Za nami Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji, czyli najstarsza na świecie impreza dedykowana X muzie. Już prawie trzy tygodnie temu poznaliśmy laureata Złotego Lwa w konkursie głównym, czyli film dokumentalny „Całe to piękno i krew” Laury Poitras. Ponadto – wyspę Lido ze zwycięskimi statuetkami opuszczali Cate Blanchett i Colin Farrell w kategoriach aktorskich, Luca Guadagnino za reżyserię, natomiast Martin McDonagh otrzymał drugie w swojej karierze weneckie wyróżnienie za scenariusz. W tym natłoku wielkich nazwisk oraz dzieł, które zapewne brylować będą w rozpoczętym właśnie sezonie nagród, łatwo przeoczyć skromną włosko-francuską koprodukcję pod tytułem „L'immensità” z Penélope Cruz w jednej z głównych ról. Przy wczesnojesiennej szarości za oknem zanurzmy się w skąpanych w słońcu kadrach historii o tłumionych emocjach i egzystencjalnych rozterkach wieku dojrzewania – zapraszam do zapoznania się z niniejszą recenzją.