„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

27 listopada miały swoją premierę wydania Blu-ray i DVD z nową wersją animacji „Król Lew”. Zapraszamy do naszej recenzji wydania Blu-ray.

„Król Lew” (2019), reż. Jon Favreau

(dystrybucja w Polsce: Galapagos)

Film:

W tym roku mija ćwierć wieku od premiery „Króla Lwa”. Do dziś pamiętam związany z tym filmem szał: naklejki, zabawki, notesy z kolorowymi karteczkami. Przeszedłem obok tego wszystkiego obojętnie, ponieważ w tym czasie moja uwaga kierowała się już w kierunku produkcji pokroju „Terminatora” czy „Obcego”. Gdy kilkanaście lat później nadrobiłem zaległości i w końcu zapoznałem się ze słynną animacją, nie zrobiła już na mnie większego wrażenia – bo jakie miała zrobić wrażenie prosta, sztampowa historyjka w musicalowej oprawie, za którą nigdy nie przepadałem, gdy nie stał za nią żaden sentyment z młodzieńczych lat? Dość powiedzieć, że „nie płakałem po Mufasie”. Minęła kolejna dekada, nadeszła moda na remake’owanie disneyowskich animacji, a jedną z tych, które doczekały się nowej wersji, był właśnie „Król Lew”. Pewnie bym się tym faktem szczególnie nie zainteresował, gdyby nie fakt, że zapowiedzi filmu przykuły uwagę córki. Tym sposobem wylądowałem w kinie, a następnie przyszła kolej na powtórkowy seans na Blu-ray, wrażeniami z którego podzielę się w niniejszej recenzji.

Wyreżyserowany przez Jona Favreau remake, w przeciwieństwie choćby do takiego „Dumbo”, trzyma się kurczowo oryginału, tylko chwilami dorzucając coś od siebie – sceny zupełnie nowe można by policzyć na palcach. W przeciwieństwie do „Pięknej i Bestii” czy „Dumbo” trudno też nazwać tę produkcję „wersją aktorską” czy nawet „live action”, skoro jakieś 99,5% filmu powstało na komputerze (we wprowadzeniu reżyser wspomina, że „prawdziwe” jest tylko pierwsze ujęcie). Dostajemy więc kolejną wersję animowaną, z tym, że tym razem fotorealistyczną. Zasiadając do seansu nowego „Króla Lwa”, nie należy więc liczyć na żadne niespodzianki – to wciąż dokładnie ta sama historia, w której to Mufasa (któremu głosu ponownie użyczył James Earl Jones), władca królestwa zwierząt, ginie z rąk (a raczej łap) żądnego władzy brata, a jego syn, Simba (tutaj z głosem Donalda Glovera), udaje się na wygnanie, by w końcu powrócić i sięgnąć po swe zagrabione dziedzictwo. Po drodze będzie miał także okazję poznać nowych przyjaciół z nieco odmiennym od jego własnego spojrzeniem na życie, a także, co stanowi oczywiście obowiązkowy punkt programu, odnaleźć miłość. Ta ostatnia kwestia wiąże się z postacią Nali, przemawiającej głosem Beyoncé. Przez cały seans nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że mamy tu do czynienia z chybionym castingiem, ponieważ Nala brzmiała bardziej jak matka głównego bohatera, niż kandydatka na jego partnerkę... A skoro już przy tym jesteśmy, biorąc pod uwagę zwyczaje lwów, jest całkiem spora szansa (o ile nie pewność), że dorastająca wraz z Simbą Nala powinna być jego siostrą... Cóż, może lepiej nie zastanawiać się nad tym zbyt długo. Jak się nietrudno domyślić, znajdziemy tu wiele iście ponadczasowych motywów. Większość z nich to rzeczy oczywiste (miłość, przyjaźń, odpowiedzialność, te sprawy), o których nie ma się tu sensu specjalnie rozwodzić, o jednym warto jednak wspomnieć. Chodzi tu mianowicie o podejście Skazy do sprawowania rządów z miejsca nasuwające skojarzenia z poczynaniami pewnej partii politycznej. Padające w pewnym momencie w polskim tłumaczeniu określenie „dobra zmiana” wpasowuje się tu wręcz idealnie.

00800.m2ts_snapshot_00.02.44_01-min.png

Fabuła pozostaje zatem bez zmian, dostajemy także te same piosenki w nowych wykonaniach (doszła bodaj jedna nowa w samym filmie i jedna na napisach końcowych), a za muzykę raz jeszcze odpowiadał Hans Zimmer i również jest to powtórka z rozrywki. Jaki jest więc sens sięgania po nową wersję? Czy ma ona do zaoferowania coś, czego nie posiada oryginał? Oczywiście, że tak – nietrudno się domyślić, że asem atutowym nowego „Króla Lwa” jest jego warstwa wizualna. Przepięknie się prezentujące afrykańskie krajobrazy, choć w całości wyrenderowane, potrafią wprawić w zachwyt i sprawić, że widz zapomina, że to, co ogląda, jest jedynie komputerową animacją. Wiele ujęć aż się prosi, by je oprawić w ramkę i powiesić na ścianie, ewentualnie wykorzystać w charakterze tapety na pulpit. Zwierzęta prezentują się wręcz rewelacyjnie i jeśli tylko nie będziemy wypatrywać brakujących szczegółów anatomicznych, chwilami można wręcz odnieść wrażenie, że oglądamy dokument na kanale Animal Planet czy National Geographic. Tak bliskie odwzorowanie rzeczywistości niesie jednak ze sobą pewne ryzyko zaburzeń odbioru. Po pierwsze – realistycznie wyglądające zwierzęta mogą wyglądać poniekąd dziwacznie w scenach, w których przychodzi im śpiewać; po drugie – skoro zachowują się i poruszają jak prawdziwe, to siłą rzeczy nie będą robić min, którymi to urzekali widza ich rysowani odpowiednicy sprzed ćwierć wieku. Tym samym wczuwanie się przez widza w ich sytuację czy też poziom towarzyszących seansowi emocji nie będą już takie jak w przypadku oryginału. Dla niektórych, w tym zwłaszcza fanów pierwowzoru, może to stanowić poważny problem i zetknąłem się z wieloma głosami osób, które z tego powodu nie przekonały się do nowej wersji. Sam nie odczułem związanego z powyższą kwestią dyskomfortu, ponieważ nowego „Króla Lwa” od samego początku traktowałem raczej jako pokaz możliwości specjalistów od komputerowych efektów specjalnych (do pokazania których fabuła jest zaledwie pretekstem) niż poruszającą i emocjonującą historię, jaką dla wielu widzów stanowił film z 1994 roku. A skoro odbiór i satysfakcja z seansu (szczególnie pierwszego) w dużej mierze opiera się na oczekiwaniach widza względem filmu, muszę przyznać, że zarówno seans kinowy, jak i powtórkę w domowych warunkach uznałem za przyjemnie spędzony czas i o ile oryginału nigdy nie obejrzałem w całości po raz drugi, tak do nowej wersji pewnie niejednokrotnie wrócę. Najzwyczajniej w świecie dopiero zaproponowana przez Favreau oprawa uczyniła dla mnie tę prostą historię wystarczająco strawną.

00800.m2ts_snapshot_01.19.20-min.png

Jest więc „Król Lew” A.D. 2019 produkcją dość problematyczną, która (co zresztą widać po ocenach) podzieliła widzów i krytyków. Co ciekawe, poprzednie podejście Jona Favreau do klasycznych animacji Disneya w postaci zrealizowanej na podobnej zasadzie „Księgi dżungli” z 2016 roku uznane zostało za zdecydowanie bardziej udane. Z czego wynika ta różnica w odbiorze? Być może sam fakt posiadania przez „Księgę” ludzkiego głównego bohatera, z którym łatwiej się identyfikować i którego emocje łatwiej nam poczuć, sprawia, że film ogląda się lepiej. Tutaj brak tego, jakby nie patrzeć, dość istotnego elementu. Mimo to warto dać szansę nowemu wcieleniu „Króla Lwa”, choćby dla zapierającej dech w piersiach animacji. Miłośnicy klasycznej wersji będą mieli okazję spojrzeć na tę historię w nowym, współczesnym wdzianku, zaś ci, których nie przekonała (jak mnie), być może znajdą tu dla siebie coś, czego oryginał nie mógł zaoferować. Na koniec dodam tylko, że gdy zadałem mojej ośmioletniej córce pytanie o to, który „Król Lew” bardziej jej się podobał (dodam, że w przypadku „Księgi dżungli” bez wahania wskazała wersję Jona Favreau), po krótkim namyśle stwierdziła: „Ten starszy”. Nie będę się spierał, w tym konkretnym wypadku ośmiolatka po prostu wie lepiej.

4
Film

Obraz:

Jak już wspomniałem powyżej, powstała niemal w całości na komputerach strona wizualna stanowi zdecydowanie największy atut tej produkcji. Jak należałoby oczekiwać, wydanie Blu-ray serwuje nam istną ucztę dla oka. Czy to skąpane w słońcu krajobrazy, czy widoczne w zbliżeniach szczegóły jak sierść zwierząt, faktura skóry, trawa, wszystko to wygląda wręcz obłędnie. Kolorystyka jest żywa i naturalna, dominują w niej brązy, beże, a w dalszej części filmu nie brakuje również zieleni czy szarości towarzyszących tym bardziej ponurym scenom. Kontrast także pozostaje bez zarzutu, a jedynym drobnym mankamentem jest widoczny chwilami drobny szum, który jednak nie dawał mi się we znaki podczas pierwszego seansu, kiedy to nie wypatrywałem wszelkich uchybień, a rzucił się w oczy dopiero przy bardziej szczegółowych oględzinach. Tak czy inaczej, całość wygląda świetnie.

„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

„Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe] „Król Lew” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

Wykres bitrate'u wideo na płycie Blu-ray

Poniżej prezentujemy wykresy bitrate'u video recenzowanej płyty Blu-ray, a dodatkowo także bitrate obrazu filmu „Król Lew dostępnego w bibliotece serwisu iTunes dla posiadaczy urządzeń Apple TV i Apple TV 4K w rozdzielczości Full HD.

Po kliknięciu w obrazek przejdziecie do narzędzia, w którym można wyłączyć wybrany wykres i sprawdzać bitrate w konkretnym miejscu.

lion-king-2019-bitrate-bd-it.png

+5
Obraz

Dźwięk:

Omawiając warstwę dźwiękową jestem, niestety, zmuszony zacząć od złej wiadomości. Po raz kolejny zamiast ścieżki DTS HD-MA zostajemy uraczeni ścieżką w formacie DTS HD-HR 7.1 o stałym bitrate'cie 2 Mb/s. Podobnie jak w przypadku wielu innych wydań filmów Disneya, tak i tym razem możemy być zmuszeni podkręcić nieco głośność. O ile separacja dźwięków w poszczególnych kanałach pozostaje zadowalająca, a dialogi są wyraźne i dobrze słyszalne, tak w wielu przypadkach scen, po których należałoby oczekiwać dźwiękowej uczty, daje się odczuć zauważalny brak zarówno mocy, jak i głębi. Całościowo ścieżka audio pozostawia więc trudny do zignorowania niedosyt. Nie ma tragedii, ale mogło (i powinno) być zdecydowanie lepiej.

Miłośnicy polskiej ścieżki dźwiękowej mają do wyboru dubbing w postaci standardowej ścieżki Dolby Digital 5.1 (640 kbps). Usłyszymy tu Wiktora Zborowskiego, który podobnie jak James Earl Jones powtórzył rolę Mufasy, a także Artura Żmijewskiego w roli Skazy, Marcina Januszkiewicza jako Simbę oraz Zofię Nowakowską, która jako Nala wypada, moim zdaniem, zdecydowanie lepiej niż Beyoncé. Również w przypadku tej ścieżki dialogi są dobrze słyszalne, jednak całość, jak się można spodziewać, cierpi na ograniczeniach formatu pochodzącego jeszcze z epoki DVD.

+3
Dźwięk

Dodatki:

krol-lew-menu-min.png

Na płycie znajdziemy następujące materiały dodatkowe:

  • Director Jon Favreau Intro (1:14) – krótki wstęp do filmu, z którego dowiadujemy się między innymi tego, które ujęcie w filmie nie powstało na komputerze.
  • Audio Commentary – reżyser Jon Favreau omawia różne aspekty produkcji, w tym odstępstwa od oryginału, kwestie techniczne, obsadowe i wiele innych. To właśnie tutaj dowiemy się o filmie najwięcej pod warunkiem, że znamy język angielski.
  • The Journey to The Lion King – trzyczęsciowy making of, w którego skład wchodzą:
    - The Music (13:36) – dowiemy się tutaj co nieco zarówno o powstawaniu muzyki i piosenek do nowej wersji, jak i oryginalnej animacji.
    - The Magic (21:01) – druga część dokumentu skupia się na pracy na planie, która w przypadku tej produkcji miała dość specyficzny przebieg. Dowiemy się tu sporo o kolejnych etapach powstawania oszłamiających ujęć.
    - The Timeless Tale (18:47) – ostatnia część odnosi się w dużej mierze do oryginału i tego, w jaki sposób nowa produkcja starała się go uhonorować.
  • More to Be Scene – prezentacja kilku scen na różnych etapach produkcji, od wczesnych szkiców i wstępnych animacji po gotowe ujęcia. W skład prezentacji wchodzą: Circle of life (4:08), I just Can't Wait to Be King (3:43), Hakuna Matata (2:39).
  • Music Videos – teledyski „Spirit” w wykonaniu Beyoncé i „Never Too Late” Eltona Johna.
  • Song Selection (Play All – 26:19) – dostęp do sekwencji z piosenkami.
  • Sing Along with the Movie – „wersja karaoke”, po uruchomieniu której w trakcie piosenek wyświetlają się nam napisy z podświetleniem słów.
  • Protect the Pride (3:02) – ogłoszenie zachęcające do udziału w ochronie lwów zamieszkujących Afrykę.

Pod względem materiałów dodatkowych wydanie „Króla Lwa” na Blu-ray wypada nadspodziewanie dobrze, szczególnie gdy je zestawić choćby z filmami wchodzącymi w skład MCU. Nie jest to może jakiś szczególnie bogaty zestaw materiałów, ale ogląda się je z zainteresowaniem. W przeciwieństwie do tych z wielu innych wydawanych przez Disneya filmów, po zapoznaniu się z nimi rzeczywiście coś o produkcji filmu wiemy. A to już coś.

4
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Pod względem oprawy wydanie to nie odbiega od disneyowskiego standardu, ale dobór grafik na okładce sprawia, że mimo to prezentuje się całkiem nieźle. Niestety, płyta jak zwykle na niebiesko z białym tytułem.

DSC00551.png DSC00549.png

DSC00536-01.png DSC00542.png

4
Opakowanie

Specyfikacja wydania:

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

27.11.2019

Opakowanie

Amaray

Czas trwania [min.]

118

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 1.78:1

Dźwięk oryginalny

DTS-HD High Resolution 7.1 angielski

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (dubbing) i napisy

Podstawowe informacje z raportu BDInfo:

Disc Title: The Lion King - Blu-ray™
Disc Size: 42,576,983,073 bytes
Length: 1:58:15.338 (h:m:s.ms)
Size: 30,399,135,744 bytes
Total Bitrate: 34.28 Mbps

VIDEO:

Codec Bitrate Description
----- ------- -----------
MPEG-4 AVC Video 27967 kbps 1080p / 23.976 fps / 16:9 / High Profile 4.1

AUDIO:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
DTS-HD High-Res Audio English 2046 kbps 7.1 / 48 kHz / 2046 kbps / 24-bit (DTS Core: 5.1 / 48 kHz / 1509 kbps / 24-bit / DN -4dB)
Dolby Digital Audio Polish 640 kbps 5.1 / 48 kHz / 640 kbps / DN -27dB
* Dolby Digital Audio English 192 kbps 2.0 / 48 kHz / 192 kbps / DN -27dB

SUBTITLES:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
* Presentation Graphics Polish 26.350 kbps
Presentation Graphics Polish 19.654 kbps
* Presentation Graphics Polish 0.009 kbps
* Presentation Graphics English 67.158 kbps
* Presentation Graphics English 0.000 kbps
Presentation Graphics English 46.066 kbps

Pełny raport BD-info dostępny jest pod odnośnikiem: „Król Lew” – raport BDInfo z płyty 2D.

Podsumowanie:

Można się spierać, ile jest sensu w disneyowskiej polityce kręcenia od nowa wszystkich klasycznych produkcji animowanych, a „Król Lew” jest tu przypadkiem szczególnie kontrowersyjnym. Faktem jednak pozostaje, że spora część tych filmów zarabia góry pieniędzy, a skoro tak, to widać publiczność jest chętna oglądać stare produkcje w nowej oprawie. Ci, którzy oczekują odświeżenia innego niż tylko czysto wizualne, nie mają tu czego szukać, z kolei ci, którzy mają ochotę obejrzeć nowe wcielenie klasycznej animacji z wyglądu bardziej przypominające dokumenty z Animal Planet, powinni być zadowoleni. Jako nie-fan oryginału, byłem usatysfakcjonowany tym, co tutaj zobaczyłem, mam przy tym jednak pełną świadomość tego, że nie wszyscy fani będą zadowoleni. Wydanie Blu-ray oferuje bardzo dobry obraz, nieco niedomagający dźwięk i całkiem niezły zestaw materiałów dodatkowych.

Kompletne informacje na temat wydania Blu-ray z filmem „Król Lew” znajdziecie na Filmoskopie.

4
Film
+5
Obraz
+3
Dźwięk
4
Dodatki
4
Opakowanie
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić wydanie Blu-ray filmu „Król Lew”:

Wydanie do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

źródło zdjęć: Disney / Galapagos