Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara - recenzja filmu

"Yo-ho, yo-ho, życie pirata dla mnie jest!" No i kto by przypuszczał? Kto by przypuszczał, że po dennych plakatach i jeszcze bardziej dennym zwiastunie otrzymamy wcale nie taki denny film? Recenzujemy dla Was Piratów z Karaibów: Zemstę Salazara (ale nie Slytherina).

Jak dziś pamiętam pierwszy seans Klątwy Czarnej Perły i natychmiastowe zauroczenie postacią Jacka Sparrowa. Przepraszam, KAPITANA Jacka Sparrowa. Po kilku latach przyszła część druga, Skrzynia Umarlaka, tworząca z trójką – Na Krańcu Świata – jeden długi film z iście diabelnie dobrze napisaną postacią Davy Jonesa. A potem nastąpiła zmiana na stołku reżyserskim i Piraci z Karaibów zatracili gdzieś swój unikalny styl, wkraczając czwartą częścią w sferę przeciętności. Dead Man Tell No Tales (polscy tłumacze okradli ten świetny podtytuł z godności) kontynuuje bytowanie w tym niechlubnym miejscu, z tą różnicą, że w przeciwieństwie do Na Nieznanych Wodach przynajmniej próbuje zachować ducha serii.

Zemsta Salazara nie sili się na to, aby tak jak poprzedniczka zrobić coś względnie nowego, lecz serwuje nam w zamian wszystko to, za co uwielbiamy Piratów. Ba, ona bezczelnie kopiuje to, co już było w tej serii i paradoksalnie to działa na jej korzyść. Najwięcej wibracji czuć tu od Klątwy Czarnej Perły; Jack ponownie rusza w podróż z Turnerem (tym razem młodym) i ponownie musi odnaleźć coś, co uratuje mu skórę. Mam jednak jedno zastrzeżenie, co do tego "wzorowania" się. Mianowicie boli mnie to, i na pewno nie tylko mnie, iż głównym antagonistą jest połączenie klątwy Azteków i załogi Latającego Holendra. To akurat uważam za spory minus, gdyż pirackie, morskie legendy skrywają w sobie tyle potencjału, iż grzechem jest tego w pełni nie wykorzystywać. Scena po napisach nie sugeruje, aby potencjalna część szósta (ależ to zleciało!) sięgała obszerniej po pirackie historie, a ponownie wzorowała się na wcześniejszych filmach z serii.

Mimo całej tej odtwórczości, najnowsza odsłona Piratów dodaje od siebie całkiem sporą dawkę świeżych rozwiązań, przez co można ponownie poczuć choć odrobinę magii towarzyszącej pierwszym trzem częściom. Najbardziej trafnym pomysłem było skupienie się na oryginalnych postaciach poprzez rozbudowanie ich historii, możliwość lepszego poznania ich przeszłości, a w niektórych przypadkach (ciekawe o kogóż może mi chodzić...) również ich obecnej sytuacji. To jednak jedyna głębsza strona scenariusza, bo cała reszta niestety pędzi zbyt chaotycznie. Czas ekranowy dostają postacie, które w szerszej perspektywie nie mają żadnego realnego znaczenia fabularnego, ale wciąż największą głupotą pozostaje zawiązanie się głównego wątku fabularnego. Sprawne i logiczne połączenie postaci Jacka Sparrowa, młodego Turnera oraz Salazara niestety przewyższyło możliwości scenarzystów i reżyserów, w efekcie czego widz może się poczuć potraktowany jak idiota, któremu to wszystko się wciśnie, a on przytaknie.

Poza tym? To są stuprocentowi Piraci z Karaibów. No, może nie do końca stuprocentowi, bo muzyka akurat w tej części już nie jest komponowana przez Hansa Zimmera i to jest jak najbardziej słyszalne. Rażą też efekty specjalne, co osobiście uważam, jest dziś jedną z bardzo często występujących chorób Hollywood. Cała reszta jednak trzyma wysoki poziom. Statki, morze, wiecznie pijany Jack i masa humoru - od Was zależy, czy można przymknąć oko na scenariusz, kiedy chodzi o czystą rozrywkę.

Przy najnowszym filmie spod szyldu Piratów z Karaibów można należeć do jednej z dwóch grup osób. Pierwsza to taka, która uzna to za niezły, czy nawet aspirujący do miana dobrego film przygodowy, gdzie Jack Sparrow znowu będzie robił śmieszne rzeczy, a potem się o tym zapomni, bo tuż za rogiem czekają kolejne letnie premiery. Za to druga grupa osób to oddani fani serii, którzy po słabej części czwartej, na nowo zaangażują się w historię bohaterów i przeżyją z nimi kilka naprawdę emocjonalnych i emocjonujących momentów. Bezsprzecznie należę do tej drugiej grupy. A gdybym nie należał, to od oceny końcowej odjąłbym półtora oczka.

8/10

źródło: Disney