Shazam! Potworne Stowarzyszenie Zła - recenzja komiksu

Na 27 marca swoją premierę miał komiks „Shazam! Potworne Stowarzyszenie Zła” wydany w ramach serii DC Deluxe. Czy warto po niego sięgnąć? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.

Kapitan Marvel, znany również jako Shazam, stworzony przez scenarzystę Billa Parkera i rysownika Charlesa Clarence'a Becka, zadebiutował w 1940 roku na łamach zeszytu drugiego „Whiz Comics” wydawanego przez Fawcett Comics i od ręki odniósł gigantyczny sukces. Czy to za sprawą nietypowej konwencji wychodzącej naprzeciw oczekiwaniom ówczesnego czytelnika, czy też konstrukcji bohatera, który dosłownie otrzymywał boskie moce za każdym razem, gdy wypowiedział magiczne słowo, komiksy z Kapitanem Marvelem potrafiły sprzedażą przebić prekursora gatunku – Supermana. Fizyczne podobieństwo obu bohaterów oraz częściowo motywów będących podstawą komiksowego status quo stały się przyczynkiem długoletniego sporu sądowego z National Comics Publications (ówczesnym DC Comics), które ostatecznie w 1972 r. nabyło od Fawcett Comics prawa do postaci Kapitana Marvela. Sam znak towarowy Kapitana Marvela został w międzyczasie zastrzeżony przez Marvel Comics na potrzeby ich własnej postaci. DC zostało więc pozbawione możliwości publikacji serii pod pierwotną nazwą, co ostatecznie doprowadziło do oficjalnej zmiany imienia postaci na Shazam wraz ze startem w 2011 r. inicjatywy Nowego DC Comics (New52). Zagłębiając się w lekturę pierwotnych historii, wydanych jeszcze w Złotej Erze komiksu przez Fawcett Comics, jak również patrząc na to, co w kolejnych latach wydawało DC Comics, odnieść można wrażenie, że nasz bohater z samej swojej fabularnej konstrukcji był dużo „lżejszy” niż większość publikacji DC, w konsekwencji brakowało na niego jakiegoś spójnego pomysłu, który pozwoliłby na prostą implementację do ewoluującego, dzielonego uniwersum DC. Abstrahując od samego magicznego pochodzenia, świat Kapitana Marvela przypominał bardziej cartoonową rzeczywistość, pełną mówiących zwierząt, abstrakcyjnych przeciwników i jeszcze bardziej abstrakcyjnych fabuł. W Polsce, poza występami Kapitana Marvela w seriach drużynowych, wydano trzy historie, w których pojawił się w roli pierwszoplanowej: „Shazam!” ze scenariuszem Geoffa Johnsa z inprintu Nowego DC Comics (New52), crossover „Superman/Shazam: Pierwszy grom” w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics oraz właśnie dzisiejszego bohatera – „Shazam! Potworne Stowarzyszenie Zła” ze scenariuszem i rysunkami Jeffa Smitha w ramach serii DC Deluxe. Na starcie trzeba przyznać, że ta ostatnia pozycja wyraźnie odstaje konwencją od dwóch pierwszych, które starają się zaadaptować świat Kapitana Marvela do warunków dzisiejszego, urealnionego świata dzielonego uniwersum DC Comics, podczas gdy Jeff Smith, sięgając do pierwszych komiksów z tym bohaterem, stara się opowiedzieć historię możliwie najwierniej adaptującą materiał źródłowy, jeszcze z lat 40. ubiegłego wieku. Dla osób niezorientowanych dodam, że Jeff Smith to słynący z cartoonowej konwencji twórca m.in. wydanej w Polsce serii „Gnat” (org. „Bone”), w której sprawnie połączył humorystyczną opowieść z baśniową moralistyką.

shazam-plan2-2114-min.png

Billy Batson jest bezdomną sierotą, którego życie nie oszczędza. Pomieszkuje w opuszczonych budynkach i obraca się w świecie, w którym silniejszy co do zasady ma rację. W klasycznej wersji uniwersum DC – i z takim nazwiskiem – zapewne uczyniłoby to z niego idealnego Robina, jednakże los ma dla niego zgoła inne plany. Pewnego wieczoru, podążając na stację metra za tajemniczą postacią, Billy staje przed Czarodziejem. Ten, w niezwykle lakonicznej i enigmatycznej dyskusji, informuje, że obdarzył Billy'ego mocą przywoływania umiejętności bohaterów poprzez wypowiedzenie magicznego słowa składającego się z pierwszych liter ich imion, po czym nasz mentor spektakularnie kończy swoją karierę (tę scenę wyjątkowo polecam). Tym samym do akcji wkracza właściwy Kapitan Marvel, który w tej inkarnacji funkcjonuje nie jako obdarzona mocami dorosła wersja Billy'ego, ale siła natury, magiczny obrońca magii, istniejący niejako odrębnie od swojego ziemskiego nosiciela, z którym jednakże dzielą całość wspomnień. Powyższe pozwala obu postaciom istnieć niezależnie, w dwóch postaciach w granicach Skały Wieczności – magicznego centrum dowodzenia i siedziby Czarodzieja. Billy zostaje przy tym ostrzeżony, iż właśnie w miejscach przesyconych magią nie powinien przyzywać mocy przemiany, gdyż może to doprowadzić do nieprzewidzianych wyładowań mocy i nieznanych skutków. Jak łatwo się domyślić, Billy użyje mocy w Skale Wieczności, co spowoduje sprowadzenie do ziemskiej rzeczywistości bytów zagrażających istnieniu całej ludzkości, a to z kolei obudzi w kilku miejscowych złoczyńcach mniejszej skali aspiracje do zawalczenia o zwycięstwo na skalę całego świata. Tak zaczyna się pierwsza szalona przygoda Billy'ego, w której przyjdzie mu walczyć u boku zmiennokształtnego tygrysa z antropomorficznymi krokodylami, ogromnymi biomechanicznymi robotami spoza naszej rzeczywistości i skorumpowanymi politykami, a w ostateczności odnaleźć to, czego Billy pragnie najbardziej – rodzinę (oraz kilku nieoczekiwanych sprzymierzeńców).

Oprawa graficzna albumu nie różni się od tej, do której Jeff Smith przyzwyczaił nas w „Gnacie”. Kadry są klasycznie odseparowane od siebie białymi ramkami, a styl waha się od najbardziej charakterystycznej dla jego prac cartoonowości, poprzez karykaturalne przedstawianie bohaterów drugoplanowych, do w miarę realistycznego oddania fizyczności Kapitana Marvela. Ten ostatni bywa często przedstawiany ze zmrużonymi oczami, nawiązując do oryginalnych prac C.C. Becka, gdzie oczy Kapitana Marvela potrafiły w całości zostać zastąpione czarnymi kropkami. Dzieła dopełniają kolory Steve'a Hamakera przechodzące od szarości i brązów w portretowaniu codziennej rzeczywistości do kolorowego i pełnego jaskrawości świata magii.

shazam-plan2-214-min.png

Niewątpliwie jest to historia – i konwencja – która nie zachwyci każdego. Problem mogą mieć z nią przede wszystkim fani realistycznej superbohaterskiej estetyki, ale myślę, że otwarta głowa i świadomość źródła ewolucji komiksu trykociarskiego jako medium pozwoli sięgnąć z uśmiechem do źródeł gatunku i potraktować to dzieło jak list miłosny do prostszych i bardziej zabawnych czasów. Komiks może okazać się również naturalnym wprowadzeniem dla kolejnego pokolenia czytelników, dla których na wersję Shazama z Nowego DC Comics przyjdzie jeszcze pora.

Komiks w polskiej wersji wydany został w powiększonym formacie w ramach serii DC Deluxe, w twardej oprawie z obwolutą. Poza właściwą miniserią otrzymamy w ramach dodatków wprowadzenie Alexa Rossa, dwa posłowia – Jeffa Smitha oraz Kamila Śmiałkowskiego – oraz absolutnie fascynujący szkicownik Jeffa Smitha. Ten ostatni zasługuje na szczególną uwagę, jako że na kilkunastu stronach poza rysunkami autora dostajemy fragmenty scenopisów, kadry z rozbiciem na poszczególne etapy pracy nad ilustracjami oraz mnóstwo materiałów dokumentujących proces poprzedzający stworzenie scenariusza komiksu, ze szczególnym naciskiem na inspiracje czerpane wprost z konkretnych kadrów i motywów Złotej Ery komiksu. Całość, z ojcowskim, esencjonalnym komentarzem autora, pozwala spojrzeć na przeczytaną już historię z szerszej perspektywy zarówno pod względem konstrukcji scenariusza, projektów postaci czy sposobu prowadzenia narracji wizualnej. Jako że subiektywnie takie uzupełnienia lektury uwielbiam, to polecam każdemu, kto poza samą lekturą ma ochotę przyjrzeć się aspektom tworzenia dzieła, pomijalnym przy samej lekturze.

Podsumowanie

„Shazam! Potworne Stowarzyszenie Zła” to urzekająca, niesamowicie ciepła i optymistyczna opowieść o znajdowaniu w sobie siły, o rodzinie i walce z przeciwnościami, w której dobro zawsze zwycięża. Na pierwszy rzut oka to historia skrojona pod młodszego odbiorcę, który niewątpliwie będzie miał z niej sporo frajdy. Z drugiej strony ogrom kunsztu Jeffa Smitha dostrzeże w pełni jedynie czytelnik, który będzie dysponował historyczną wiedzą o postaci i medium jako całości. Z pozycji o tym bohaterze dostępnych na rynku polskim jest to niewątpliwie historia najlżejsza, ale i najbliższa pierwowzorowi ze Złotej Ery komiksu ze wszystkimi umownościami, absurdami i wszechobecną baśniowością. Jeżeli więc nie szukacie umęczonego superbohatera w urealnionej estetyce, to trafiliście pod właściwy adres. Dodatkowo na plus – zestaw materiałów dodatkowych obrazujących zakulisowe poszukiwania inspiracji i tworzenie komiksu przez Jeffa Smitha.

Oceny końcowe:

4
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
6
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

kpSYnKxmqaWYlaqfWGao,shazam-72.jpg

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Shazam!: The Monster Society of Evil Vol.1 #1-4 (kwiecień - wrzesień 2007 roku).

Zachęconych recenzją odsyłamy do wpisu Shazam! Potworne Stowarzyszenie Zła - prezentacja komiksu, w którym znajdziecie obszerną galerię zdjęć oraz prezentację wideo.

Specyfikacja

Scenariusz

Jeff Smith

Rysunki

Jeff Smith

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

240

Tłumaczenie

Tomasz Sidorkiewicz

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źródło: Egmont / DC Comics