Kot w butach: Uwięziony w baśni - recenzja interaktywnej animacji

20 czerwca Netflix zaprezentował nam krótkometrażową animację, w której to my, widzowie, mamy wpływ na fabułę oraz bieg wydarzeń - czy wyszło dobrze?

Na niebie latają drony, w wielu firmach za obsługę klienta odpowiada sztuczna inteligencja, a telewizja dochodzi do momentu, w którym to widz decyduje o tym, w jakim kierunku potoczą się ścieżki bohatera. Czy nierealna przyszłość stała się właśnie teraźniejszością?

Oczywiście, że nie. A przynajmniej nie w przypadku tej części o telewizji. Netflix wydał krótkometrażową animację, a właściwie specjalny odcinek swojego serialu animowanego, Przygody Kota w butach, gdzie to oglądający mają wpływ na przebieg zdarzeń. Już za tydzień, to jest 14 lipca, zadebiutuje kolejny taki eksperymentalny sposób narracji, tym razem dziejący się w uniwersum bajki Buddy Błyskawica. I tak jak Buddy Błyskawica jest obecny w polskiej ofercie Netflixa, tak już Przygód Kota w Butach nie uświadczymy, co w zasadzie nie stanowi wielkiej straty, patrząc na ten okropny styl animowania. Ale nie o tym jest ta recenzja - fabuła odcinka opowiada o tym, jak Kot w butach wpada do czarodziejskiej księgi baśni, a następnie, przy naszej pomocy, musi się z niej wydostać.

Kto ma pilota, ten ma władzę, jak mówi klasyczne powiedzenie. Ta fraza idealnie wpasowuje się w ideę Uwięzionego w baśni, tyle że oprócz pilota, może to być również pad od konsoli, czy telefon. Kilka początkowych minut odcinka oswaja użytkownika i pokazuje mu, jak działa ta narracja - zawsze mamy dwa warianty i ograniczony czas na decyzję, którą opcję wybieramy. Możemy decydować o tym, do jakiej baśni trafi Kot, jak również o tym, co go w danej bajce czeka. Czy w opowieści o trzech misiach, niedźwiadki okażą się przyjaźnie nastawione, czy wręcz przeciwnie? A podczas konfrontacji z przeciwnikami, Kot stanie do walki, czy raczej zaprosi wszystkich do rozmowy przy herbatce? Niektóre pomysły potrafią rozbawić, ale i tak najwięcej frajdy z tego będą miały dzieciaki, czyli w zasadzie główny target produkcji.

Czy wyobrażam sobie taką formę oglądania pełnoprawnego serialu? Absolutnie nie. Nie można traktować tego jako zapowiedzi rewolucji w oglądaniu telewizji. To urozmaicenie świetnie sprawdzi się w bajkach dla dzieciaków, ale innego miejsca niż świat animacji dla tej techniki nie widzę. Czy można nazwać to rewolucją? Też nie, bo gry wideo sztukę interaktywnej narracji opanowały już dawno temu i to z o wiele lepszym skutkiem. Ale! Kot w butach: Uwięziony w baśni, bądź co bądź, jest udanym tytułem, przy którym najmłodsi powinni się przednio bawić. Ci starsi - już niekoniecznie.

Pamiętajcie, że pierwszy miesiąc subskrypcji serwisu Netflix jest bezpłatny, a za kolejne miesiące zapłacicie tylko 34 zł.

źródło: Netflix / DreamWorks