NOSTALGICZNA NIEDZIELA #73: Pięć najlepszych komedii Louisa de Funèsa

W dzisiejszej Nostalgicznej Niedzieli sięgamy do dorobku niezwykłej i niezapomnianej postaci świata kina, którą był Louis de Funès i podług całkowicie subiektywnych kryteriów wyławiamy pięć najlepszych filmów z udziałem aktora. Zapraszamy do lektury i zachęcamy do podawania Waszych ulubionych filmów z francuskim mistrzem komedii.

Nie ma najmniejszej możliwości, by ktoś, kto posiadał teleodbiornik w Polsce lat dziewięćdziesiątych, nie kojarzył nazwiska Louisa de Funèsa. Królujący w ramówce rodzimych stacji telewizyjnych Francuz należy do być może najbardziej kultowych i rozpoznawalnych (przynajmniej po tej stronie Atlantyku) postaci w historii klasycznej komedii. Co ciekawe, w szerszej świadomości de Funès zaistniał dopiero w wieku niemal pięćdziesięciu lat — wcześniej zajmując się aktorstwem bez większych sukcesów, występując w epizodycznych rolach trzeciego planu i dorabiając sobie między innymi jako pianista w grupie teatralnej. Przełom nadszedł w 1959 roku, gdy de Funèsa obsadzono w głównej roli w sztuce „Oskar” (piętnaście lat później zekranizowanej). Kluczowy występ na teatralnych deskach nie tylko zachwycił krytyków (którzy okrzyknęli aktora nowym Chaplinem), okazał się komercyjnych sukcesem i pomógł de Funèsowi w wykreowaniu statycznego i kultowego archetypu swych postaci. Archetypu egotycznego, histerycznego i nadmiernie gestykulującego choleryka, który przewędrował przeróżne scenografie składające się na fantastyczną filmografię artysty. Wkrótce po występie w „Oskarze” o aktorze nagle zrobiło się głośno, a sława miała nie umilknąć już na dobre.

5. Żandarm i kosmici

234305_backdrop_scale_1280xauto.jpg

Wobec pozostałych produkcji z de Funèsem w roli głównej „Kosmici” z 1979 roku to być może wybór dość nieoczywisty, acz całkowicie usprawiedliwiony, nawet jeżeli trudno tu mówić o satyrze wyższych lotów, a bardziej — o nostalgicznym zbiorze infantylnych slapstickowych perełek. Jako oczywisty przykład eksploatacyjnego odcinania kuponów, piąty film o przygodach pechowego żandarma wędruje na modne terytorium science fiction i stawia przed oddziałem stróżów prawa z miasteczka Saint Tropez zagrożenie ze strony najeźdźców z kosmosu vel blaszanych porywaczy ciał. Mimo pewnego przedatowania części gagów, rozbrajająco naiwny koncept działa głównie dzięki flagowej kreacji de Funèsa (który aktywnie udzielał się również przy powstawaniu scenariusza) i reszty obsady. 

4. Gamoń

Le-corniaud-France-2-les-secrets-de-la-scene-culte-de-la-2CV-Photos.jpg

Efekt trzeciej (po relatywnie nieznanych „Jego rybkach” i komediodramacie wojennym „Czarny rynek w Paryżu”) współpracy Louisa de Funèsa z innym, niezmiernie głośnym wówczas nad Sekwaną nazwiskiem kina — Bourvilem. „Gamoń” z 1965 roku w reżyserii Gerarda Oury (odpowiedzialnego między innymi za „Wielką włóczęgę” i „Przygody Rabina Jakuba”) okazał się potężnym sukcesem kasowym, który do dziś plasuje się w zestawieniach najbardziej dochodowych filmów w historii francuskiej kinematografii. Antoine (Bourvil) to paryski sklepikarz, który traci samochód na skutek kraksy z Leopoldem Saroyanem (de Funès) — wpływowym i bezdusznym biznesmenem. W ramach rekompensaty Saroyan oferuje tytułowemu „Gamoniowi” podróż do Bordeaux w luksusowym „kadilaku”. Propozycja, na którą Antoine przystaje bez większego zastanowienia, skrywa jednak drugie dno, podobnie z resztą jak samo luksusowe auto — pod maską bowiem po brzegi wypakowane kradzionymi diamentami, złotem i narkotykami. Wkrótce, śladem głównego bohatera, nieświadomie uwikłanego w przemyt, rusza policja, konkurencyjna banda oraz sam Saroyan, czuwający by łup bezpiecznie dotarł do celu. Obok znakomitej ścieżki dźwiękowej, bezpretensjonalnego, świetnie rozpisanego dowcipu i dominującego niewerbalnego komizmu (np. przezabawna i teatralnie przerysowana scena szlifowania auta w obecności skonfundowanego właściciela zakładu), największą zaletą „Gamonia” jest z pewnością udział duetu, który de Funès stworzył z Bourvilem. Para komików zawiązała w tymże filmie wyjątkową na-ekranową więź, która najlepsze owoce miała oddać dopiero kilka lat później — przy okazji kultowej „Wielkiej włóczęgi”.      

 3. Fantomas

MV5BYzI0ZDIyZDUtYzA3My00YzI3LWFiNzUtNDdkOTM3OTUyN2VkXkEyXkFqcGdeQXVyMjUyNDk2ODc@._V1_.jpg

Jeżeli cokolwiek się w „Fantomasie” z 1964 roku postarzało to tylko i wyłącznie plastelinowo sztuczna maska głównego nemezis, a i ta, zwłaszcza współcześnie, wspiera znakomicie campową konwencję pierwszego filmu z trylogii parodiującej cykl pulpowych powieści Marcela Allaina i Pierre'a Souvestre'a z pierwszej dekady XX wieku. De Funès wciela się tu w rolę komisarza paryskiej policji, bezskutecznie usiłującego pojmać złowrogiego arcyprzestępcę rodem z wczesnych Bondów. Tytułowy Fantomas (w tej roli Jean Marais), jakkolwiek kluczowa postać w rozwoju sensacyjnie rozpisanych wydarzeń, zaopatrzona w gadżety, o których agent 007 mógłby tylko śnić i oprawiona w upiorny organowy leitmotiv, jest zaledwie tłem dla — bez zaskoczeń — Louisa de Funèsa (co ciekawe, zaangażowanego w produkcję wyłącznie dlatego, że Bourvil był niedostępny), który oddaje roli cały zakres swoich komicznych możliwości. Jego komisarz Juve to nieco ostrzejsza wariacja inspektora Clouseau — im bardziej zdeterminowana na osiągnięcie celu, tym skrajniej sfrustrowana, zirytowana, ekspresywna i diabelnie zabawna. Oglądając film (i w istocie obie jego kontynuacje - „Fantomas powraca” i „Fantomas kontra Scotland Yard”) współcześnie warto zwrócić również uwagę na szczególnie efektowną — biorąc oczywiście poprawkę zarówno na budżet, jak i ówczesne możliwości — reżyserię scen akcji i kreatywne użycie efektów specjalnych.

2. Żandarm z Saint-Tropez   

MV5BMjI1ODkzNTYyM15BMl5BanBnXkFtZTgwMjY0NTM1NTE@._V1_.jpg

Ludovic Cruchot pozostaje bez najmniejszych wątpliwości pierwszym skojarzeniem, gdy pomyśli się o francuskim aktorze. Choć w wielu względach ustępujący „Wielkiej włóczędze”, to właśnie pierwszy film w cyklu opowieści o sierżancie malowniczego kurortu nad Lazurowym Wybrzeżem spopularyzował Louisa de Funèsa i zagwarantował mu sławę wykraczającą zarówno poza granice Francji, jak i blisko siedemdziesięcioletnie życie francuskiego komika. Portret chorobliwego, zbyt ambitnego furiata desperacko usiłującego przywrócić porządek w „zdegenerowanym” przez nudystów Saint-Tropez stał się absolutną wizytówką dorobku artysty i kanwą dla pięciu kolejnych kontynuacji, każdej bijącej poprzednią pod względem absurdalności.

1. Wielka włóczęga

MV5BNDI3MTExZGYtYWRmMi00MmQ2LTk5YWUtMGJjYjM5YmFjMDQ5XkEyXkFqcGdeQXVyNjcxMDk1NzU@._V1_.jpg

Ukoronowanie współpracy tria Gerard Ouvry — Louis de Funès — Bourvil i jedna z najlepszych komedii umieszczonych w realiach II wojny światowej w historii kina. Po tym, jak trzej angielscy piloci muszą katapultować się nad okupowanym przez nazistów Paryżem, dyrygent Opery Paryskiej i malarz pokojowy zostają przypadkowo (i ku rozpaczy postaci de Funèsa) uwikłani w nieprawdopodobną akcję ratunkową. Ścigani przez osobliwie umiłowanego w sztuce i okrutnego majora SS wkrótce opuszczają stolicę i eskortują aliantów poza granice niemieckich wpływów. Dość będzie powiedzieć, że nie ma filmu z uwielbianym francuskim komikiem, który gwarantowałby równie wysokie stężenie charakterystycznych scen, uniwersalnych i nieśmiertelnych gagów (wystarczy wspomnieć sekwencję z chrapiącym majorem Achbachem, zezowatego nazistę i „Tea for Two” wygwizdywane w łaźni tureckiej), jednocześnie posiadając równie angażującą fabułę — będącą odważną satyrą na temat wojny, na tym etapie wciąż w szeroko pojętej komedii nieobecną. Ta ostatnia właśnie, jak stwierdziliśmy na kilku przykładach powyżej, choć jest w większości filmów z Louisem de Funèsem zaledwie sceną, na której aktor uprawia swoją niepowtarzalną, tak prostą, a jednocześnie tak przecież trudną w realizacji komedię, w „Wielkiej włóczędze” odgrywa zasadniczą rolę. Sprawdza się tu też bez wyjątków cała obsada, zwłaszcza znakomici Bourvil i Benno Sterzenbach, uzupełniani charakterystycznymi, wytykającymi kulturowe różnice kreacjami brytyjskich aktorów (m.in. znanym z „Psa Baskerville'ów” Terry'ego-Thomasa).

Każdy z pięciu wymienionych filmów doczekał się na naszym rynku wydań DVD, chociażby w ramach Kolekcji Filmowej zbierającej popularne produkcje z francuskim aktorem. Jeśli natomiast chodzi o wydania Blu-ray, to wspomniane filmy znajdziecie na niebieskim krążku oczywiście na francuskim rynku: „Wielka włóczęga”, „Żandarm z Saint-Tropez”, „Fantomas”, „Gamoń” i „Żandarm i kosmici”.

źródło: zdj. Société Nouvelle de Cinématographie / Les Films Corona / Gaumont / SNC / Franca Films