Michael Giacchino „Jurassic World” (2015) – recenzja soundtracku

Wszystkich miłośników muzyki filmowej zastanawiających się, czego by tu posłuchać w długie jesienno-zimowe wieczory, zapraszamy do recenzji muzyki z filmu „Jurassic World” z 2015 roku.

Michael Giacchino „Jurassic World”

(Back Lot Music, 2015)

Muzyka na płycie:

Które nazwiska jako pierwsze przychodzą nam do głowy na pytanie o najbardziej znanych kompozytorów muzyki filmowej? Zdaje się, że na dzień dzisiejszy popularną odpowiedzią na to pytanie będzie Hans Zimmer, choć w moim przypadku jako pierwsze na myśl nieodmiennie przychodzi nazwisko Johna Williamsa, autora muzyki (w tym także pamiętnych motywów przewodnich) do filmów takich jak „Szczęki”, „Indiana Jones”, „Gwiezdne wojny” czy „Superman”. Ten liczący sobie już 87 lat kompozytor ma niezaprzeczalne zasługi na polu filmowych ilustracji muzycznych, a skomponowane przezeń tematy pozostają jednymi z najbardziej rozpoznawalnych w całej historii kina. Mimo to nie zaliczałem się nigdy do fanów jego twórczości, bo choć chwytliwe tematy (które zresztą bardzo lubię) to jego specjalność, brakuje mi w jego ilustracjach czegoś, co utrzymałoby mą uwagę, podczas odsłuchu całych ścieżek dźwiękowych. Trudno mi wytłumaczyć przyczynę tego stanu rzeczy, ale naprawdę rzadko się zdarza, bym wrzucał do odtwarzacza płytę podpisaną nazwiskiem WIlliamsa z zamiarem odsłuchania jej w całości. Od tej reguły są jednak dwa wyjątki: pierwszym jest muzyka do „Supermana” Richarda Donnera, drugim zaś, ścieżka dźwiękowa z pierwszej części „Parku Jurajskiego”, po którą sięgam regularnie, choć w swoim charakterze nie odbiega ona znacząco od innych spośród najbardziej znanych dzieł kompozytora. Mimo to coś sprawia, że nie mam problemów z przebrnięciem przez całość – może ma na to wpływ fakt większego „zżycia się z filmem” niż w przypadku innych jego dzieł. Tak czy inaczej, wiodące tematy tej partytury po dziś dzień pozostają jednymi z moich ulubionych. Bolał mnie niezmiernie fakt niewykorzystania ich potencjału przy okazji pierwszego sequela, do którego muzykę także skomponował Williams.

Gdy po czternastoletniej przerwie na ekrany kin weszła czwarta część serii, jedną z rzeczy, na które liczyłem, było sięgnięcie po sprawdzone rozwiązania w warstwie muzycznej. Co prawda, tym razem obowiązki kompozytora pełnić miał Michael Giacchino, ale odwoływanie się do dokonań poprzedników nie jest przecież niczym niezwykłym. Temat przewodni „Supermana” rozbrzmiewał w końcu w kolejnych częściach serii, nad którymi John WIlliams już nie pracował, dlaczego więc tu miałoby być inaczej? Nową aranżację motywu przewodniego „Parku” można było usłyszeć już w pierwszym teaserze, a kiedy wkrótce przed premierą opublikowano w sieci kilka utworów z nadchodzącego filmu, wiadomo już było, że praca Williamsa zostanie w filmie uhonorowana. Nowego kompozytora znałem wtedy przede wszystkim jako autora ścieżki dźwiękowej do „Star Treka” i „Johna Cartera”. Kolejne lata miały mu przynieść rosnącą popularność, a choć daleki jestem od zachwytów nad jego dalszą twórczością (recenzowanie jego ścieżki dźwiękowej do „Spider-Mana” było dla mnie niemal traumatycznym doznaniem), to jednak powiem to już w tym miejscu: w przypadku „Jurassic World” poradził sobie wzorowo, tworząc coś, do czego wracam niemal równie chętnie, jak do dzieła Johna Williamsa, do którego nawiązywał.

001.JPG

Na płycie otrzymujemy przeszło 73 minuty muzyki podzielonej na 24 utwory. Pierwszy z nich stanowi iście niepokojące wprowadzenie, jest odpowiednio tajemniczy i ponury, choć w samym filmie ilustruje scenę będącą swego rodzaju żartem z widza. W drugim („The family that strays together” – żarty słowne w nazewnictwie ścieżek to znak firmowy tego kompozytora) następuje już zdecydowana zmiana klimatu na niemal sielankowy, co ciekawe, już od pierwszych chwil trwania płyty, niezależnie od tego, jakie emocje wzbudza dany utwór, czuć w nich namacalny wręcz klimat twórczości Johna Williamsa, gdy zaś w trzecim utworze („Welcome to Jurassic World”) rozbrzmiewają znajome nuty, można wręcz zapomnieć o tym, że tym razem to nie on podpisał się pod ścieżką dźwiękową. Zaproponowana tu aranżacja klasycznego tematu stanowi jego wierne odwzorowanie – Giacchino nie eksperymentuje z klasyką, pozwala jej wybrzmieć tak, jak to miało miejsce w oryginale, składając niejako hołd swemu poprzednikowi. Jednak już chwilę później przechodzimy do czegoś, co wypadałoby nazwać daniem głównym omawianej płyty. „As The Jurassic World Turns” wprowadza nowy temat przewodni, który już od pierwszych chwil przykuwa uwagę. Jest on w swym charakterze zbliżony do muzyki z pierwszego filmu, podniosły, chwytający za serce, przeziera przezeń zachwyt. I, co najważniejsze, podobnie jak klasyczne motywy autorstwa Williamsa, także na długo pozostaje w pamięci. W tym momencie wiemy już, że Giacchino nie ograniczy się do czerpania pełnymi garściami z poprzednich filmów, owszem, oddaje im należyty pokłon, ale czyni to jedynie okazjonalnie, sam bowiem również ma w temacie coś do powiedzenia. Nie przeszkadza mu to jednak w finale utworu raz jeszcze zacytować Williamsa, tym razem sięgając po pamiętny motyw towarzyszący przybyciu bohaterów na wyspę w pierwszej części. Szkoda tylko, że w samym filmie scena, w której rozbrzmiewa tenże cytat, zdaje się kompletnie niegodna muzyki, którą ją zilustrowano.

002.JPG

Kolejne utwory to mieszanka muzyki akcji i suspensu, na przemian z bardziej optymistycznymi nutami (jak wejście motywu przewodniego i cała druga połowa „Clearly His First Rodeo”), niezależnie jednak od tego, w jakim kierunku muzyka podąża, nieustannie ma się wrażenie trzymania się przez nią kierunku wyznaczonego przez Johna Williamsa. „Owen You Nothing” to kolejny nowy, lekki i przyjemny motyw, tym razem związany z postacią Owena (Chris Pratt). Z kolei „Indominus Wrecks” umiejętnie buduje napięcie, by w finale przejść wręcz w horrorowe brzmienie, a przyznać trzeba, że również i na tym polu kompozytor radzi sobie bez zarzutu. Następnie pora na kolejną porcję zachwytów światem dinozaurów przy akompaniamencie tematu głównego („Gyrosphere of Influence”), z której szybko przechodzimy w rejony nieco bardziej niepokojące, a po chwili także i smutne: „Pavane for a Dead Apatosaurus” oferuje „żałobną” wręcz (i adekwatną do ilustrowanej sceny), oszczędną aranżację tematu głównego. Po dłuższej chwili zadumy dla kontrastu przydałoby się trochę akcji i żywszego brzmienia, znajdziemy je w dużych ilościach w kilku kolejnych utworach – w klasycznym orkiestrowym i bogatym brzmieniu (szczególnie „Love in the Time of Pterosauria” ma w tym temacie sporo do powiedzenia). Choć ten fragment płyty może się nieco dłużyć, trzeba przyznać, że kompozytor wykazuje się tu sporą pomysłowością w kolejnych utworach akcji, dokładając wszelkich starań, by słuchacz nie odniósł wrażenia, że ma do czynienia z jednym, niekończącym się utworem.

Po doprawdy solidnej dawce action score'u mającej swą kulminację w ilustrującym finałową konfrontację „Our Rex is Bigger Than Yours” (w którym to odzywa się podkręcający dramatyzm chór), przychodzi wreszcie pora na chwilę wytchnienia. Kompozytor serwuje kolejną spokojną wariację motywu głównego i nieco więcej relaksującej liryki („Growl and make up”, „Nine to Survival Job”), ukoronowanej jeszcze jednym, finałowym, odpowiednio podniosłym uderzeniem. „The Park is closed” zawiera ostatni cytat z klasyki stanowiący tu wprowadzenie do nowego tematu. Przejście ze starego w nowe jest płynne, a całość współgra ze sobą znakomicie. Na deser otrzymujemy trzynastominutową suitę oraz trzy utwory dodatkowe o dość wesołym charakterze. Również i tutaj duch Johna Williamsa wciąż obecny.

Podsumowując – ścieżka dźwiękowa z „Jurassic World” stanowi udaną kontynuację i rozwinięcie pracy jednego z najbardziej uznanych kompozytorów w historii, a przy tym jedną z najlepszych ilustracji muzycznych autorstwa Giacchino, z jakimi się spotkałem. Sprawdza się ona znakomicie zarówno w filmie, jak i przy okazji odsłuchu z płyty. Podobnie jak sam film, który uważam za pierwszy (i jedyny) warty uwagi sequel „Parku Jurajskiego”, tak i muzyka z niego godna jest postawienia na półce obok soundtracku z pierwszej części. John Williams nie powinien się obrazić.

5
Muzyka na płycie

Spis utworów:

1.

Bury the Hatchling (01:56)

2.

The Family That Strays Together (01:00)

3.

Welcome to Jurassic World (02:08)

4.

As the Jurassic World Turns (05:31)

5.

Clearly His First Rodeo (03:28)

6.

Owen You Nothing (01:19)

7.

Indominus Wrecks (06:11)

8.

Gyrosphere of Influence (03:14)

9.

Pavane for a Dead Apatosaurus (04:44)

10.

Fits and Jumpstarts (01:31)

11.

The Dimorphodon Shuffle (02:13)

12.

Love in the Time of Pterosauria (04:31)

13.

Chasing the Dragons (02:54)

14.

Raptor Your Heart Out (03:50)

15.

Costa Rican Standoff (04:37)

16.

Our Rex Is Bigger Than Yours (02:41)

17.

Growl and Make Up (01:16)

18.

Nine-To-Survival Job (02:33)

19.

The Park Is Closed (01:38)

20.

Jurassic World Suite (12:53)

21.

It's a Small Jurassic World (01:43)

22.

The Hammond Lab Overture (01:07)

23.

The Brockway Monorail (01:46)

24.

Sunrise O'er Jurassic World (02:06)

Czas trwania płyty: 76:50

Opis i prezentacja wydania:

Soundtrack z „Jurassic World” wydano w estetycznym digipacku z ładnie prezentującym się nadrukiem. Dwunastostronicowa książeczka została zaopatrzona w zestaw fotografii z filmu, listę utworów, obszerną listę płac, podziękowania oraz notkę od reżysera Colina Trevorrowa. Jest to jeden z ładniej wydanych soundtracków spośród tych, z którymi miałem ostatnimi czasy do czynienia, i zasługuje na wysoką notę.

dscf4185.jpg dscf4186.jpg

dscf4187.jpg dscf4188.jpg

dscf4189.jpg dscf4190.jpg

5
Wydawnictwo

Oceny końcowe:

5
Muzyka na płycie
5
Wydawnictwo
5
Średnia

Gdzie kupić soundtrack „Jurassic World”?

Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Back Lot Music.

źródło: zdj. Universal Pictures