Whitney Houston "I Wish You Love: More From The Bodyguard" - recenzja płyty CD

25 listopada 2017 roku minęła 25 rocznica wejścia na ekrany kin filmu z debiutancką rolą Whitney Houston zatytułowanego „The Bodyguard”. Z tej okazji tydzień wcześniej, a mianowicie 17 listopada, firma Sony Music wydała specjalną edycję poszerzającą i uzupełniającą ścieżkę dźwiękową do tego filmu. Zapraszamy do naszej recenzji.

Whitney Houston „I Wish You Love: More From The Bodyguard”

(Arista Records / Sony Music Poland, 2017)

Świętując tę niezwykłą rocznicę, Sony Music / Legacy Recordings oddają w nasze ręce niesamowity album „I Wish You Love: More From The Bodyguard”, na którym możemy usłyszeć alternatywne, koncertowe, a także wersje filmowe wydanych wcześniej utworów.

A że jest czego słuchać udowadnia nam jeden fakt: 17 milionów kopii. Tyle rozeszło się krążków wydanej w 1992 roku muzyki do filmu „The Bodyguard”. Gdzie plasuje to ścieżkę dźwiękową na liście hitów wszechczasów? Za „Forrestem Gumpem” i „Grease”? Za „Gorączką sobotniej nocy” i „Purple rain”? W tyle za „Titanikiem” oraz „Dirty Dancing”? Otóż nie! Wynik 17 milionów sprzedanych sztuk plasuje płytę z muzyką z filmu „The Bodyguard” dokładnie na 1 miejscu list najlepiej sprzedających się soundtracków w historii muzyki rozrywkowej.

Recenzja muzyki na płycie:

Płyta zaczyna się od trzęsienia ziemi w postaci znanej każdemu piosenki w wykonaniu Whitney Houston „I Will Always Love You”. Genialny klasyk, a tak naprawdę cover utworu Dolly Parton. Tutaj w udanym, alternatywnym miksie, który, co prawda, dodatkowo wnosi tylko zapowiedź utworu w wykonaniu Whitney, ale brzmi tak podniośle i niesamowicie, że nie sposób chociażby na chwilę „oderwać” naszych uszu od dźwięków wydobywających się z głośników. „I Will Always Love You” utrzymał się przez 14 tygodni na pierwszym miejscu listy przebojów amerykańskiego Billboard, a lista nagród, jakie otrzymał, nie ma końca. Czy po tak genialnym rozpoczęciu płyty jest jeszcze po co sięgać? Otóż Whitney udowadnia nam, że tak. Kolejny utwór to niczym nieustępujący pierwszemu utworowi, kolejny hit – „I Have Nothing”. Jest to popisowy numer Whitney, w którym ma okazję zaprezentować wokalne walory, zarezerwowane tylko dla kilku gwiazd estrady na świecie. Kolejny niezapomniany przebój. Teraz przychodzi czas na podkręcenie tempa i trochę szybsze rytmy. „I’m Every Woman” to cover Chaka Khan, który brzmi niesamowicie melodyjnie, a jego klimat wnosi uśmiech do życia słuchacza. Kolejny utwór „Run To You” jest piękną balladą. Co ciekawe, stworzoną jako piosenka o końcu związku. Jednak dla reżysera filmu, Micka Jacksona, był to tak cudowny utwór, że poprosił twórców utworu – Juda Friedmana oraz Allana Richa – o zmianę tekstu piosenki, tak aby była ona o miłości i kwitnącym uczuciu – niezmieniony pozostał tylko tytuł. Kolejny utwór to „Queen Of The Night”, w którym Whitney w końcu pokazuje lwi pazur. Mocny beat, agresywny zaśpiew (umówmy się, że agresywny jak na muzykę pop) oraz udane umiejscowienie utworu w filmie zadziałało i Whitney wylansowała kolejny hit z albumu „Bodyguard”. Ostatni utwór z oryginalnej ścieżki, tutaj także podany w wersji filmowej, to „Jesus Loves Me”. Piękny utwór gospel wypada jednak najsłabiej i nie chwyta za serce jak pozostałe pięć utworów. Co warto podkreślić, wymienione powyżej utwory pojawiają się na nowym wydaniu płyty w takiej samej kolejności jak na płycie sprzed 25 lat. Wygląda to na dbanie o szczegóły i bardzo mi się podoba.

Niestety, dalej nie jest już tak słodko. Następujące utwory to wersje na żywo pierwszej szóstki lub ich jeszcze inne wariacje. I tak na przykład wersja a capella utworu „Jesue Loves Me” jest, powiedziałbym, tylko dla wiernych miłośników Whitney. Filmowa wersja „I Will Always Love You” robi natomiast wrażenie. Nie chodzi o to, że różni się znacząco od alternatywnego miksu, zaserwowanego nam na początku płyty, ale brzmi potężnie i wywołuje ciarki. Dalej nadchodzi czas na utwory w wersjach koncertowych. Każdy z nich broni się, ale wiadomo – wersja studyjna jest zawsze dopracowana w 100 procentach. W wersjach „na żywo” czuć klimat i warsztat Whitney Houston, ale pojawia się też u przeciętnego słuchacza znużenie. Mnie zafascynował raczej fakt, że jedna z piosenek („I Have Nothing”) nagrana została na prywatnym występie w czasie uroczystości ślubnej księżniczki Rashidah, córki sułtana Brunei. Może i detal, ale jakże osobliwy i ciekawy. Pozostałe pięć utworów Whitney nagrała w czasie The Bodyguard World Tour – trasy koncertowej promującej ścieżkę dźwiękową filmu w latach 1993-1994. Nagrania są solidne i wypadają naprawdę dobrze, ukazując skalę głosu Whitney i jej niesamowite interpretacje na scenie. Niemniej nie ukrywam, jest to raczej ciekawostka dla wiernych fanów, a nie dla osób, którym spodobał się soundtrack z filmu „The Bodyguard”.

Sumując: jest dobrze, ale… „I Wish You Love: More From The Bodyguard” to pozycja przeznaczona dla fanów talentu Whitney Houston i miłośników filmu „The Bodyguard”. Przeciętny słuchacz zapewne wybierze oryginalną ścieżkę dźwiękową wydaną w 1992 roku lub skusi się na jakiś zestaw hitów Whitney. Osobiście polecam jeden z dwóch dwupłytowych albumów: wydany w 2012 roku „I Will Always Love You: The Best Of Whitney Houston” lub pochodzący z 2000 roku „Whithey The Greatest Hits” – świetny dobór utworów dla słuchaczy lubiących muzykę pop.

Na koniec kilka słów o oryginalnym albumie „The Bodyguard” z 1992 roku. Większość zapomina, że płyta ta to nie tylko utwory Whitney, które stanowią 6 nagrań z 13 na płycie. Bezwzględnie z tych piosenek wyróżnia się utwór Lisy Stansfield „Someday (I’m coming back)”, która miała genialny okres w swojej twórczości. Na płycie znalazła się też uwspółcześniona wersja hitu Billa Withersa, tutaj zatytułowana "It's Gonna Be A Lovely Day" w wykonaniu The S.O.U.L. S.Y.S.T.E.M. – z dodatkiem wstawek rapu – brzmi rewelacyjnie  mimo upływu lat. Swoje utwory dołożyli tutaj jeszcze Joe Cocker, Kenny G oraz Curtis Stigers. Całość płyty sumuje temat muzyczny z filmu „The Bodyguard” – utwór instrumentalny ze score'u Alana Silvestriego (z całym scorem można się zapoznać w edycji od La-La Land Records z 2012 roku). Płyta – klasyk. Płyta, której wstyd nie znać.

4
Muzyka na płycie

Lista utworów:

  1. "I Will Always Love You" (Alternate Mix) 5:03
  2. "I Have Nothing" (Film Version) 4:56
  3. "I'm Every Woman" (Clivillés & Cole House Mix I Edit) 5:42
  4. "Run to You" (Film Version) 4:18
  5. "Queen of the Night" (Film Version) 3:15
  6. "Jesus Loves Me" (Film Version) 1:07
  7. "Jesus Loves Me" (A Cappella Version) 4:52
  8. "I Will Always Love You" (Film Version) 4:34
  9. "I Have Nothing" (Live) 6:52
  10. "Run to You" (Live) 4:46
  11. "Jesus Loves Me / He's Got the Whole World in His Hands" (Live) 10:38
  12. "Queen of the Night" (Live) 5:35
  13. "I Will Always Love You" (Live) 6:15
  14. "I'm Every Woman" (Live) 5:07

Czas trwania całości: 79:38

Opis i prezentacja wydania:

Na koniec kilka słów o tym, jak prezentuje się wydanie. I tu muszę powiedzieć jedno: jest świetnie. Książeczka jest gruba, 20-stronicowa! Rzetelny wstępniak, cudowna notka historyczna, mnóstwo wyśmienitych zdjęć Whitney z okresu płyty „The Bodyguard”. Przyjemnie trzyma się, przegląda i czyta ten booklet. Widać, że to przemyślany projekt od początku do końca, zarówno pod względem muzycznym, jak i graficznym.

img-2534_01.jpg img-2535_01.jpg

img-2536_01.jpg img-2537_01.jpg

img-2538_01.jpg img-2539_01.jpg

img-2540_01.jpg img-2541_01.jpg

img-2542_01.jpg img-2543_01.jpg

5
Wydawnictwo

Oceny końcowe

4
Muzyka na płycie
5
Wydawnictwo
+4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić płytę Whitney Houston „I Wish You Love: More From The Bodyguard”?

Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Sony Music Poland.

źródło: Sony Music