jasny przekaz. Zabawki inspirowane Carsami zarabiają kosmiczne kokosy, potrzebujemy zatem więcej samochodzików. Dużo więcej. Poza tym NASCAR to wyścigi stricte amerykańskie, więc dołóżmy jeszcze ogólnoświatowe WRC i F1. Fabuła? Niech będzie o szpiegach i ich gadżetach. To pozwoli tworzyć jeszcze bardziej zróżnicowane zabawki. Efekt? Wybaczcie, ale o tym filmie i tak już za dużo napisałem.

Kiedy pojawiła się zatem informacja o produkcji części trzeciej (debiutujący na reżyserskim stołku Brian Fee), obawy były jak najbardziej uzasadnione. Niby trailery przekonywały, że wracamy do korzeni, ale… Na szczęście wyszło świetnie. Dla mnie – dorosłego widza – nawet lepiej niż w jedynce. Mój pięcioletni synek się nie zgadza: „za mało Złomka, humoru i straszenia krowo-ciągników”. To ważna informacja.

Film:

Minęło kilka lat. Zygzak, ulubieniec publiczności, mediów i… rywali, ma już ugruntowaną pozycję w wyścigowym światku. Światku, który początkowo niespodziewanie, a następnie coraz szybciej zaczyna się zmieniać. Na torze pojawiają się nowi, młodsi i lepsi technologicznie zawodnicy. Zaplecze szkoleniowe nie kojarzy się już nikomu ze starym szutrowym torem w Chłodnicy Górskiej, ale raczej z bazami kosmicznymi w dowolnym filmie SF. Trenerzy to już nie koledzy po fachu Doca Hudsona (nieodżałowany Paul Newman, a w polskiej wersji znakomity Daniel Olbrychski), ale stosujący zróżnicowane techniki, wszechstronnie wyszkoleni laboranci-naukowcy-psychologowie. Nawet w mediach tradycyjnych komentatorów zaczynają wypierać techno-analitycy. Zawody profesjonalizują się, wymagając jednocześnie większych nakładów finansowych. Małe teamy wykupowane są przez potentatów, którzy środki inwestują nie tylko w potencjalny sukces sportowy, ale także (a może przede wszystkim) w zwrot z gadżetów marketingowych. Liczy się wyłącznie rachunek ekonomiczny i końcowa cyfra (czyżby zamierzona auto ironia Disneya). Starzy zawodnicy, którzy nie gwarantują zysku, zostają bez najmniejszych sentymentów zwalniani. Młodzi pracując na swoją markę w social mediach, przed okiem kamery mówią językiem polityków, pragnąc zdobyć społeczne poparcie. Słowem, znany nam z realnego życia „sport XXI wieku”. Korpo-sport. Techno-sport. Poważne i bardzo dorosłe problemy, prawda? Rozumiecie już dlaczego mój synek woli jedynkę?

Wróćmy jednak do Zygzaka, który zaczyna regularnie przegrywać z pretendującym do mistrzostwa młodzikiem Jacksonem Sztormem (Armie Hammer, Antoni Pawlicki). Frustracja niemożnością pokonania ograniczeń technicznych oraz poczucie osamotnienia w kontekście wykruszającej się „starej gwardii”, wywołują kryzys w życiu czerwonej 95-ki. Aby nie dopuścić do ostatecznej przegranej, dotychczasowy sponsor Rust-eze wspaniałomyślnie wycofuje się z wyścigów, sprzedając Zygzaka do zespołu pewnego milionera, Pana Sterlinga (Nathan Fillion i duuuużo lepszy Wojciech Malajkat). Cel jest jeden. Połączyć bogate doświadczenie i talent McQueena z najnowocześniejszymi zdobyczami techniki oraz metodami treningowymi głównego coacha zespołu, młodziutkiej Cruz Ramirez (Cristela Alonso, Wiktoria Wolańska), a następnie wrócić na pozycję lidera. Czy to się uda? Czy rzeczywiście problemem jest wyłącznie brak sportowego zaplecza na poziomie rywali?

00927.m2ts_snapshot_00.15.jpg

Wspomniałem, że seria w trzeciej odsłonie wraca do korzeni. Podobną drogę przejedzie główny bohater. Znając swoje mocne strony zmierzy się z sytuacją, gdy poznać i zaakceptować będzie musiał również te słabe. Być może na niektóre nawet nie ma wpływu. Czy łatwo będzie się pogodzić z obiektywnymi ograniczeniami i w konsekwencji z ewentualną przegraną? Film w piękny sposób zagra na nostalgicznej nucie (cudownie emocjonalne sceny radosnej jazdy Ramirez i Złomka po dawno zapomnianym torze wyścigowym na południu Stanów Zjednoczonych), wspomni i uhonoruje tych, którzy odeszli, a na końcu pokaże, że szczęście i samorealizacja mogą mieć wiele twarzy, przy czym te starsze są nierzadko piękniejsze niż przywdziewane tu i teraz maski. Dużo w tym będzie Rockiego (w szczególności IV i Creeda), o czym wspominają chyba wszystkie dostępne w sieci recenzje. Sam miałem identyczne odczucia (recenzje czytałem później – daję słowo). Ale czy należy się wstydzić czerpiąc z najlepszym wzorców? Na dodatek robiąc to dobrze.

Jak oceniam? Jeśli miałbym polecać film dorosłym, z dojrzalszym i lepszym (czytaj: perfekcyjnym) kinem mamy do czynienia w przypadku trzech wymienionych wcześniej Up, WALL-E, Toy Story 3 czy na przykład Inside Out. Dla dzieci w wieku mojego synka film jest zbyt poważny i za mało w nim slapstickowego humoru. Zatem pięć? Ok, pięć plus – za te emocje sportowe, o których pisałem we wstępie.

+5
Film

Obraz 2D:

Jakość obrazu stoi na najwyższym poziomie. Więcej się już chyba z poczciwego 1080p nie wyciśnie. Technologia animacji również powala. Jak są zrealizowane plaża, krzesane iskry, języki ognia, kruszący się asfalt, widoczki czy zmieniające się pory dnia i warunki pogodowe? Tylko jedno określenie sprawiedliwie odda rzeczywisty stan rzeczy: fotorealizm. Jedynie gadające auta nie dadzą nam zapomnieć, że do czynienia mamy nadal ze światem wykreowanym w trzewiach komputera. Ale już szerokie plany, gdy modele pojazdów nie są tak szczegółowe, uchodzić mogą za prawdziwe zdjęcia plenerów południowych stanów USA. Na przykład w scenie podróży Zygzaka do bazy treningowej Sterlinga. Brawo.

Podkreślić należy jednak, że opisany powyżej efekt nie jest osiągany jakimiś specjalnymi zabiegami. Animacja nie chce na siłę udawać realnego filmu. Wnętrza pomieszczeń, szczególnie laboratoriów wspomnianej bazy to typowe sterylne i nudne powierzchnie. Zakładam, że efekt ten był zamierzony. Swoją drogą, zauważył ktoś podobieństwo scen, gdy Sterling spogląda na swoje „królestwo” z wysokiego balkonu, do momentów gdy w serialu Battlestar Galactica w podobny sposób swoją trzódkę obserwował Will Adama (Edward James Olmos)?

00921.m2ts_snapshot_07.34.jpg 00905.m2ts_snapshot_00.01.jpg

00921.m2ts_snapshot_12.21.jpg 00927.m2ts_snapshot_02.55.jpg

00964.m2ts_snapshot_00.33.jpg 00965.m2ts_snapshot_00.32.jpg

00965.m2ts_snapshot_08.18.jpg 00965.m2ts_snapshot_08.18_01.jpg

6
Obraz

Obraz 3D:

Realizacja na płycie 3D jest praktycznie identyczna, jednak z jednym drobnym zastrzeżeniem. Kolory, kontrast, jasność – wszystkie zostały delikatnie stonowane. Obraz nie robi zatem takiego wrażenia jak w przypadku standardowej formy prezentacji. Ale spokojnie, w zamian dostajemy coś świeżego. Trójwymiar wsparty jest ciekawym zabiegiem, polegającym na delikatnym rozmyciu dalszych planów i szczególnym wyostrzeniem planów bliskich. Wiem, że nie brzmi to jakoś szczególnie odkrywczo, ale tutaj po prostu działa lepiej niż u konkurencji. Jeśli dodamy do tego stosowaną regularnie żabią perspektywę oka kamery, łatwo się domyślić efektu. Jest dynamicznie i immersywnie. Prędkość czuć bardziej niż w wersji „mono”. Oczywiście sposób ukazywania akcji jest taki sam, ale bez okularów nie wybrzmiewa tak mocno.

Na moim panelu doskwierał trochę crosstalk, szczególnie w dalszych planach (tutaj rozmycie, o którym wspomniałem, jest sprzymierzeńcem) i ciemniejszych scenach.

+5
Obraz 3D

Dźwięk:

Wybór ścieżek dźwiękowych na obu płytach jest identyczny. Mnie najbardziej interesowały oryginalna angielska DTS-HD MA 7.1 (a nie jest to standard w przypadku filmów Disneya w Polsce) oraz polski dubbing DTS 5.1 – przy czym obie oceniam bardzo podobnie. Największą i jedyną wadą (mniej wpadającą w ucho w oryginale) jest brak dociążenia basu w czasie wyścigów. Głównie chodzi o ten wydobywający się z rur wydechowych i spod masek. Inaczej ma się bowiem sprawa z basem generowanym przez podmuchy powietrza, zderzenia czy eksplozje. Ciężko stwierdzić, czy efekt ten był zamierzony i podyktowany troską o uszy naszych milusińskich, czy może ktoś nie dociągnął suwaka na stole mikserskim. Owszem, można ręcznie podbić kanał LFE lub ogólny poziom basu, ale jednocześnie uzyskamy go za dużo w okolicach 44 minuty, to jest podczas genialnej sceny wyścigów w błocie. Obok finałowej konfrontacji jest ona najjaśniejszym punktem produkcji. Wybuchy ognia w beczkach stojących obok toru przyprawią Wasze ściany o potężne dreszcze.

Za muzykę odpowiedzialny był Randy Newman (seria Toy Story, Auta). Fani pierwszej części poczują się jak w domu, słysząc swojsko brzmiący mix country i rocka, przyprawiony typową spokojną Pixarową nutą w klimatach Up czy WALL-E. Mi do gustu najbardziej przypadła ostatnia piosenka pod tytułem „Ride” w wykonaniu ZZ Ward feat. Gary Clark Jr. (zresztą przygrywa mi w tej chwili).

Polski dubbing jest znakomity i – co rzadkie w moim przypadku – nie zmniejsza przyjemności z oglądania filmu. Poza głosami wymienionymi powyżej, usłyszymy jeszcze Zdzisława Wardejna (Szpachel), Mariana Opanię (Złomek), Piotra Gąsowskiego (Czesio), Artura Barcisia (Luigi), Dorotę Segdę (Sally), Dorotę Stalińską (Felga), Emilię Krakowską (Hanka Gołda), Adama Ferency (Adam Marucha), Roberta Rozmusa (Wiesio), Jerzego Kryszaka (Ogórek), Franciszka Pieczkę (Sam Ogon), Krzysztofa Kowalewskiego (Szeryf). Rozpiska robi wrażenie i niech posłuży za gwarancję jakości.

6
Dźwięk

Dodatki:

Materiały dodatkowe dostępne są na płycie 2D (z jednym bonusem na płycie 3D). Wszystkie w 1080p.

  • Lou (DTS-HD MA 7.1, 6:43): Krótkometrażówka Pixara – historia nietypowego szkolnego Biura Rzeczy Znalezionych, z obowiązkowym morałem. Z uwagi na absolutny brak dialogów, dostępna w wersji oryginalnej. Co ciekawe, na płycie 3D znajduje się jej przestrzenna wersja.
  • Rajdowa Autoszkoła Mgr. Felgi (DTS-HD HR 5.1 i DD 5.1, 2:48): Reklamówka rajdowej szkoły, którą prowadzi znana z filmu magister Felga. Wysłuchamy jej zachwyconych uczniów. Polski dubbing i napisy.
  • Czas na wyścig (DD 2.0, 5:40): Prawdziwy (nastoletni!) kierowca wyścigowy William Byron opowiada o swoim hobby, m.in. o treningach, pit-stopie czy symulatorach jazdy. Rzecz mocno powierzchowna i raczej dla młodszego widza, który jednak naukę czytania ma już za sobą. Polskie napisy.
  • Cruz Ramirez: Żółta wyścigówka z potencjałem (DD 2.0, 7:46): Krótki reportaż nt. kreacji nowej bohaterki – charakterystyka, projekt wizualny, nagrywanie głosu. Polskie napisy.
  • Komentarz audio (DD 2.0): Reżyser Brian Fee, producent Kevin Reher, producent wspierający Andrea Warren i dyrektor kreatywny Jay Ward dyskutują na temat filmu. Ilość poruszonych tematów jest ogromna. Dotyczą nie tylko samej franczyzy Aut, ale również świata wyścigów. Dla fanów „a must”. Niestety, brak polskich napisów.
  • Teaser filmu Coco
  • Reklamówka Disneyworld Paris
4
Dodatki

Opakowanie i wydanie:

Film dotarł do mnie w typowym plastikowym pudełku Elite, w równie standardowym niebieskim kolorze, z napisem Blu-ray 3D w górnej części frontu. Zawiera ono dwie płyty z filmem, osobno w wersji 2D (niebieska) i 3D (szara). Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, Disney tym razem nie poskąpił nam kolorowego nadruku na obu płytach. Oby tak było zawsze. Co ciekawe, front okładki przedstawia wyścig, który w filmie nie miał miejsca, mianowicie rywalizację na plaży pomiędzy Zygzakiem, Ramirez i Sztormem. Do tego logo Aut i… trzy ikony „Blu-ray 3D” (czwarta znajduje się na grzbiecie, dwadzieścia kolejnych na rewersie). Niestety, aczkolwiek standardowo, wewnętrzna strona okładki nie uraczy nas żadnym urozmaiceniem (w dwóch poprzednich częściach były tam materiały reklamowe Disneya, więc może mała to strata). Na obu płytach znajdziemy polskie napisy do filmu.

PB150318.jpg PB150321.jpg

PB150330.jpg

4
Opakowanie

Podsumowanie:

Pierwsze Auta były znakomite. Kipiały kreatywnością, ociekały adrenaliną i opowiadały prostą uniwersalną opowieść o sportowym duchu. Drugie stały się ofiarą własnego sukcesu (podobnie zresztą jak dwie części Samolotów) i encyklopedycznym przykładem porażki korporacji, która z klienta przeniosła wzrok na księgi rachunkowe. Trzecia odsłona jest rehabilitacją, łączącą świat i emocje jedynki z dojrzalszym, znacznie poważniejszym tematem przemijania i szukania nowych dróg ku szczęściu. Szczęściu swojemu i tych, którzy są wokół nas najważniejsi. Jak powiedział kiedyś – równie szybki na ekranie co Złomek – świętej pamięci Paul Walker: You know, all that really matters is that the people you love are happy and healthy. Everything else is just sprinkles on the sundae.

+5
Film
6
Obraz
+5
Obraz 3D
6
Dźwięk
4
Dodatki
4
Opakowanie
5
Średnia

Oceny są przyznawane w skali od 1 do 6.

Specyfikacja wydania

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

08.11.2017

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

98

Liczba nośników

2

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.39:1

Dźwięk oryginalny

DTS-HD Master Audio 7.1 angielski

Polska wersja

DTS 5.1 (dubbing) i napisy

Gdzie kupić wydanie Blu-ray 3D z filmem „Auta 3”?

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

źródło: Disney / Galapagos