Hawkeye tom 3: L.A. Woman - recenzja komiksu

Od 18 kwietnia w sklepach możecie znaleźć trzeci tom serii Hawkeye pod tytułem L.A. Woman. Czy warto po niego sięgnąć? Zapraszamy do lektury recenzji.

Nigdy nie byłem fanem postaci Hawkeye'a, z tym większą rezerwą podchodziłem do serii Matta Fractiona i Davida Aji, wydanej w ramach Marvel Now. Bądźmy szczerzy – czego można się spodziewać po członku Avengers, którego umiejętności oscylują wokół ponadprzeciętnej obsługi łuku? Tym większe było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że najprawdopodobniej zespół kreatywny podzielał moje wątpliwości co do zanurzania indywidualnej serii o Clincie Bartonie w odmęty typowego superbohaterstwa ze wszystkimi wadami i zaletami tej konwencji. W konsekwencji dostaliśmy opowieść o bohaterze, który bywa członkiem Avengers i przeżywa wielkie, łamiące rzeczywistość wydarzenia, tyle że poza kadrami tej serii, mając na co dzień nieco bardziej przyziemne i ludzkie dylematy. Muszę przyznać, że tom pierwszy serii – Moje życie to walka – poza tym, że był zaskakujący pod względem właśnie konwencji, to odniósł sukces również w sferze, w której bym się tego nie spodziewał. Sprawił, że zacząłem autentycznie obchodzić się losami Clinta Bartona jako postaci. Wzbudził również we mnie ciekawość co do dalszych losów tak Clinta, jak i Kate Bishop, czyli dotychczasowej członkini grupy Young Avengers i bohaterce noszącej – paradoksalnie – również przydomek Hawkeye.

Tom trzeci serii – L.A. Woman – zawiera zeszyty pierwotnie opublikowane w Hawkeye Annual #1 oraz zeszytach nr 14, 16, 18 i 20 oryginalnej serii ze scenariuszami Matta Fractiona. Wybór zeszytów w wydaniu zbiorczym wynika z faktu oryginalnej, naprzemiennej publikacji historii, zebranej w tym tomiku, oraz w kolejnym, z podtytułem Rio Bravo. Tom trzeci zasadniczo kontynuuje opowieść w miejscu, w którym zostawiliśmy bohaterów pod koniec zeszytu 11 serii, z tym że śledzimy losy wyłącznie młodszej Hawkeye – Kate Bishop – która podejmuje decyzję o odcięciu się od swojego mentora i wybiera się do Los Angeles, gdzie zamierza kontynuować swoją działalność. Zeszyt wydania specjalnego Hawkeye Annual #1, rozpoczynający wydanie zbiorcze, ustanawia nam Kate w nowym dla niej środowisku, nadając ton całej dalszej historii i dając nam do zrozumienia, że jakkolwiek nie jest łatwo być bohaterem, to może się okazać, że jeszcze trudniej jest po prostu zarobić na życie. Całości nie ułatwi naszej bohaterce fakt, że jeden z łotrów, znanych nam już od tomu pierwszego – Madame Masque – orientuje się, że Kate nie tylko znajduje się na terenie jej działalności, ale również że jest pozbawiona wsparcia swojego dotychczasowego mentora, Clinta Bartona. A o ile Madame Masque chętnie dokonałaby zemsty na obu Hawkeye'ach, to zadowoli ją Kate, pozostawiając Clinta dalszym niecnym planom. Tak więc śledzimy Kate w jej staraniach rozpoczęcia działalności jako nie tyle samozwańczy stróż prawa, co prywatny detektyw. Można by rzec, że jej pierwsze zlecenia nieco odstają od ambitnych a przedstawiciele organów ścigania nie garną się do udzielania jej wsparcia w jakiejkolwiek postaci, z czasem jednak stawka rośnie, a Kate staje przed wrogami znajdującymi się niewątpliwie poza jej ligą.

hawkeye-t3-plansza-01-min.png

Relacje postaci oraz dialogi nadal pisane są przekonywająco, co pozwala płynnie przechodzić przez poszczególne rozdziały historii. Pod względem przyjętej konwencji oraz uwzględniając, że cały tom jest dziełem jednego scenarzysty, zeszyt wydania specjalnego – Hawkeye Annual #1 – odstaje od reszty tomiku przede wszystkim bloczkami narracyjnymi, opatrzonymi własnymi, prostymi grafikami postaci, w ramach których racjonalna wersja naszej bohaterki komentuje wydarzenia i działania samej Kate. Zabieg ten przypadł mi do gustu, tym bardziej więc byłem zawiedziony, że nie pojawiał się już w dalszych zeszytach regularnej serii. Trzeba przyznać, że w opozycji do tomu drugiego historia jest lżejsza i opiera się w znacznej mierze na ukazaniu perypetii nastolatki, która stara się udowodnić, że przezwycięży przeciwności losu i udzieli pomocy każdemu, kto faktycznie tej pomocy potrzebuje, niezależnie od tego, czy to strapiony florysta, ekscentryczny podstarzały muzyk, czy też wiecznie nienażarty i do tego wybredny kot. Konwencja daje serii okazję do nieco bardziej humorystycznej narracji, z elementami dekonstrukcji znanych superbohaterskich motywów. Dodatkowo historia – wbrew pozorom że to tom 3 – jest zamknięta faktycznym pobytem naszej bohaterki w Mieście Aniołów, co pozwala sięgnąć po ten tom z elementarną wiedzą na temat postaci i nadal czerpać z lektury przyjemność. Dodatkowo przeniesienie akcji na wschodnie wybrzeże uwalnia fabułę od konieczności ciągłego nawiązywania do wydarzeń dziejących się w tym czasie w Nowym Yorku, jak i sięgania po postacie, które najzwyczajniej w świecie znajdują się poza faktyczną sferą działania naszej bohaterki. Z drugiej strony scenarzysta chętnie i umiejętnie korzysta z wybranych elementów dzielonego uniwersum, co pozwala nam ponownie spotkać wspominaną Madame Masque – pierwotnie trzecioligowego złoczyńcę Iron Mana – jak również inną złowieszczą postać, których pojedynek z osławionym Moon Knightem jest bezpośrednio wspominany w samym komiksie. Dla purystów kontinuum komiksowego dodam, iż niestety powyższe nawiązanie dotyczy historii opowiedzianych w ramach serii Moon Knight ze scenariuszem Briana Michaela Bendisa i rysunkami Alexa Maleeva, dotychczas niewydanych w Polsce, nie zaś serii Moon Knight wydawanej w ramach Marvel Now.

Graficznie, w tym tomie – poza okładkami – nie uświadczymy prac Davida Aji, związanego z serią od jej startu. Zamiast niego dostajemy w zeszycie specjalnym prace Javiera Pulido znanego z dwóch ostatnich zeszytów tomu pierwszego. Jego rysunki są niezwykle czyste czy wręcz sterylne pod względem kreski oraz ubogie w detale. Dodatkowo charakterystyczną dla jego stylu cechą jest umieszczanie w kadrach określonego elementu, zwykle postaci, za pomocą wyłącznie konturu oraz wypełnianie go w całości czernią. W pierwszym tomie serii zabieg ten stosowany był w moim odczuciu autentycznie w sytuacjach, w których było to uzasadnione rozmieszczeniem źródeł światła, kompozycją kadrów bądź też miało na celu korespondowanie z dramatycznym momentem fabuły. W tomie trzecim można odnieść wrażenie, że ta technika stosowana jest bez żadnego klucza i w moim odczuciu odrobinę przesadnie, przez co traci na efektywności i sprawia wrażenie lekkiej wizualnej niedbałości. Zeszyty serii regularnej to już prace amerykańskiej rysowniczki Annie Wu, idealnie oddające emocje na twarzach postaci, jednakże nieco ubogie w kwestii jakości wykonania teł. Zdarza się nam więc być świadkami rozmowy, w czasie której postacie będą przedstawione na jednolitych kolorystycznie płachtach. Za kolory w całości nadal odpowiada Matt Hollingsworth, fundujący nam minimalistyczne barwy, przeplatające się w ramach tonacji poszczególnych kadrów i stron komiksu. Występy rysowników należy ocenić zasadniczo na plus, zachowują oni własne style oraz – w mojej ocenie – ich prace pasują do historii o nastolatce, pragnącej się sprawdzić jako superbohaterka, bardziej niż rysunki Davida Aji.

hawkeye-t3-plansza-02-min.png

Wydanie polskie doczekało się miękkiej oprawy ze skrzydełkami w standardzie Marvel Now/DC Odrodzenia. W zakresie lokalizacji komiksu należy uznać ją za poprawną, na szczęście dla polskiego czytelnika w tomie trzecim nie pojawiają się postacie należące do pewnej grupy przestępczej, posługujący się chronicznie określeniem „ziom” (oryginalnie „bro”), a które sprawiały, że trudniej było mi czytać tom drugi. Jeżeli idzie o dodatki, dostajemy wyłącznie okładki alternatywne oraz dwie pokryte wyłącznie tuszem plansze Javiera Pulido, niestety bez jakiegokolwiek komentarza autorskiego.

Podsumowanie

Podsumowując, jeżeli z jakiegoś powodu poprzednie tomy Hawkeye'a nie do końca przekonały Cię do siebie przeniesieniem punktu ciężkości na bardziej obyczajowe tory czy oszczędną szatą graficzną, to mimo wszystko powinieneś dać szansę trzeciemu tomowi serii, z uwagi na nieco odmienny ton. Jeżeli zaś w tomach poprzednich czułeś niedosyt występów Kate Bishop – to trafiłeś idealnie. Całość fabuły tomu trzeciego pozwala nam bliżej ją poznać i, w mojej ocenie, wzbudzić sporą sympatię do jej postaci. Dodatkowo fabuła to wprawdzie kolejny odcinek serialu, natomiast z uwagi na osadzenie fabuły w oderwaniu od dotychczasowego środowiska tomik rozpoczyna i doprowadza do konkluzji dostateczną ilość wątków, aby czuć się usatysfakcjonowanym po lekturze wyłącznie jego treści oraz jednocześnie pozostawać ciekawym tak dalszych przygód Kate, jak i konkluzji całej serii, która tuż za rogiem. Generalnie cała omawiana seria, a więc i opisywany tom, jest na tyle ciekawym i odstającym od reszty superbohaterskich historii dziełem, że wprawdzie może wymagać od czytelnika odrobiny więcej skupienia niż na przykład inne serie z Marvel Now, niemniej jednak – nie ma się co oszukiwać – naprawdę warto.

5
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
4
Wydanie
4
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

5ac773faba6e1.jpg-min.png

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Hawkeye Vol. 4 #14, 16, 18, 20 (styczeń - listopad 2014 roku) i Hawkeye Annual Vol 4 #1 (wrzesień 2013 roku).

Zachęconych recenzją odsyłamy do wpisu Hawkeye tom 3: L.A. Woman - prezentacja komiksu, w którym znajdziecie obszerną galerię zdjęć oraz prezentację wideo.

Specyfikacja

Scenariusz

Matt Fraction

Rysunki

Annie Wu, Javier Pulido

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

kolor

Liczba stron

120

Tłumaczenie

Marceli Szpak

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źródło: Egmont / Marvel Comics