Aktorka z serii „Krzyk” krytykuje nowe filmy – oto ich największy problem

Alison Brie chętnie wróciłaby do kultowej serii slasherów i ma już pomysł, jak to zrobić. Jednocześnie aktorka wskazała, jaki jest jej największy problem ze współczesnymi odsłonami „Krzyku”.

W ostatnich częściach „Krzyku” przeżyło zbyt wielu bohaterów?

W podcaście „Shut Up Evan” aktorka zdradziła, że niedawno przedstawiła swoją propozycję powrotu do „Krzyku 7”, tuż po tym, jak ogłoszono powrót kilku dawnych bohaterów, w tym takich, którzy w poprzednich częściach zginęli.

W „Krzyku 4” aktorka wcieliła się w Rebeccę Walters, agentkę prasową książki, która ginie od ciosu nożem w brzuch, a następnie zostaje zrzucona z parkingu przez Ghostface'a. Mimo to, widząc zapowiedzi powrotu takich postaci jak Dewey Riley (David Arquette), Stu Macher (Matthew Lillard) czy Roman Bridger (Scott Foley), uważa, że jej bohaterka również mogłaby dostać „drugie życie”.

„Alison grała w Krzyku 4. Myślę, że przy nowych zasadach serii, mimo brutalnej śmierci, moglibyśmy ją przywrócić” – powiedział jej mąż Dave Franco. Brie z uśmiechem dodała: „Tak, gdzie jest moja rola w Krzyku 7?”.

Podczas rozmowy aktorka przyznała, że ma pewien problem z obecną erą serii. Jej zdaniem w nowych filmach przeżywa zbyt wiele postaci. Chodzi o tzw. „core four” – Sam (Melissa Barrera), Tarę (Jenna Ortega), Chada (Mason Gooding) i Mindy (Jasmin Savoy Brown) – którzy przetrwali dwie ostatnie części. „Za dużo ludzi żyje. Core four musi umrzeć. W Krzyku 2 zabili Randy’ego (Jamie Kennedy). W Krzyku 7 powinno zostać tylko dwóch z nich” – stwierdziła.

Sprawdź też: Nie miał tego mówić? Aktor wygadał powrót w sequelu „Pewnego razu… w Hollywood”

Krzyk 7” trafi do kin 27 lutego 2026 roku. W obsadzie, obok Neve Campbell powracającej jako Sidney Prescott, zobaczymy m.in. Courteney Cox, Davida Arquette’a, Matthew Lillarda, Scotta Foleya, Masona Goodinga i Jasmin Savoy Brown.

źródło: Variety/zdj. Paramount