Wonder Woman tom 2: Rok pierwszy - recenzja komiksu

Ze względu na specyfikę wydawania drugi tom Wonder Woman w DC Odrodzenie zawiera zeszyty: #2, 4, 6, 8, 10, 12, 14. Tworzą one nowy - nie pierwszy i pewnie nie ostatni - origin bohaterki. Zapraszamy do lektury recenzji. 

Historia w pewnym stopniu przypomina filmową ekranizację przygód Amazonki. W obu przypadkach akcja rozpoczyna się na wyspie Amazonek, Temiskirze, gdzie trafia Steve. Jednak Greg Rucka uwspółcześnia opowieść: Steve rozbija się odrzutowcem i jest jedynym ocalałym. Jako że wydarzenia są osadzone w czasach współczesnych, to zagrożeniem, z którym mierzy się Wonder Woman, okazuje się grupa terrorystów. Nie zmienia się antagonista: Ares.

Po początkach Wonder Woman raczej nikt nie spodziewał się zaskoczeń - i słusznie. To dość typowy komiks superbohaterski, który ma wprowadzić do świata i zapoznać czytelnika z postaciami. Mimo że Rok pierwszy jest drugim tomem, to świetnie nada się na start dla kogoś, kto do tej pory nie czytał żadnej pozycji z uniwersum DC. Jednocześnie może być niezłą rozrywką dla odbiorcy, który lepiej zna realia superhero.

ww_t2_plansza_00-min.jpg

Przyznam, że nie do końca przekonuje mnie główna postać. Oczywiście nie ogólnie, bo przygody Amazonki już kiedyś wzbudziły mój zachwyt (polecam Wonder Woman w DC Deluxe). W Roku pierwszym mamy do czynienia z kreacją zagubionej kobiety, nierozumiejącej świata ludzi i nie tak pewnej siebie. Jest to zrozumiałe, ale realizacja tego pomysłu wypada miałko. Adaptacja do nowej rzeczywistości okazuje się zbyt słabo rozwiniętym motywem: Diana albo w mig chwyta pewne rzeczy, albo dostaje rozwiązania jak na tacy. Komiks staje się przez to nieprzekonujący. Nawet odnalezienie się w nowej roli - roli superbohaterki - przychodzi zbyt łatwo, a przynajmniej takie ma się wrażenie.

Teoretycznie układa się to w czytelną konwencję. Komiks, jakkolwiek by to nie brzmiało, jest uroczy właśnie dzięki lekko infantylnym fragmentom. Od idylli na Temiskirze, przez faceta o dobrym serduszku i USA, które wcale nie wykorzystuje bohaterki (choć pojawia się obawa przed nią), po bardzo standardowe starcie w finale - z mocami i patetycznymi tekstami. To jeszcze nie bajka dla dzieci, ale mroku czy głębi to tu nikt nie znajdzie. Brakuje nawet naprawdę ciekawych postaci, jakby ten origin od początku miał być łagodny, pozbawiony szaleństw i jeszcze nieodkrywający całego potencjału losów Diany. 

W Wonder Woman wybrzmiewają poglądy Grega Rucki. Autor zwraca uwagę na to, że między Amazonkami nieraz rozkwita miłość, a główna bohaterka prawdopodobnie jest biseksualna (pojawił się ku temu subtelny sygnał). Do tego dwie postacie nie bez powodu rozprawiają o starożytnej poetce Safonie. Poza tym można uznać, że drugą najważniejszą rolę pełni inna kobieta, dr Minerva, która jak dowiadujemy się z interludiów, od lat podąża za legendą o Amazonkach (pojawia się teoria, że wojowniczki wędrowały z miejsca na miejsce). Cieszy stawianie na kobiece charaktery, choć wątek Minervy nie jest zajmujący, a całość chyba mogła bardziej wykorzystywać grecką kulturę (szukanie Amazonek na Ukrainie?). Nie czuć też boskości bogów, skoro ci przyjmują zwierzęce ciała. 

Brian Azzarello bardziej korzystał z mitologicznego dziedzictwa, czyniąc z niego wyraźną zaletę serii. Zresztą nawet w Wonder Woman z DC Deluxe Grega Rucki ciekawiej zostają wykorzystane boskie postacie i wiążące się z nimi intrygi. Jednak w kolejnych tomach może wyglądać to inaczej, pamiętajmy, że Rok pierwszy jest początkiem. Na pochwałę na pewno zasługuje rozwinięcie Steve'a o jego historię sprzed trafienia na Temiskirę, choć sceny z nim prezentowane na przemian ze scenami z Dianą aż za bardzo zapowiadały love story między tą dwójką (czy już mówiłem o naiwności treści?). 

ww_t2_plansza_01-min.jpg

Mieszane odczucia wywołują rysunki. Dominacja ciepłych kolorów też przyczynia się do urokliwości pozycji, a sceny akcji nie są przesadnie efektowne, pasują więc do łagodnego charakteru opowieści - tego nie psują nawet niektóre śmierci czy tak poważny temat jak terroryzm. Niestety fatalnie wyglądają twarze postaci, ich mimika jest sztuczna, a w najgorszym przypadku - po prostu brzydka. 

Podsumowanie

Wonder Woman: Rok pierwszy jest przykładem przystępnego komiksu, który czyta się przyjemne, nawet jeśli historia Amazonki i świat DC są nam dobrze znane. Greg Rucka w tym tomie nie przebija ani siebie, ani Briana Azzarello, ale też nie rozczarowuje, chyba że ktoś miał naprawdę duże oczekiwania względem początków bohaterki. Te jednak musiały cechować się pewną przewidywalnością, a że nie wszystkie decyzje autora mogą się podobać... Cóż, kwestie indywidualne. Na pewno znajdą się osoby, które kupią czy to zagubioną protagonistkę, czy proste (przynajmniej z perspektywy tego tomu) postacie. 

3
Scenariusz
3
Rysunki
5
Tłumaczenie
4
Wydanie
6
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

cover_rebirth Wonder Woman_tom 02 300 dpi-min.jpg

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Wonder Woman Vol. 85 #2,4,6,8,10,12,14 (wrzesień 2016 roku - marzec 2017 roku).

Zachęconych recenzją odsyłamy do wpisu Wonder Woman tom 2: Rok pierwszy - prezentacja komiksu - prezentacja komiksu, w którym znajdziecie obszerną galerię zdjęć oraz prezentację wideo.

Specyfikacja

Scenariusz

Greg Rucka

Rysunki

Nicola Scott, Romulo Fajardo Jr.

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

kolor

Liczba stron

156

Tłumaczenie

Tomasz Kłoszewski

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źródło: Egmont / DC Comicss