NOSTALGICZNA NIEDZIELA #81: „Samotny mężczyzna”

Nostalgicznej Niedzieli przybliżamy Wam klasyczne, często pomijane produkcje kinowe i telewizyjne z ubiegłych dekad. Dziś zarysujemy debiut reżyserski projektanta mody Toma Forda z 2009 roku. Mowa tu o „Samotnym mężczyźnie” z Colinem Firthem w roli głównej. Zapraszamy do lektury!

Użycie koloru w filmie posiada wiele funkcji. Może podkreślić nastrój, emocje stojące za określoną sceną, determinuje rytm, charakter i ton obrazów. Barwy potrafią snuć opowieści, nim scenariusz odda kwestie postaciom, częstokroć skuteczniej oddając myśl i motyw przyświecający narracji. W „Samotnym mężczyźnie” Tom Ford nie tylko oddaje kolorom nadrzędną rolę w reprezentowaniu stanów emocjonalnych towarzyszących głównemu bohaterowi w określonych scenach. Reżyser decyduje się na zmienianie natężenia barw w trakcie ujęć, odzwierciedlając dynamiczny charakter uczuć targających postacią Colina Firtha. Niezwykle wystylizowany wygląd filmu właśnie – poczynając od wspomnianej już kolorystyki, artystycznych ruchów kamery, po elementy scenografii i kostiumy – został przez niektórych krytyków przyrównany do estetyki eleganckiej, acz pustej reklamy telewizyjnej. I choć, powtarzając za recenzjami sprzed dekady, nie można odmówić Fordowi umiejętności transformowania mise-en-scène w przestrzeń jednolitego stylu rodem z okładki eksluzywnego katalogu, nie można też zgodzić się ze stwierdzeniem, że za olśniewającą oprawą nie kryje się szersza i bardzo intymna myśl.

comment_N2l55UYfupBvrdpAu9ZNXcCM3RnLJ0iH.jpg

Oparty na powieści Christophera Isherwooda „Samotny mężczyzna” czy – oryginalnie i znacznie przy tym oddając szersze znaczenie tekstu – „A Single Man” pochyla się nad postacią profesora George'a Falconera (Firth), wykładowcy literatury angielskiej. Los Angeles, roku 1962, uwikłany w depresyjną rutynę George prowadzi samotne, szare życie. Jak dowiemy się w pierwszych minutach filmu – jego długoletni partner i miłość życia, Jim (znakomity Matthew Goode), zginął w wypadku samochodowym kilka lat wcześniej. Chcąc uciec od bolesnych wspomnień i wyrwać od nieustannego, mechanicznego odtwarzania codzienności bohater podejmuje decyzję o samobójstwie. Jako widzowie, obserwujemy ostatni dzień Falconera skrajnie z nim utożsamieni – podobnie jak narracja, całe nasze doświadczenie emocjonalne staje się całkowicie zsubiektywizowane do jego postrzegania i elegijnego konfrontowania się z każdym elementem powszedniości. Immanentny element tragicznego romantyzmu postaci Falconera (wytknięty w pewnym momencie przez jednego z jego studentów, skądinąd sportretowanego przez kolejnego świetnego aktora młodego pokolenia – Nicolasa Houlta) staje się filtrem, przez który postać Firtha przesiewa każdy aspekt ów „ostatniego pożegnania”. „Samotny mężczyzna” skutecznie funkcjonuje na wielu innych płaszczyznach. Po pierwsze, jako pełna symbolizmu, subiektywna i autorefleksyjna podróż jednostki przez procesy wyparcia i traumy – każdy ze snów bohatera pełni tu rolę zasadniczą. Po drugie, jako bardzo uniwersalna opowieść poruszająca motywy sensu życia i wątpliwej roli ludzkiej percepcji (w tym kontekście nazwisko Aldousa Huxleya, autora „Drzwi percepcji”, pada w filmie kilkukrotnie) oraz szersza, możliwie obiektywna (akcentowana w tytule znamienitym przedimkiem „A”) wiwisekcja ludzkiej kondycji. Pustka leżąca za widowiskową estetyką filmu, jak wcześniej wspomnieliśmy, chętnie wytykana Fordowi przez krytyków, również pełni określoną, narracyjną funkcję. Otóż piękno martwym przestrzeniom i przedmiotom rodem z manierycznej reklamy nadaje dopiero podmiot – odbiorca i uczestnik formy. Wydłużone ujęcia zdają się podkreślać poszukiwanie sensu, dekonstruować znaczenie, które pokładamy w obiektach obecnych i pożądanych w ludzkiej egzystencji.

A-Single-Man-202.jpg

Po trzecie, co zasługuje na szczególne wyróżnienie, „A Single Man” to debiut reżyserski, choć nic, co obserwujemy na ekranie, nie wskazuje, by autor nie miał doświadczenia w opowiadaniu rozbudowanych tematycznie wizualnych historii. „Zwierzęta nocy”, które Tom Ford napisał i wyreżyserował kilka lat później, w podobnym stopniu operują symbolizmem i wyraźną reżyserską poetyką. W kontekście powtórnych seansów, warto patrzeć na drugi film artysty właśnie przez pryzmat „Samotnego mężczyzny” – debiut ów, choć przeszedł niestety bez większego rozgłosu, pozwala na spostrzeżenie preferowanych przez Forda środków artystycznego wyrazu i umożliwia dotarcie do leżących za nimi, nieco głębszych interpretacji.

W Polsce „Samotny mężczyzna” za sprawą dystrybutora Gutek Film doczekał się dwóch wydań na DVD. Obok standardowej edycji do sprzedaży trafiło też wydanie z soundtrackiem. Niestety nie otrzymaliśmy na polskim rynku edycji na niebieskim krążku, która dostępna jest chociażby w Wielkiej Brytanii. W zagranicznych edycjach nie znajdziemy polskiej wersji językowej.

źródło: zdj. The Weinstein Company