Od paru tygodni na półkach księgarń odnaleźć możecie drugi tom „Hellblazera” w interpretacji Briana Azzarello, scenarzysty znanego między innymi ze swojej wielokrotnie nagradzanej serii „100 naboi”. Nasza recenzja pierwszego zbioru sygnowanego nazwiskiem amerykańskiego autora nie była, niestety, szczególnie entuzjastyczna. Jak wypada kontynuacja, a zarazem zamknięcie runu? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
O pierwszym tomie odkurzonej przez Egmont serii „Hellblazer” pisaliśmy parę miesięcy temu raczej niekorzystnie. Mimo kilku ciekawszych pomysłów, jednym z głównych zarzutów była trudna do pojęcia decyzja o wyselekcjonowania runu Briana Azzarello, jako autora najodpowiedniejszego do wskrzeszenia słynnego cyklu w ekskluzywnym polskim wydaniu. Zeszyty Azzarello są bowiem popularnie uważane za jedne z najsłabszych wpisów w kanonie ponurych przygód angielskiego maga – z jednej strony, proponujące inne podejście do słynnego anty-bohatera, a z drugiej, bez wyraźnego powodu odbierające mu jego esencjonalne atrybuty. Konsekwentnie „Hellblazer” pojawił się na polskim rynku, usiłując zdobyć nowych czytelników nie najsłynniejszymi narracjami o Johnie Constantinie autorstwa chociażby Warrena Ellisa czy Jamiego Delano, a tymi usilnie próbującymi zredefiniować go na potrzeby – pozostaje tylko pytanie, po co? U Azzarello wątki nadprzyrodzone zdarzają się sporadycznie, bardziej w ramach nieoczekiwanej interwencji, aniżeli posiadając pełnoprawną rolę w świecie przedstawionym. Dominuje gritty realism i „uliczność” rodem ze „100 naboi”, których ten „Hellblazer” staje się mniej udaną kalką. Tom drugi doprowadza run do końca, radząc sobie z ostatnimi narracjami tak samo (jeśli nie gorzej), jak w przypadku zbioru pierwszego.
Zacznijmy od pozytywów. Dwa rozdziały wchodzące w skład wydawnictwa – jeden krótszy, zatytułowany „Francuskie pieski i Anglicy” i dłuższy, w pewnym sensie kluczowy dla tomu, pod tytułem „Highwater” – składają się na opowieści najbardziej w zbiorze intrygujące i generalnie, poza cyferką na stylowym grzbiecie, mogą stanowić jedne z niewielu przesłanek, by wydanie postawić na półce. W pierwszej wspomnianej historii cofamy się do czasów młodości Johna Constantine'a, gdy ten był członkiem punkowego zespołu „Błona śluzowa”. Anglik otrzymuje zlecenie kradzieży artefaktu znanego jako Zegar Rasputina. W toku dwóch zeszytów otrzymujemy krótką, lekką i angażującą historię nawiązującą w pewnym momencie do kultowego „Żądła” z interesującym wątkiem pobocznym i zagadkowym zakończeniem. Dodatkową zaletą jest tu też z pewnością strona graficzna, za którą odpowiada Guy Davis, jeden z kluczowych rysowników serii „B.B.P.O.”. W historii drugiej, będącej – jak już powiedzieliśmy – rdzeniem drugiego „Hellblazera”, Constantine mierzy się z bandą neonazistów terroryzujących małe miasteczko na północy USA. Jednym z najbardziej pomysłowych zabiegów, na jakie decyduje się tutaj Azzarello, jest oddanie niemal wszystkich dymków narracyjnych, a co za tym idzie – kluczowego elementu kreującego atmosferę zeszytów, w ręce rasistów-fanatyków. Konsekwentnie, od samego początku czytelnik zostaje wplątywany w annały odrażających interpretacji Biblii i atakowany wywrotowymi deklaracjami od wyższości białej rasy. Obecność cynicznego i tajemnicza Constantine'a jest w tym rozdziale hipnotyzująca i osobliwie potężna. W kreowaniu fantastycznego tonu pomaga kreska Marcelo Frusina opasającego bohaterów wydłużonymi noirowymi cieniami, eksponującego ich udział w historii rodem z prac najlepszych komiksowych ekspresjonistów. Nieprzypadkowo jego styl kojarzy się też z pracami Eduarda Rissa – ulubionego artysty Azzarello. Co ciekawe, w pewnym momencie autor nawiązuje też do słynnej praskiej legendy o Golemie – konstrukcie powołanym do życia, by bronić Żydów przed prześladowaniami. Ostatnią, miłą niespodzianką zbioru jest zamykający tom makabryczny, pojedynczy rozdział pod tytułem „Klątwa Kozła” pochodzący ze specjalnego zeszytu świątecznego i opowiedziany w formie poematu.
Kolejne opowieści: dwa one-shoty zatytułowane „Świeża czerwona farba” i „Przepędzanie demonów”, a następnie pięcioczęściowe „Popiół i kurz w Mieście Aniołów” to ni mniej, ni więcej, a fatalne rozczarowania, całkowicie niemal wyzute z wątków paranormalnych i – do diabła – czegokolwiek śladowo interesującego. Każdy rozdział został przesycony przytłaczającym mrokiem i erotyzmem, pretensjonalnym do stopnia, w którym wystylizowana hiperbola staje się tylko i wyłącznie niezamierzoną autoparodią, opowieścią o niczym. I o ile przy scenariuszach typu „Highwater” naturalizm podpiera spójną konstrukcję opowieści, to o pozostałych zebranych w drugim tomie powiedzieć tego już nie można. Język Azzarello – naturalistyczny, wulgarny, usilnie przełamujący bariery dobrego smaku – jest ponad wszystko po prostu monotonny, do zdarcia płyty odtwarzający te same nihilistyczne obrazy i rażąco infantylną kontrowersyjność. I niestety tym w przeważającej większości są scenariusze wchodzące w skład drugiego tomu „Hellblazera” – pozbawioną wyraźnej spójności zbieraniną niechlujnych pół-opowieści z Constantinem, jako wytartym emblematem.
Podsumowanie
Tom drugi staje się pewnego rodzaju antytezą zdania wygłoszonego przez protagonistę cyklu na pierwszych stronach, jakoby cel był w życiu nieistotny, a liczyła się podróż. W przypadku zamknięcia runu Azzarello liczy się tylko i wyłącznie cel, a więc dotarcie do ostatniej strony głęboko wadliwego komiksu z jednym szerszym rozdziałem nadrabiającym rażącą miałkość wszystkich pozostałych. Szczęśliwie – od kolejnego zbioru serię przejmuje Garth Ennis, kolejny autor wprawiony w prezentowaniu najgorszych stron ludzkości. A jednak, w przeciwieństwie do Azzarello, narracje autora „Kaznodziei” nie funkcjonują wyłącznie jako jednolite i trywialne obrazy rozpaczy, ale eksploracje ludzkiej natury w jej różnorakich, również komicznie spotworzałych odmianach.
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Historia była pierwotnie publikowana w zeszytach Hellblazer Vol.1 #157-174 (luty 2001 roku - sierpień 2002 roku).
Specyfikacja
Scenariusz |
Brian Azarello |
Rysunki |
Guy Davis, Marcelo Frusin, Giuseppe Camuncoli, Rafael Grampa |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
336 |
Tłumaczenie |
Paulina Braiter |
Data premiery |
17 lipca 2019 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
źrodło: zdj. Egmont / DC Comics / Vertigo