Trzynaście powodów - recenzja 1. sezonu

Trzynaście powodów to serial na podstawie książki Jaya Ashera, koncentrujący się na powodach samobójstwa nastoletniej dziewczyny. Twórcy zdecydowali się na parę zmian oraz wyjście poza pierwowzór w zapowiedzianym już drugim sezonie.

Clay Jensen dostaje kasety magnetofonowe nagrane przez zmarłą przyjaciółkę – Hannah Baker. Dziewczyna chciała w ten sposób przedstawić powody, które pchnęły ją do samobójstwa. Umieszczone na nagraniach osoby przyczyniły się do jej tragicznego końca. Serial ma więc smutny charakter, a my przyglądamy się teraźniejszości (Clay wydłuża czas słuchania kaset, gdyż są dla niego zbyt emocjonalne) oraz przeszłości, w której poznajemy okoliczności śmierci Hannah.

Początkowe przesłanie Trzynastu powodów uderza z bardzo mocną siłą. Twórcy pokazują, jak duże znaczenie mogą mieć nasze czyny i słowa dla drugiej osoby, zwłaszcza te niemiłe. Wystawienie kogoś na wyśmianie przed publiką, skrzywdzenie okrutnym i niesłusznym oskarżeniem, czy odrzucenie mogą wiązać się z konsekwencjami i doprowadzić do tragedii. Morał jest następujący – trzeba liczyć się z uczuciami innych, ponieważ zaboleć może tak naprawdę najmniejszy gest. Poza tym przekonujemy się, jak wrażliwi są nastolatkowie. Zresztą człowiek zawsze szuka akceptacji otoczenia, a gdy go nie otrzymuje – bez względu na swój wiek – czuje się nieszczęśliwy i samotny. W dzisiejszym świecie na swoje życie targają się różne osoby, nawet takie, po których byśmy się tego nie spodziewali. Może źle odczytujemy sygnały?

13-reasons-why-alex.jpg

Hannah okazuje się tego nie najgorszym przykładem, ponieważ zarówno bohatera, jak i widza zdumiewają kolejne aspekty jej sprawy. Prawie każda następna kaseta to wejście w szkolne otoczenie i problemy oraz poznanie samotnej dziewczyny, która potrzebowała pomocy, a zarazem oglądanie następstw jej czynu. Prezentowane są one z perspektywy rodziców, pracowników szkoły i rówieśników Hannah, szczególnie tych, którzy znaleźli się na kasetach, a więc nie zachowali się najlepiej w stosunku do bohaterki, z czym się kryją.

Problem zaczyna się wtedy, gdy do głosu dochodzi chęć podwyższenia napięcia i uderzenia w jeszcze dramatyczniejsze tony. Serial staje się wtedy nadzwyczaj absurdalny, jakby scenarzystom brakowało sensownego pomysłu na to, jak doprowadzić do następnego zaskakującego zdarzenia. Do tego późniejsze przewinienia względem Hannah przebijają te początkowe, tym samym spychając je na dalszy plan. Można więc złośliwie stwierdzić, że Hannah wcale się nie zabiła, dlatego że ktoś ją nieuprzejmie potraktował lub przyczynił się do jej izolacji. Nie, bo na końcu dzieje się coś znacznie mocniejszego.

Sama Hannah zachowuje się, nazwijmy to po imieniu, głupio. Nie umniejsza to winy pewnych osób, ale to, jak pakuje się w tarapaty, chwilami wywołuje sporą konsternację. Zresztą sytuacja w ostatnich epizodach staje się kompletnie nierealna i po seansie łatwo można wypunktować błędy twórców, którzy tak zapędzili się w poszukiwaniu sensacji, że zapomnieli o zachowaniu wiarygodności. To nie koniec – myślicie, że każdy zasłużył na wytknięcie przez bohaterkę? Na pewno nie, a odsłuchanie tych kaset nie wpłynie pozytywnie na psychikę „winowajców”. Podkreślmy, że są wśród nich rówieśnicy Baker, w tym sam Clay. Odsłuchanie kaset ma na nich zupełnie nieproporcjonalny do rzekomej winy wpływ. Czasem to Hannah reaguje nieodpowiednio (mimo, że tak tego nie przedstawia) albo rozdmuchuje sprawę, ignorując jednocześnie inną, poważniejszą. Poza tym fabuła została ukazana tak, że część domniemanych powodów samobójstwa budzi wątpliwości, skoro te z ostatnich odcinków mają większy wydźwięk.

FYTktoARGh0dHA6Ly9vY2RuLmV1L25ld3N3ZWVrLXdlYi9lMWZhMGY2ZC1jNjk1LTQ5YzMtYTJiMS02ZDQxODY3NTkyYTkuanBnkZUCAM0CAMLD.jpg

Nie przekonuje zostawienie kilku otwartych wątków celem kontynuowania fabuły w drugim sezonie. Niektóre sugerują, że dalszy ciąg będzie nie mniej absurdalny, co finał pierwszej serii, inne powodują zastanowienie – czy to nie jest czasem historia na kilkanaście odcinków, nie więcej? Zwłaszcza, że i tak liczba dramatycznych wydarzeń w obrębie jednego liceum sprawia, że nie jest ono zwyczajne. Wątpię też w to, czy twórcy zrezygnują z gonitwy za wstrząsającymi zwrotami akcji, przez którą dodatkowo przedstawiali postacie nieraz z nieprzekonującej strony. To byli nadal nastolatkowie, którzy za poźno poznali konsekwencje swoich działań? 

Realizacji pod kątem technicznym nie mogę niczego zarzucić. Muzyka nadaje scenom głębszego wyrazu, a najbardziej wstrząsające momenty z jednej strony powodują chęć odwrócenia wzroku, ale z drugiej przykuwają do ekranu. Aktorzy również wywiązują się ze swoich ról, nie wywołując wątpliwości grą, może poza Dylanem Minnettem. Clay w jego wydaniu nagminnie kieruje wzrok na jakieś osoby, prosząc się o kłopoty - jednak może polecono mu tak grać. Mnie wydawało się to zbyt nienaturalne. Przeważnie chcąc kogoś obserwować, staramy się chociaż w minimalnym stopniu to ukryć.

Podsumowanie

Nie nazwę Trzynastu powodów złym serialem, ponieważ większość odcinków mnie poruszyła i dała wiele do zastanowienia, a całość okazała się wciągająca. Właściwie przerwy między epizodami robiłem tylko z przymusu (trzeba się wyspać, pójść na uczelnię, zrobić jakąś pracę...). Jednak bez przeszkód mogę nazwać Trzynaście powodów serialem nieprzemyślanym, niekonsekwentnym, gubiącym wartościowe przesłanie, momentami bardzo absurdalnym i z nieprzekonującymi postaciami. To długa lista zarzutów, przez którą obawiam się jakości drugiej serii. Produkcję Netflixa mimo wszystko polecam, o ile lubicie dramatyczne historie oddziałujące na emocje, ale nie spodziewajcie się po niej za dużo. 

Ocena: 6,5/10 

źródło: Netflix