Basil Poledouris „RoboCop” - recenzja soundtracku

RoboChłop, to obok Terminatora (aka Elektronicznego mordercy ;) jedna z najbardziej ikonicznych postaci science-fiction lat 80., jak i jedna z najbardziej rozpoznawalnych, blaszanych twarzy kina w ogóle. Nie mniej kultowa jest muzyka do filmu stworzona przez Basila Poledourisa. Rzeczona ilustracja doczekała się już wielu różnych wydań, oczywiście zagranicznych – między innymi od giganta rynku, Varèse Sarabande, na której płytach mogliśmy znaleźć od 15 do 19 utworów. Na początku obecnej dekady za soundtrack zabrała się także wytwórnia Intrada, która w limitowanej liczbie egzemplarzy wypuściła tak zwany complete score, na którym w 23 ścieżkach zawarto blisko godzinę materiału. Dokładnie taką samą treść oferuje wznowienie Milan Records z roku ubiegłego, na polskim rynku dostępne w dystrybucji Warner Music Poland.

Basil Poledouris „RoboCop” (Milan / Warner Music Poland; 2015)

Recenzja muzyki zawartej na płycie:

Poszczególne tematy ułożone zostały na płycie chronologicznie względem filmu – i to jest dobra wiadomość. Kolejną będzie czysty i przejrzysty dźwięk, któremu nie można wiele zarzucić. Te dwie rzeczy wespół z kompletną muzyką z filmu [za wyłączeniem pojawiającej się tam piosenki „Show Me Your Spine” grupy P.T.P.] z pewnością stawiają rzeczoną płytkę ponad starszymi wydawnictwami i tym samym zachęcają do kupna – zwłaszcza, że cenowo, nawet jak na polskie warunki, nie jest to zbyt duży wydatek.

okładki wcześniejszych wydań soundtracku

Gorzej, że jeśli do tej pory nie mieliśmy pozafilmowej styczności z tą muzyką, to po odsłuchu możemy poczuć się delikatnie rozczarowani. Nuty Poledourisa są bowiem tego typu dziełem, które lepiej sprawdza się na ekranie, w konkretnym kontekście, aniżeli „na sucho”. Kompozytor dobrze wyczuł klimat ruchomego obrazu Paula Verhoevena i dał mu dokładnie to, czego ten potrzebował – na poły drapieżną, po części „brudną”, przesiąkniętą industrialną atmosferą pracę, która bez problemu odnajduje się w zdeprawowanym Detroit przyszłości. Ot, swoista symbioza, która najlepiej działa i smakuje w trakcie akcji, w samym środku fikcyjnych wydarzeń. Muzyka nadaje kadrom pazura, klimatu i akcentuje ich wydźwięk. Sama z kolei zyskuje na sensie i znaczeniu, brzmi soczyście oraz konkretnie – szczególnie w scenach, w których nasz Robo działa.

I tutaj pojawia się chyba największy mankament całej ścieżki dźwiękowej, do której z pewnością wiele osób lgnęło po obejrzeniu filmu. Znakomity, heroiczny temat przewodni, czyli słynne fanfary rozpisane na mocarną sekcję dętą, smyczki i syntezatory z jakże charakterystycznym podkładem „stukania w kowadło”, to zarazem wizytówka „RoboCopa", jak i wisienka na torcie całej ilustracji. Niestety na płycie tego motywu jest jak na lekarstwo. Co prawda jego poszczególne takty da się usłyszeć fragmentarycznie w kilku utworach, ale on sam w pełnej krasie wybrzmiewa właściwie tylko w końcówce „Drive Montage” oraz w wieńczącym całość „End Credits”. Jeśli zatem sięgnęliście po ten krążek z uwagi na daną melodię, powinniście zminimalizować procent oczekiwań oraz uzbroić się w nieco cierpliwości.

Nie ulega jednak wątpliwości, że muzyka Poledourisa stoi głównie solidną akcją, która na soundtracku towarzyszyć będzie nam w miarę regularnie i za każdym razem z równie pozytywnym wrażeniem. „Van Chase”, „Rock Shop”, „Robo & Ed 209 Fight” czy choćby “Looking For Me” to dokładnie to, co tygryski lubią najbardziej – muskularne granie na pełną orkiestrę okraszoną zjadliwą elektroniką, która, w przeciwieństwie do wielu innych pozycji z tej „różowej” epoki, prawie w ogóle się nie zestarzała. To zresztą swego rodzaju znak rozpoznawczy twórczości Poledourisa z tamtych lat.

RoboCop2.jpg

Zdecydowana większość materiału rozbija się natomiast na mniej frapujące, czysto dramaturgiczne tematy, które czasem działają na wyobraźnię samoistnie („Murphy's Dream”). Niekiedy są jednak po prostu zwykłym tłem, które poza kontekstem niespecjalnie potrafi zaangażować („Robo Lives”) lub nawet staje się męczącym kawałkiem hałasu, niezbyt nadającym się do słuchania („Directive IV”). Znajdziemy tu także nieco kawałków stylizowanych na muzykę źródłową, która w trakcie seansu towarzyszy różnego rodzaju telewizyjnym informacjom, bądź reklamom, nie mając bez stosownych wizualizacji właściwie prawa bytu. Mocno kontrastują one z resztą ścieżki dźwiękowej, potrafiąc niekiedy solidnie wybić z rytmu – casus już choćby otwierającego krążek „Main Title”, ale i totalnie rozluźniającego „Big Is Better”, które brzmi jak tania przygrywka z wind w centrach handlowych (co oczywiście było celowym zabiegiem kompozytora).

Te mankamenty pogłębia dodatkowo bardzo krótki czas trwania niektórych ścieżek, które pojawiają się w naszych uszach dosłownie na moment i łatwo z nich ulatują. Ten swoisty chaos cechuje zwłaszcza pierwszą część płyty. Płyty, która ostatecznie jest solidnym, lecz dość problematycznym słuchowiskiem, jakie trudno z czystym sumieniem polecić każdemu – zwłaszcza osobom stawiającym w „filmówce” pierwsze kroki. Muzyka Basila Poledourisa jest nawet nieźle przyswajalna, ale też i na tyle specyficzna, że przemówi głównie do fanów samego filmu. Inna sprawa, że tych przez blisko trzydzieści lat od premiery jedynie przybywa. Nie powinien zatem dziwić ciągły popyt na daną kompozycję, która – czy tego chcemy, czy nie – jest już od dawna klasyką gatunku. Ale niekoniecznie pozycją obowiązkową dla każdego melomana.

Ocena muzyki na płycie: 3,5/6

Spis utworów:

  1. Main Title (00:45)
  2. Have A Heart (00:33)
  3. O.C.P. Monitors (01:41)
  4. Twirl (00:25)
  5. Van Chase (04:56)
  6. Murphy Dies In O.R. (02:35)
  7. Robo Lives (01:05)
  8. Drive Montage (01:04)
  9. Helpless Woman (01:16)
  10. Nukem (00:26)
  11. Murphy's Dream (03:05)
  12. Gas Station Blow-Up (01:44)
  13. Murphy Goes Home (04:15)
  14. Clarence Frags Bob (01:45)
  15. Rock Shop (03:42)
  16. Robo Drives To Jones (01:47)
  17. Directive 4 (01:04)
  18. Robo & Ed 209 Fight (02:10)
  19. Force Shoots Robo (02:43)
  20. Big Is Better (02:33)
  21. Care Package (02:58)
  22. Looking For Me (05:13)
  23. Across The Board (End Credits) (07:32)

Czas trwania płyty:  55:17 min.

Opis i prezentacja wydania:

Niestety w tej kwestii „RoboCop” wypada najsłabiej. Niby z czysto estetycznej strony jest na czym oko zawiesić, ale generalnie z wnętrza wieje biedą. W środku tradycyjnego pudełka „jewel case” znajdziemy dwustronicowy świstek papieru, na którym zawarto jedynie podstawową listę płac oraz powtórzono spis utworów z tyłu wydawnictwa. I tyle. Nawet towarzysząca tym informacjom grafika nie powala. Jak na obecny poziom fizycznych wydawnictw jest to zdecydowanie produkt poniżej oczekiwanego standardu.

Robo.jpg Robo2.jpg

Robo4.jpg

Robo3.jpg

Ocena wydawnictwa: 2,5/6

Ocena całkowita: 3/6

Gdzie kupić płytę „Robocop”?

DVDmax.pl – 42,86 zł

MusicCorner.pl  47,87 zł

Merlin.pl –  47,99 zł 

Empik.com –  49,49 zł

MediaMarkt.pl49,99 zł

Saturn.pl 49,99 zł

Swiatksiazki.pl –  50,50 zł

Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Warner Music Poland.

źródło: Warner Bros. / Orion Pictures / MGM