Specjaliści od efektów specjalnych odpowiadają na oscarowe drwiny z „Kotów”

Podczas ostatniej oscarowej gali nie obeszło się bez żartów z jednogłośnie skrytykowanej adaptacji „Kotów” w reżyserii Toma Hoopera. Wręczając statuetkę w kategorii dedykowanej najlepszym efektom, James Corden i Rebel Wilson (gwiazdy „Kotów”) pojawili się na scenie w kostiumach swoich filmowych postaci i zaznaczyli, że nikt lepiej od nich nie wie, jak kluczowe dla sukcesu filmu są efekty specjalne. Żart spodobał się publiczności, ale nie przypadł do gustu specjalistom wchodzącym w skład organizacji Visual Effects Society, która zdecydowała się wydać w sprawie oficjalne oświadczenie.

Wkrótce po gali o sprawie wypowiedział się Mike Chambers, członek zarządu organizacji:

Nie sądzę by taka była intencja, ale wyszło to dość obraźliwie.

Pełną treść oświadczenia Visual Effects Society możecie poznać poniżej:

VES skupia się na dostrzeganiu i honorowaniu efektów specjalnych, jako formy sztuki, zapewniając, że mężczyźni i kobiety pracujące w branży VFX są należycie doceniani. 

Podczas wczorajszego wieczoru (...) producenci zdecydowali się z efektów specjalnych zrobić puentę dla żartu i zasugerować, że złe efekty specjalne należy winić za kiepski wynik filmu „Koty”. Nawet najlepsze efekty na świecie nie odratują historii, która jest opowiedziana w zły sposób. 

Uważamy za niezwykle rozczarowujące, że podczas wieczoru, który celebruje pracę utalentowanych artystów, z efektów specjalnych robi się żart. By osiągnąć wizję twórcy, potrzebna była wymagająca, znakomita i wizualnie olśniewająca praca specjalistów z całego świata i ekspertów ds. efektów specjalnych.

Wkład artystów, techników i wynalazców zasługuje na szacunek (...) nie powinien zaś być prezentowany niczym bardzo wygodny kozioł ofiarny (...).

Trudno nie przyznać VES pewnej racji – każdy, kto ma za sobą seans „Kotów”, wie doskonale, że film stanowi obszerny zbiór kiepskich decyzji, spośród których efekty specjalne kwalifikują się raczej jako wisienka na torcie.

Poniżej możecie zobaczyć też moment, o którym mowa. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji, przeczytajcie też naszą recenzje samego filmu.

 Źródło: CBR.com / YouTube / zdj. Universal Pictures