NOSTALGICZNA NIEDZIELA #28: Batman: Mask of the Phantasm

Podczas gdy opinia publiczna wciąż szuka szczęki po znakomitym widowisku zafundowanym przez braci Russo, który obecnie bije zapewne wszystkie rekordy box office'u, a który Wy możecie podziwiać na ekranach kin od ubiegłego tygodnia, w Nostalgicznej Niedzieli spróbujemy – parafrazując Thanosa – przywrócić nieco równowagi i wspomnimy o drugiej stronie komiksowej barykady. W dzisiejszej edycji „Batman: Mask of the Phantasm” (czy po polsku „Maska Batmana”), fantastyczna animacja z 1993 roku w reżyserii Erica Radomskiego z Kevinem Conroyem i Markiem Hamillem w rolach głównych. Zapraszamy do lektury.

Tajemnicza, zakapturzona postać tytułująca się „Aniołem Śmierci” brutalnie morduje mafiosów w Gotham City. Batman, który zostaje wkrótce wrobiony w zabójstwa, musi odkryć tożsamość samozwańczego egzekutora. Tymczasem do miasta wraca dawna miłość Mrocznego Rycerza – Andrea Beaumont, jedyna osoba, dla której Bruce Wayne był w stanie odrzucić swoje alter-ego. Wkrótce człowiek ukryty za maską nietoperza zmierzy się nie tylko ze swoim największym wrogiem i policją Gotham, ale i z własną, niezmiennie niesioną przez przebytą traumę, naturą.

Zrzut ekranu 2018-04-28 o 17.09.46.png

Że „Mask of the Phantasm” jest dziełem wyjątkowym, można przekonać się już na etapie niesamowicie nastrojowej, a przy tym mrocznej i porywającej czołówki. Film jest wiernym spin-offem klasycznej serii animowanej o przygodach Nietoperza z lat 1992-1995, a zatem strona graficzna nie odbiega od kultowej już kreski serialu – pełno tu cienia, minimalizmu, mroku i olśniewającego stylu à la lata pięćdziesiąte. Estetyka Art deco prezentuje się w „Masce Batmana” z przepięknym, old-schoolowym wdziękiem, a wizualne paralele i symbolizm niejednokrotnie porównać można z poetyką Tunelu Miłości z komiksowego „Powrotu Mrocznego Rycerza”. Trwająca nieco mniej niż półtorej godziny narracja, oparta jest na dwóch wątkach, z których jeden stanowi lekki retcon genezy Batmana. „Phantasm” niejednokrotnie cofa się w czasie, by opowiedzieć o związku Wayne'a z Andreą zabarwiając opowieść śladowymi wpływami millerowskiego „Roku pierwszego”. Choć stanowi znacznie lepszy film o Batmanie niż oba obrazy Tima Burtona (z 1989 i 1992 roku) z Michaelem Keatonem w roli głównej, „Mask of the Phantasm” nie otrzymał należytej uwagi w następstwie swej premiery kinowej (za co wytwórnia winiła nieskuteczną kampanię marketingową). Wielka szkoda, ponieważ pod wieloma względami animacja, mimo że stosunkowo prosta i skrócona w części rozwiązań, jest bodaj najwierniejszym portretem postaci Batmana, a pewna, tragiczna i piękna scena rozgrywająca się przy grobie Wayne'ów mówi więcej o naturze krucjaty Rycerza niż którakolwiek z dotychczasowych ekranizacji. Nie, nie przesadzam. Tak, uwielbiam filmy Chrisa Nolana.

Jakby tego było mało, animacja może pochwalić się najlepszym motywem muzycznym, jaki Mroczny Rycerz otrzymał w swojej długiej karierze na wielkim ekranie. Chóralna, podniosła i liryczna ilustracja niesie z sobą ładunek emocjonalny rezonujący jak chmara nietoperzy w jaskiniach pod posiadłością Wayne'ów większy i bardziej przejmujący, niż harmonie Zimmera i Elfmana razem wzięte. To zasługa jedynej w swoim rodzaju Shirley Walker, która oprócz „Maski Batmana” oprawiła też całe „Animated Series” i przyczyniła się do ugruntowaniu serialu jako pełnego groteski i mroku obiektu kultu fanów Nietoperza. Skoro o kulcie mowa, w filmie pojawia się też Joker, przemawiający głosem Marka Hamilla. Zarówno Luke Skywalker, jak i Kevin Conroy (w roli Mrocznego Rycerza) stworzyli w animowanej serii niezapomniane kreacje, które płynnie przenoszą do narracji „Maski”. To właśnie ten duet, a nie Keaton-Nicholson, ani nawet Bale-Ledger stanowi dla wielu – w tym dla mnie - esencję tego, kim jest Batman, a kim jego odwieczne nemesis, a przy tym druga strona tej samej, szalonej monety – Roześmiany Książę Zbrodni, Joker. Ich wymianom niezmiennie towarzyszy wspaniała dynamika, a błyskotliwie napisane dialogi każdorazowo prezentują w pełnej glorii i chwale nieustający, czarny humor Jokera. W pozostałych rolach warto zwrócić uwagę na użyczającego głosu Alfredowi (który dostaje w filmie kilka znakomitych kwestii) Efrema Zimbalist i Danę Delany (w roli Andrei Beaumont), która kilka lat po „Masce Batmana” zabłysnęła jako Lois Lane w dedykowanej Supermanowi serii animowanej.

Zrzut ekranu 2018-04-28 o 17.57.00.png

Abstrahując od bycia pełnym suspensu filmem akcji „Mask of the Phantasm” to w dużej mierze angażujące i poruszające love story, zawsze umiejętnie balansujace między emocjonującą historią o Batmanie, a inytmną opowieścią o wewnętrznych demonach Bruce'a Wayne'a. W wielu względach żaden z wcześniejszych i późniejszych filmów o Batmanie nie dokonał podsumowania postaci Mrocznego Rycerza równie umiejętnie i zgodnie z komiksowym dziedzictwem, jak animacja Radomskiego z 1993 roku. Na szczególną uwagę zasługuje również fakt, że w ubiegłym roku "Maska Batmana" doczekała się efektownego odrestaurowania na potrzeby wydania na nośniku Blu-ray. Wydanie (niestety niezaopatrzone w polskie napisy) możecie znaleźć, chociażby w ofercie amerykańskiego Amazonu.  

81Opu0ZzybL._SL1500_-1.jpg

źródło: Warner Bros. / DC Comics