W marcu w Polsce ukazało się pierwsze wydanie zbiorcze Oblivion Song. Pieśni otchłani, nowego tytułu Skybound i Image Comics. Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
Polski rynek komiksowy przeszedł niesamowitą drogę, skoro dzięki wydawnictwu Non Stop Comics możemy ocenić pierwszy tom Oblivion Song Roberta Kirkmana i Lorenzo De Feliciego kilka miesięcy przed czytelnikami zza oceanu. Pierwsze wydanie zbiorcze nowej serii Kirkmana ukazało się u nas równolegle z pierwszym zeszytem serii w Stanach, w związku z czym nawet choć minęły już ponad dwa miesiące od premiery, polscy czytelnicy wciąż są do przodu z lekturą w porównaniu z ich odpowiednikami w USA. Pomijając ten niewątpliwie atrakcyjny fakt, czy sama seria okazuje się warta hype’u, jaki się wokół niej wytworzył? Mówiąc bardzo ogólnie, tak. Oblivion Song bierze na warsztat kilka znanych tropów science-fiction o zniknięciu części populacji planety i wprowadza do nich kilka fabularnych innowacji. Skoro za scenariusz odpowiada Kirkman, wiadomo że możemy się spodziewać zgrabnej choć tasiemcowej struktury i zwrotów akcji, z których nie wszystkie wypadają tak samo przekonująco, ale z drugiej strony trudno nie być ciekawym tego, w jakim kierunku potoczy się historia.
Podobnie jak choćby w serialu Pozostawieni HBO, fabuła serii Kirkmana kręci się wokół tajemniczego zniknięcia części populacji naszej planety. Wydarzenie wiązało się oczywiście z wielką traumą, ofiarom postawiono pomniki, a tymczasem okazało się że istnieje sposób na odkrycie co się dzieje z zaginionymi, a nawet sprowadzenie ich z powrotem do naszego świata. Jeśli obawiacie się, że opis fabuły jest zbyt spoilerowy, to weźcie pod uwagę, że wszystkie powyższe informacje pochodzą z pierwszego zeszytu serii i to właściwie z jego pierwszych stron. Skupienie się na tym, co można zrobić, gdy okazuje się że Ci, z którymi ludzkość już się pożegnała, mogą powrócić, nie jest być może nowatorskie (fabuła Odrodzenia Seeleya i Nortona jest w sumie podobna), ale w zestawieniu z tym klasycznym scenariuszem zagłady części populacji wypada świeżo. Najciekawsze jest tutaj oczywiście to, że nie wszyscy zaginieni odnajdują się w starej rzeczywistości, a niektórzy nawet nie chcą do niej wracać.
Scenariusz Kirkmana podąża za Nathanem Colem, człowiekiem zajmującym się podróżami do wymiaru, w którym znaleźli się zaginieni oraz starającym się ich z niego wydostać. Główny bohater zajmuje więc o tyle świetne miejsce w historii, że niemal każdy, od mieszkańców naszego wymiaru po zaginionych, ma jakieś zdanie na temat tego, czym się zajmuje. Nieco bardziej problematyczną kwestią okazują się motywacje, jakie Kirkman przypisuje swojej głównej postaci. O ile jeszcze pierwszy zwrot akcji ujawniający dlaczego Cole jest tak zaangażowany w swój niebezpieczny zawód ma sens, nawet jeśli porusza się w rejonach klisz gatunkowych, o tyle niektóre z późniejszych zaskoczeń są już rozczarowujące pod względem charakterystyki postaci, ponieważ ciągną historię w nieco zbyt przewidywalnym kierunku.
Na polu wizualnym partnerem Roberta Kirkmana jest w tym przypadku Lorenzo De Felici, którego charakterystyczna kreska nadaje opowieści jeszcze bardziej autorskiego wymiaru. De Felici z jednej strony ma niesamowity talent do prostego, ale zapadającego w pamięć designu wyglądu postaci, z drugiej zaś objawia też tendencję do rysowania nieco kreskówkowych, karykaturalnych wyrazów twarzy. Obie te tendencje sprawdzają się bardzo dobrze w opowieści, której istota przecież polega na balansowaniu między dwoma różnymi poziomami rzeczywistości. Ta równowaga między realizmem a karykaturą jest więc ciekawym uzupełnieniem balansu między dwoma światami opisywanego przez Kirkmana. Swoją drogą przedstawianie samej Otchłani, a więc wymiaru, w którym znajdują się wszyscy zagienieni, też wychodzi rysownikowi bardzo dobrze.
Pieśń otchłani zdaje więc egzamin na porządny i obiecujący pierwszy tom, który być może nie ekscytuje czytelnika poprzez dostarczenie mu czegoś specjalnie świeżego lub nowego, ale zdecydowanie udowadnia, że jest czymś więcej niż tylko wydawniczą ciekawostką. Mamy w Polsce kilka serii wydawanych równolegle ze Stanami Zjednoczonymi, więc miło powitać taką, która przynajmniej w przypadku pierwszego tomu ukazała się u nas wcześniej. Kto chce być na bieżąco z tym co dzieje się teraz w USA, powinien zainteresować się najnowszą serią Roberta Kirkmana. Nie tylko dlatego, że jej taka czy inna adaptacja na małym lub wielkim ekranie wydaje się być tylko kwestią czasu.
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Zachęconych recenzją odsyłamy do wpisu Zabij albo zgiń tom 2, Monstressa tom 2, Oblivion Song tom 1 - prezentacje komiksów, w którym znajdziecie obszerną galerię zdjęć oraz prezentację wideo.
Specyfikacja
Scenariusz |
Robert Kirkman |
Rysunki |
Lorenzo De Felici |
Przekład |
Grzegorz Drojewski |
Oprawa |
miękka |
Liczba stron |
144 |
Druk |
kolor |
Format |
170x260 mm |
Wydawnictwo oryginału |
Image Comics |
Data premiery |
07.03.2018 |
źródło: Non Stop Comics / Image Comics