„Lighthouse” – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

Jeżeli mielibyśmy stworzyć zestawienie największych niespodzianek, które polscy dystrybutorzy zgotowali filmowym kolekcjonerom, to na szczycie listy z pewnością znalazłby się ubiegłoroczny „Lighthouse”. Choć znakomitego filmu Roberta Eggersa większość z nas nie zobaczyła na ekranach polskich kin (odbyło się zaledwie kilka pokazów w kinach studyjnych), to dzięki Filmostradzie już teraz otrzymaliśmy okazję, by nadrobić zaległości bądź raz jeszcze wkroczyć w zwężony świat szaleństwa, starannie skonstruowany przez reżysera „Czarownicy: Bajki ludowej z Nowej Anglii”. Zapraszamy do lektury recenzji krążka Blu-ray, który mieliśmy przyjemność objąć naszym patronatem medialnym.

„Lighthouse” (2019), reż. Robert Eggers

(dystrybucja w Polsce: Filmostrada)

Film (autor tekstu: Jacek Werner):

Po raz pierwszy „Lighthouse” miałem okazję zobaczyć podczas specjalnego festiwalowego pokazu, w którym uczestniczył jeden z producentów filmu, Jay Van Hoy. Po seansie w stronę gościa specjalnego powędrowały pytania zbiegające się pod jednolitym mianownikiem: o co w tym wszystkim, panie producencie, chodziło? Van Hoy udzielał odpowiedzi ostrożnie i zdawkowo. Do kwestii tego, co faktycznie znajdowało się w świetle latarni, do którego z takim namaszczeniem i dzikością usiłował dostać się Ephraim Winslow, odniósł się wymijająco. „Jak myślicie? Co tam było?” – odwrócił pytanie z wyraźnym zamiarem, by i ten element owej niezwykłej produkcji pozostał tajemnicą. Producent podsunął odurzonej widowni słowa samego reżysera – Roberta Eggersa. „Lighthouse” – mówił – opowiada o dwóch facetach zamkniętych wewnątrz ogromnego fallusa. Nic dobrego wyjść z tego przecież nie może.

Ale zagadki oślepiającego światła w latarni nie da się zamknąć i uśpić za pomocą krótkiej dygresji. Przy wszystkich walorach produkcyjnych „Lighthouse’u” – przełomowych zdjęciach posiłkujących się technologią z pierwszych dekad ubiegłego stulecia i natchnionych kreacjach Willema Dafoe i Roberta Pattinsona – Eggers zagwarantował sobie miejsce w galerii najoryginalniejszych twórców swoich czasów. Z kolei centralna zagadka filmu i jego osobliwy, wstrząsający finał na długie lata darowały miłośnikom kina temat do wyczerpujących dyskusji i kompleksowych analiz. Czym jest światło na szczycie latarni? Co symbolizuje?

Cóż, oczywiście nie spróbuję odpowiedzieć na to w tym miejscu. Po pierwsze dlatego, że nie wiem (choć mam pewne podejrzenia). Po drugie – bo obserwowanie, jak poszczególne elementy narracji podsuwają każdemu z widzów ich własne interpretacje, należy do być może najlepszych elementów obcowania z „Lighthouse”. Od strony czytelności właśnie, nowy film reżysera „Czarownicy” traktuje widza niczym jednego z bohaterów: porzuca go w XIX wieku w oddalonej od stałego lądu latarni i – podobnie jak dwóch latarników – zachęca do udziału w obłędzie: izolacji, paranoi i klaustrofobii. Nie będzie przesadą, gdy powiem, że wszystko, co film doraźnie komunikuje widowni, zamyka się w jego pierwszych scenach. Cała reszta pozostaje w sferze domysłów, symboli i sekretów. W ścieśnionym kadrze 4:3 zawierają się ulubione motywy Eggersa – potęga folkloru i mitów, wszelako w tym przypadku wpisana w prymitywną i samczą potrzebę dominacji, potęgowanej seksualną frustracją i nieprzepracowaną traumą. Film z przyjemnością obejrzymy, pozostając na powierzchni – napawając się obrazami starannie uformowanymi przez reżysera. Najważniejsza będzie wówczas atmosfera: opita słoną wodą, chropowata, halucynogenna. Z kolei decydując się na poszukanie możliwych znaczeń „Lighthouse’u”, odkryjemy bogactwo odniesień do opowieści ludowych, mitów greckich i rzymskich oraz motywów z prozy weird fiction i dorobku Poego.

1am7vjlk.jpg

Lighthouse” nie jest przy tym kinem przesadnie poważnym. Eggers żartuje sobie nawet z powziętej w realizacji formy: w pewnym momencie młody latarnik uderza głową w nisko zawieszoną ościeżnicę, która wkrótce staje się... górną ramką kadru. Z kolei bohater Dafoe co rusz przełamuje ponury nastrój głośnym pierdzeniem. Perystaltyka postaci daje nam jednak nie tylko posmakować humoru i dystansu Eggersa do własnego dzieła, ale również w pełni zrozumieć, z jakim filmem się tu mierzymy. W skazaniu swoich latarników na perwersyjne odtworzenie mitu Prometeusza, reżyser upatruje okazji do groteskowego zderzenia ze sobą dwóch porządków: boskiego i ludzkiego – brodzącego w chropowatym naturalizmie i żałośnie dekadenckiego.

Jednocześnie „Lighthouse” kryje w sobie tyle, by i całą narrację uznać za fantazję udręczonego szaleństwem umysłu. To właśnie takie rozumienie podsuwa w pewnym momencie Dafoe. „Być może jestem tylko wytworem twojej wyobraźni” – tłumaczy opity terpentyną i miodem, prowokując w widowni chęć ponownego prześledzenia wszystkich dotychczasowych poszlak. Kiedy indziej Eggers kadruje starego marynarza tak, by trzonek wbitej w stół siekiery znajdował się idealnie na wysokości krocza bohatera. Nieco wcześniej, w montażu składającym się na mroczną fantazję seksualną, sam budynek latarni sugestywnie obraca się o dziewięćdziesiąt stopni. Niczym hotel Overlook u Kubricka, samotnia dwóch morskich wilków odzwierciedla ich szaleństwo i pragnienie zaspokojenia, posiada własną podmiotowość i pełni w filmie funkcję postaci pierwszoplanowej – jest labiryntem, poskręcanym jak uroboros. Ponad wszelką wątpliwość, Eggers skonstruował tu obłędną freudowską łamigłówkę, którą docenią fani „Lśnienia” (podobnie zainteresowanego rdzeniem zła i psychologią zbrodni) oraz kosmicznych horrorów Lovecrafta. „Lighthouse” to jego arcydzieło – wizjonerski przejaw kina krzyżującego praktyki zamierzchłej przeszłości z dobrodziejstwami współczesnych realizacji. Efektem jest paramitologiczny koszmar; celuloidowa zjawa, którą na odrapaną ścianę rzuca blask rodem z początku minionego stulecia.

6
Film

Obraz (autor tekstu: Grzegorz):

Lighthouse” został nakręcony na czarno-białej taśmie filmowej 35 mm (Eastman Double-X 5222) przy użyciu kamer Panavision Millennium XL2 i ukończony w postprodukcji w 4K. Nakładem dystrybutora Filmostrada na polskiej płycie Blu-ray otrzymujemy oczywiście obraz w rozdzielczości 1080p.

Akcja filmu rozgrywa się w 1890 roku, stąd też twórcom „Lighthouse” od samego początku przyświecała myśl postarzenia technicznego filmu, czerpiąc przy tym inspirację co do jego wyglądu z ery kina niemego oraz m.in. filmów: „M - Morderca” Fritza Langa czy „Człowiek z Aran” z 1934 roku.
Operator Jarin Blaschke nie tylko przekonał Roberta Eggersa, reżysera filmu, do niecodziennych proporcji obrazu o niemal kwadratowym współczynniku 1.20:1, ale również skorzystał z obiektywów Baltar wyprodukowanych w latach trzydziestych ubiegłego wieku (oraz starszych), posiłkując się przy tym specjalnie wykonanymi filtrami firmy Schneider, które imitowały wygląd filmu ortochromatycznego z końca XIX wieku, w którym to negatyw był czuły na promieniowanie ultrafioletowe oraz barwę niebieską oraz zieloną, ale nie na barwę czerwoną.

Efekt końcowy powyższych zabiegów okazuje się być cokolwiek intrygujący, z jednej strony z wyjątkowo głębokimi czerniami zarówno w ujęciach dziennych, jak i nocnych, a z drugiej strony z mocno kontrastowym wyglądem nieba czy światła emitowanego przez tytułową latarnię. Gra światłocieniem oraz poziom czerni okazują się być najbardziej imponującymi cechami obrazu do tego stopnia, że raz po raz tracimy poczucie istnienia sporej wielkości bocznych czarnych pasów, które zlewają się z aktywną częścią kadru – na ekranie OLED robi to piorunujące wrażenie. Jednocześnie widoczność detali w nieoświetlonych częściach kadru staje się czasami niedostępna niczym ciemna strona księżyca.

Co prawda, „Lighthouse” nie jest filmem, który charakteryzowałby się wybitną ostrością obrazu, ale nie raz potrafi i w tym elemencie zaskoczyć widza, szczególnie na zbliżeniach w których możemy dostrzec mnóstwo szczegółów faktury twarzy oraz elementów scenografii. Obraz pokryty jest niewielkim ziarnem filmowym, które nawet w bliskiej odległości od wyświetlacza nie powinno nikogo niepokoić, poza dosłownie kilkoma ujęciami na tle jednolitego nieba, w których ziarno nieco zwiększa swoją intensywność. Nie zaobserwowałem przy tym żadnych wad odnoszących się do kompresji obrazu, struktura ziarnistości obrazu – jak na standardy Blu-ray – została zachowana w należyty sposób, poza tym nie uświadczymy w jakimkolwiek momencie filmu makrobloków, posteryzacji oraz innych tego typu zjawisk, które mogłyby popsuć wrażenia z oglądania filmu, poza długim monologiem Dafoe z 62. minuty, podczas którego obraz na krótką chwilę wyraźnie obniża swoją ostrość.

Z uwagi na to, że znaczna część filmu rozgrywa się nocą we wnętrzach, gdzie jedynym źródłem światła jest np. lampa naftowa, zalecam oglądanie filmu w zaciemnionym pomieszczeniu z jak najmniejszą obecnością światła dziennego. Pozwoli to nie tylko na osiągnięcie optymalnej widoczność detali w ciemnych partiach obrazu, ale również lepsze wczucie się w klimat filmu.

 

Wykres bitrate'u wideo na płycie Blu-ray

Poniżej prezentujemy wykresy bitrate'u video recenzowanej płyty Blu-ray, a dodatkowo także bitrate obrazu filmu „Lighthouse dostępnego w polskiej bibliotece serwisu iTunes dla posiadaczy urządzeń Apple TV i Apple TV 4K w rozdzielczości Full HD.

Po kliknięciu w obrazek przejdziecie do narzędzia, w którym można wyłączyć wybrany wykres i sprawdzać bitrate w konkretnym miejscu.

the-lighthouse-2019-bitrate-bd-it.png

4+
Obraz

Dźwięk (autor tekstu: Grzegorz):

Na płycie Blu-ray oryginalna angielska ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie DTS-HD MA 5.1. Oprawa dźwiękowa opiera się na budowaniu klimatu filmu, wprowadzając nas w nastrój grozy i niepokoju, co daje się odczuć także w scenach gadanych, w trakcie których również docierają do nas, często ze wszystkich głośników, odgłosy wiejącego wiatru, szumu fal rozbijających się o brzeg, padającego deszczu czy sygnału syreny mgłowej. Subwoofer przy tym został w filmie wykorzystany dość oszczędnie i jego obecność odczujemy głównie w ujęciach warkotu maszyny z przydomowej kotłowni oraz w kilku innych kulminacyjnych fragmentach filmu.

Muzykę do filmu skomponował Mark Korven, na którą to składają się głównie instrumenty dęte, smyczkowe, z pewną domieszką niekonwencjonalnych dźwięków pochodzących ze specjalnie skonstruowanego przez kompozytora urządzenia o nazwie Apprehension Engine. Korven wychodzi z założenia, że najbardziej obawiamy się nieznanego, więc najefektywniej wzbudzi w nas uczucie lęku, serwując dźwięki niemalże nie z tego świata. Ogólnie, jako osobny byt np. w postaci soundtracku, ścieżka dźwiękowa raczej mało na kim zrobi wrażenie, ale w połączeniu z obrazem doskonale uzupełnia klimat filmu.

Polska ścieżka dźwiękowa DTS 5.1 została zaprezentowana w postaci lektora (tekst czyta Paweł Bukrewicz) i zasadniczo nie różni się w swojej konstrukcji w stosunku do wersji angielskiej, wliczając w to kanał centralny, z którego dochodzą do nas dobrze słyszalne oryginalne dialogi. Tłumaczenie tekstu w polskiej ścieżce lektorskiej nieco lepiej wykorzystuje piękno i bogactwo naszego ojczystego języka w stosunku do wersji z napisami, ale jednocześnie znajduje się w niej co nieco przeinaczeń – np. 33. minuta filmu i oryginalne „little ‘uns” przetłumaczone w wersji lektorskiej jako „dziadki”.

4+
Dźwięk

Dodatki (autor tekstu: Jacek Werner):

lighthouse bd menu-min.png

W ramach materiałów dodatkowych na krążku odnajdziemy niewielki, ale za to dość wyczerpujący zbiór. W pierwszej kolejności znalazła się tu ścieżka z komentarzem samego reżysera i współscenarzysty – Roberta Eggersa. Współdzielony z twórcą seans pozwoli dostrzec nieoczywiste elementy filmu. Nie zabraknie też kilku anegdot z planu, omówienia technicznych walorów obrazu i dźwięku oraz przybliżenia największych wyzwań stojących za ekipą. Warto dodać, że Eggers pozostaje niemal całkowicie niemy na tłumaczenie poszczególnych elementów fabuły czy przybliżenie symbolizmu. W istocie, zdarza mu się w kluczowych momentach na dłuższą chwilę zamilknąć, jakby sam wsiąkał w to, co dzieje się na ekranie.

Punktem programu jest niemal czterdziestominutowy dokument poświęcony kulisom tworzenia „Lighthouse”. Złożony z trzech części film „Lighthouse: opowieść mroczna i burzliwa” pokrywa znaczną część kreatywnego procesu stojącego za najnowszym koszmarem Eggersa. Naturalnie, dałoby się opowiadać o tym filmie i trzy razy dłużej, ale dołączony dokument to i tak znacznie więcej, niż moglibyśmy się spodziewać.

Ostatni z dodatków to sceny usunięte w montażu. Mimo że w komentarzu Eggers wspomina o wielu kwiecistych monologach, które nie znalazły się w ostatecznym kształcie „Lighthouse”, na krążku Blu-ray zawarto zaledwie dwie wycięte sceny, których pozbyto się, by zachować odpowiedni rytm filmu. Decyzja wydaje się jak najbardziej trafna, bo obie nie wnoszą do narracji w zasadzie niczego nowego.

Niestety trzeba też podkreślić, że żaden z dodatków nie został wzbogacony o polskie napisy. Jeżeli więc zamierzacie w pełni skorzystać z zawartości polskiego wydania „Lighthouse”, będziecie musieli uzbroić się w napisy angielskie i słowniki.

5
Dodatki

Opis i prezentacja wydania (autor tekstu: Jacek Werner):

„Lighthouse” zawędrował na półki opakowany w klasyczne pudełko Elite. Grafiki wyselekcjonowane na okładkę są szczegółowe i bardzo nastrojowe – przednia okładka pochodzi z plakatu filmu, zaś z tyłu zobaczymy kilka kadrów z różnych scen produkcji. Tytułem spoilerów, jednego z nich mogłoby tam zabraknąć, ale to przecież tylko szczegóły.

DSC03471.jpg DSC03475.jpg

DSC03485.jpg DSC03479.jpg

4
Opakowanie

Podstawowe informacje z raportu BDInfo:

Disc Title: LIGHTHOUSE_UPB2
Disc Size: 39,005,124,608 bytes
Length: 1:49:21.555 (h:m:s.ms)
Size: 32,294,664,192 bytes
Total Bitrate: 39.37 Mbps

VIDEO:

Codec Bitrate Description
----- ------- -----------
MPEG-4 AVC Video 28117 kbps 1080p / 23.976 fps / 16:9 / High Profile 4.1

AUDIO:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
DTS-HD Master Audio English 3763 kbps 5.1 / 48 kHz / 3763 kbps / 24-bit (DTS Core: 5.1 / 48 kHz / 1509 kbps / 24-bit)
DTS Audio Polish 768 kbps 5.1 / 48 kHz / 768 kbps / 24-bit

SUBTITLES:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Presentation Graphics English 24.271 kbps
Presentation Graphics Polish 16.421 kbps
Presentation Graphics English 48.363 kbps

Pełny raport BD-info dostępny jest pod odnośnikiem: „Lighthouse” – raport BDInfo z płyty 2D (autor: Kirek).

Specyfikacja wydania

Dystrybucja

Filmostrada

Data wydania

07.05.2020

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

105

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 1.19:1

Dźwięk oryginalny

DTS-HD MA 5.1 angielski

Polska wersja

DTS 5.1 (lektor: Paweł Bukrewicz), napisy

Podsumowanie:

„Ile czasu jesteśmy już na tej skale? Pięć tygodni? Dwa dni? Gdzie jesteśmy?” – pyta zdezorientowany bohater filmu Roberta Eggersa. Nie wiemy. Ale mając przed sobą polskie wydanie Blu-ray z filmem „Lighthouse”, zaopatrzone w dobry zapis obrazu i równie nienaganny transfer dźwięku oraz solidny zestaw dodatków specjalnych, jestem pewien, że zostaniemy na niej jeszcze bardzo długo.

Kompletne informacje na temat wydania Blu-ray z filmem „Lighthouse” znajdziecie na Filmoskopie. 

6
Film
4+
Obraz
4+
Dźwięk
5
Dodatki
4
Opakowanie
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić?

zdj. Filmostrada / Universal Pictures