Green Lantern: Tajna Geneza - recenzja komiksu

W dwudziestym trzecim tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics zebrano siedem zeszytów z serii Green Lantern z 2008 roku. Za scenariusz historii odpowiada Geoff Johns. Czy warto zainteresować się jego dziełem? Zapraszamy do lektury recenzji.

Green Lantern jest postacią, która na polskim rynku komiksu została wręcz zapomniana przez wydawnictwa, a wydane na naszym rynku tytuły z tą postacią możemy policzyć na palcach. Usprawiedliwienia tego stanu rzeczy można po części upatrywać w bardzo skomplikowanej i ciągnącej się przez lata fabule, przez którą trudno znaleźć odpowiedni moment na wejście w uniwersum tego bohatera. Między innymi dlatego wydawnictwo Egmont nie zdecydowało się na wydanie serii Green Lantern z Nowego DC Comics, co niestety jeszcze bardziej pogłębiło wspomniany wcześniej problem. Odrobinę nadziei na przełamanie tej klątwy daje nam nadejście wielkiego wydarzenia w świecie komiksów DC, jakim jest Rebirth, w ramach którego otrzymamy od Egmontu regularną serię Hal Jordan and the Green Lantern Corps, która zadebiutuje w listopadzie 2017 roku. Być może potencjalny sukces komercyjny tego tytułu popchnie wydawnictwo do sięgnięcia po wcześniejsze komiksy z Green Lanternem i wydanie ich chociażby w ramach linii wydawniczej DC Deluxe. Idealnym rozwiązaniem dla fanów byłoby sięgnięcie przez Egmont po monumentalną sagę Geoffa Johnsa, która na nowo ukształtowała tę postać i co najważniejsze zyskała poklask zarówno wśród fanów, jak i krytyków. Krótki wycinek tej wielkiej, ciągnącej się przez wiele lat historii mamy okazję poznać w dwudziestym trzecim tomie Wielkiej Kolekcji DC Comics. Pytanie tylko, czy wszechobecny zachwyt nad dziełem Johnsa jest uzasadniony i czy Tajna Geneza wystarczająco zachęca do poznawania dalszych losów Hala Jordana?

W tomie wydanym w ramach Wielkiej Kolekcji DC Comics zebrano siedem zeszytów z serii Green Lantern Vol. 4. Mimo, że są to zeszyty od numeru 29. do 35., tworzą one historię opowiadającą o początkowych przygodach Green Lanterna i o tym jak Hal Jordan zdobył zielony pierścień. Geoff Johns tworząc nowy origin story rozbudował wcześniejszą charakterystykę postaci Hala Jordana, zachowując jednocześnie istotne elementy historii znane nam z poprzednich prób przedstawienia początków Green Lanterna. Znajdziemy tutaj elementy zarówno z klasycznej, pierwszej genezy bohatera z 1959 roku (którą dołączono do albumu), jak i te z roku 1990, które ukazały się w Polsce pod szyldem wydawnictwa TM-Semic. Bohatera poznajemy jeszcze jako małego chłopca, który z wielkim entuzjazmem przygląda się powietrznym wyczynom swojego ojca. Niestety podczas lotniczego pokazu dochodzi do katastrofy, za którą w oczach młodego dziecka odpowiada wspólnik ojca, Carl Ferris. To tragiczne wydarzenie na zawsze odmienia młodzieńca, ale nie jest ono w stanie zgasić jego zapału do lotnictwa, który staje się przyczynkiem do rodzinnego konfliktu z matką i starszym bratem. Zaraz po ukończeniu osiemnastego roku życia Hal Jordan postanawia wstąpić do lotnictwa i tak jak ojciec zostać pilotem doświadczalnym. Jednak arogancja, butność i gniew, jaki skrywa w sobie młody pilot, szybko doprowadzają do zakończenia kariery pilota wojskowego, co zbiega się dodatkowo z dramatem rodzinnym bohatera. Hal Jordan nie daje jednak za wygraną i zatrudnia się jako mechanik w zakładzie starego przyjaciela ojca. Po tym krótkim, aczkolwiek treściwym i wymownym przedstawieniu postaci Hala Jordana na karty komiksu wkracza wątek Korpusu Zielonych Latarni, a konkretniej Abin Sura i jego więźnia Atrocitusa. Zgodnie z przepowiednią, Green Lantern sektora 2814 kieruje się na Ziemię, gdzie ma narodzić się czerń, która obejmie ciemnością cały wszechświat. Dochodzi jednak do katastrofy statku i konający obrońca wszechświata musi znaleźć swojego następcę, nowego Green Lanterna. Spośród wszystkich mieszkańców naszej planety wybrany zostaje Hal Jordan, który według pierścienia potrafi pokonać każdy strach.

wkkdc_t23_plansza_1.jpg

Po tych wydarzeniach akcja komiksu szybko przenosi się na planetę OA, gdzie nasz główny bohater przechodzi szkolenie dla początkujących członków Korpusu Zielonych Latarni, a my mamy okazję obcować z różnorodnymi postaciami z całego kosmosu DC Comics. Po powrocie na Ziemię już jako pełnoprawny członek Korpusu, Hal spotyka na swojej drodze Sinestro, najlepszego z Zielonych Latarni, który prowadzi śledztwo w sprawie śmierci swojego mentora Abin Sura. Wspólna akcja herosów skupia się na pościgu za Atrocitusem i rozwiązaniu zagadki wspomnianej już przepowiedni. To przez postać Sinestro Geoff Johns wprowadza wątki istotne dla późniejszych zeszytów serii oraz dla eventu Blackest Night, który notabene najprawdopodobniej ukaże się w specjalnym tomie kolekcji od Eaglemoss. Niejednoznaczna i tajemnicza sylwetka przyszłego przeciwnika Hala Jordana sprawia, że jest on w tym albumie ciekawszą i bardziej intrygującą postacią. Przez drugą część albumu mamy okazję śledzić wspólne przygody tego duetu, w których Sinestro udowadnia, że zasługuje na miano najpotężniejszego powiernika pierścienia. Niemniej jednak świadomość swojej potęgi sprawia, że Sinestro staje się postacią zarozumiałą, spoglądającą na młodego adepta z piedestału i niepotrafiącą pogodzić się z tym, że ktoś może odgrywać istotniejszą rolę od niego. Warto jednak nadmienić, że to właśnie słowa Sinestro popychają Hala Jordana do rozprawienia się ze źródłem swojego gniewu, jakim jest wspomniany na początku Carl Ferris, którego Hal cały czas obwinia za śmierć ojca. Rozwiązanie tego wątku jest najistotniejszym i zarazem najlepszym elementem tej historii i doprowadza do pełnego ukształtowania postaci głównego bohatera.

Odpowiedzialnym w tym albumie za rysunki jest Ivan Reis, który ma na swoim koncie wieloletnią pracę dla wydawnictwa DC i jest znany fanom wszystkich największych herosów tego uniwersum. Rysunki w tym tomie nie odbiegają od solidnego i równego poziomu prezentowanego przez Reisa w większości jego prac. Miła dla oka kreska spisuje się w przypadku portretowania sylwetek postaci oraz krajobrazów. Gdybym jednak miał się do czegoś przyczepić, zwróciłbym uwagę na niektóre rysunki twarzy, zwłaszcza w zbliżeniach, które wydają się być czasami zbyt wygładzone, przez co trącą sztucznością.

wkkdc_t23_plansza_2.jpg

Podsumowanie

Tajna Geneza jest więc niepowtarzalną okazją do rozpoczęcia przygody ze światem Zielonych Latarni, która powinna zachęcić Was do dalszego zagłębienia się w ten zakątek kosmosu DC. Na łamach komiksu poznacie głównych bohaterów odgrywających kluczowe role w dalszych losach Korpusu Zielonych Latarni i co ważniejsze, dzięki lekturze tego tomu będziecie mogli zrozumieć ich postępowanie oraz relacje, jakie ich łączą. Mimo tej rekomendacji muszę zaznaczyć, że nie jest to komiks idealny i jeśli oczekujecie dzieła wybitnego, to srogo się zawiedziecie. Tajna Geneza spisuje się tylko jako komiks czysto rozrywkowy, mający umilić nam wolny czas, ale w żadnym momencie nie aspiruje do dzieła z wyższej półki. Geoff Johns zbudował nową genezę Green Lanterna na mocno ogranych schematach fabularnych i charakterologicznych, co oznacza, że obok ciekawych i wybijających się ze schematów postaci znajdziecie tutaj również typowe czarne charaktery i pospolite wytrychy fabularne.

Oceny końcowe

4
Scenariusz
4
Rysunki
4
Tłumaczenie
3
Wydanie
5
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

wkkdc_t23_okladka.jpg

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Green Lantern Vol. 4 #29-35 (czerwiec - grudzień 2008 roku).

Szczegółowe zdjęcia komiksu Green Lantern: Tajna Geneza znajdziecie w naszej prezentacji.

Specyfikacja

Scenariusz

Geoff Johns

Rysunki

Ivan Reis

Przekład

Tomasz Kłoszewski

Oprawa

twarda

Liczba stron

176

Druk

Kolor

źródło: Eaglemoss / DC Comics.