Spider-Man i Czarna Kotka: Zło, które ludzie czynią - recenzja komiksu

Pełen werwy i sypiący żartami Spider-Man jest ulubieńcem czytelników, ale dopiero w styczniu w Klasyce Marvela pojawił się zadedykowany mu komiks - Spider-Man i Czarna Kotka: Zło, które ludzie czynią. Im więcej Pajęczaka, tym lepiej, osobiście liczę, że Egmont skusi się na wydanie zbiorcze jego przygód napisanych przez J. Michaela Straczyńskiego. Wróćmy jednak do miniserii Kevina Smitha. Jak ona wypada? Zapraszamy do lektury recenzji.

Spider-Man łączy siły ze swoją byłą dziewczyną - Czarną Kotką. Duet bohaterów wpada na trop kogoś, kto rozprowadza narkotyki, które w najgorszym przypadku przynoszą śmierć. Sprawa skłoni Felicię Hardy (a.k.a. Czarną Kotkę) do podzielenia się tajemnicą ze swojej przeszłości. 

Komiks dzieli się na dwie wyraźnie różne połowy. W pierwszej Kevin Smith tylko sygnalizuje, że planuje poruszyć mocną kwestię, ale sprawia wrażenie, jakby nie do końca był do tego pomysłu przekonany - co wcale nie jest złe. Zdecydowanie bardziej doskwierają inne mankamenty. Przede wszystkim autor ma problemy z kreowaniem postaci Spider-Mana. Chociaż Peter Parker ożenił się z Mary Jane i pracuje w szkole, to w wersji Smitha wciąż ma być zawadiacki i zabawny. Niestety, nie udaje się uzyskać takiego efektu. Żarty są zbyt drętwe i sztuczne, a język Pajęczaka ewidentnie stracił na ciętości. Jakby tego było mało, dialogi cały czas cierpią na rozwlekłość - czytelnik może czuć się, jakby ktoś prowadził go za rękę, żeby czegoś źle nie zrozumiał. 

spider_man_i_czarna_kotka_plansza_01.png

Podobnie słabo idzie scenarzyście tworzenie fabuły. Losem postaci od początku rządzą przypadki - akurat Spider-Man trafia na Czarną Kotkę, akurat trafiają na złoczyńcę w konkretnej sytuacji... Ten problem można było rozwiązać na dwa sposoby - albo uzasadnić wszelkie szczęśliwe (bądź nie) wpadki, albo odwrócić uwagę czytelnika od tej przypadłości. Kevin Smith nie korzysta ani z jednej, ani z drugiej metody. Sprawę pogarszają schematy. Wydaje się, że autor jako znawca popkultury postanowił wykorzystać zaobserwowane w niej szablony, tylko że robi to bez żadnej gracji. Wątki są tworzone w bólach, a sztampa daje się we znaki.  

W drugiej połowie komiksu, która ukazała się po trzech latach przerwy, twórca dokonuje efektywnego manewru. Skoro nie wywiązywał się z zapewniania dobrej rozrywki, bardziej wyeksponował kwestie, które wcześniej sygnalizował - molestowania i gwałtu. Z trudem przychodzi mi ocena tej części, bo to jest doskonała zasłona. Postawienie na tak mocne i delikatne zarazem tematy zawsze wzbudzi jakieś emocje - współczucie dla ofiar, poruszenie, smutek. Tutaj nie trzeba zręcznego scenarzysty, żeby uzyskać oczekiwany efekt. Sam to czuję, bo krytyka drugiej połowy komiksu, warsztatowo dalej słabego, przychodzi mi z trudem. Przecież mnie to poruszyło, nie? W końcu w komiksie superbohaterskim poruszono tak poważne sprawy, więc po co marudzić? 

Jednak trzeba rozgraniczyć - w jakim stopniu Spider-Man i Czarna Kotka: Zło, które ludzie czynią z fatalnego komiksu przechodzi w komiks średni dzięki pojawieniu się wątku gwałtu, a w jakim stopniu wynika to z dobrego scenariusza, dobrej narracji, dobrego wykonania. Moim zdaniem wszelkie zalety (których i tak jest mało) biorą się właśnie z pierwszego powodu, bowiem wciąż historia nieszczególnie ciekawi i czuć nieprzekonanie do prowadzenia fabuły. Przykładowo - Kevin Smith nawiązuje do Daredevila Nieustraszonego!, czego efektem jest pojawienie się Matta Murdocka. Jego udział nie został jednak dostatecznie uzasadniony, a gdy jedną ze spraw porównano do sprawy Białego Tygrysa... Powiem tak - chciałbym zobaczyć, jak Smith pisze tak emocjonujące sceny w sądzie jak Brian Michael Bendis.

spider_man_i_czarna_kotka_plansza_02.png

Już na okładce widać, jak wyeksponowano biust Czarnej Kotki. W środku albumu jej wizerunek jest podobny. Nie czuję się tym zgorszony ani zachwycony, ale zdziwiony. Zdawałoby się, że ze względu na wątki zawarte w historii ilustracje powinny być stonowane, lecz z drugiej strony - Kevin Smith też jakoś nie kryje się z tym, że Czarna Kotka ma być ponętną kobietą. Nawet podrywa żonatego Petera Parkera. Może miała się w tym przejawiać niejednoznaczność postaci, jednak nie jestem do tego przekonany. Ogólnie kreska wygląda ładnie, tylko tu nie bardzo pasuje. Poza tym rysunki momentami są niedopracowane, szczególnie w przypadku oczu.

Podsumowanie

Spider-Man i Czarna Kotka: Zło, które ludzie czynią nie jest dobrym komiksem. Chociaż podejmuje aktualne i ważne społecznie tematy, nie zadowala w podstawowych aspektach takich jak dialogi, humor czy fabuła. Trudno być zadowolonym nawet z ilustracji, skoro nie pasują do podejmowanych wątków i chwilami zbyt bardzo można zauważyć ich niedopracowanie. Możliwe, że to jak do tej pory najsłabszy tytuł w Klasyce Marvela - oby w przyszłości Spider-Man doczekał się w tej serii lepszych pozycji. 

+1
Scenariusz
2
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
4
Przystępność*
+3
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Black Cat.300(1).jpg

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Spider-Man and the Black Cat Vol.1 #1-6 (sierpień 2002 roku - marzec 2006 roku).

Zachęconych recenzją odsyłamy do wpisu Spider-Man i Czarna Kotka: Zło, które ludzie czynią - prezentacja komiksu - prezentacja komiksu, w którym znajdziecie obszerną galerię zdjęć oraz prezentację wideo.

Specyfikacja

Scenariusz

Kevin Smith

Rysunki

Terry Dodson

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

176

Tłumaczenie

Kamil Śmiałkowski

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źrodło: Egmont / Marvel