Recenzja „Pan Wilk i Spółka 2”. Futrzaki zresocjalizowane

Dokładnie od 1 sierpnia na ekranach polskich kin oglądać możemy kontynuację animacji DreamWorks, której pierwsza część pojawiła się w 2022 roku. Sequel ponownie naśmiewa się z filmów gangstersko-sensacyjnych, głównie tak zwanych „heist movie”, nie szczędząc również morału. Czy jednak przebija poprzedniczkę?

„Pan Wilk i Spółka 2” – recenzja nowego filmu DreamWorks

Druga odsłona animacji o antropomorficznych zwierzętach wprawionych w organizowaniu spektakularnych włamań najpierw ukazuje nam jeden z poprzednich numerów gangu, by następnie przeskoczyć w czasie do wydarzeń mających miejsce po poprzednim filmie. Oto Wilk i jego poplecznicy porzucają złodziejski fach, stawiając sobie za cel prowadzenie normalnego, ustabilizowanego życia przeciętnego mieszkańca miasta. Rzeczywistość szybko jednak weryfikuje ich plany, niejako dając do rozumienia, że dla osób z ich przeszłością nie będzie to wcale łatwe.

Oczywiście, w pierwszej części doszło do szczęśliwego zakończenia – grupa oczyściła się z zarzutów, ujawniając prawdziwego sprawcę, a także pokazała, że w każdym jej członku tkwi dużo dobrych chęci. Ale wszystko to okazuje się tak naprawdę nieistotne. Niestety potencjalni pracodawcy nie patrzą już tak łaskawie na odpokutowanie win przez głównych bohaterów. Komuś o tak grubej kartotece strasznie ciężko znaleźć gdziekolwiek zatrudnienie. Do tego miejsc, które nie zostały okradzione przez tytułową spółkę, jest zdecydowanie mniej niż tych, które postanowiła ona pozbawić cennych błyskotek.

Nieudane próby resocjalizacji muszą jednak odejść na dalszy plan, gdyż pojawia się problem o wiele poważniejszy. Ktoś szarga reputację gangu, dokonując włamań bardzo podobnych do ich własnych numerów. To z kolei po czasie doprowadzi Wilka i spółkę do możliwości powrotu do dawnego fachu, jakkolwiek parszywy by on nie był. Właściwie, nie do końca z ich własnej woli, a bardziej przez groźbę ujawnienia pewnych osobistych sekretów.

Animacja zatem podąża tutaj torem nadanym przez poprzedniczkę. Otrzymujemy parodię filmów o włamywaczach, którzy ten jeden ostatni raz w drodze wyjątku zgadzają się na ostatni skok. Ma być to skok ich życia na miarę „Przekrętu” czy „Ocean’s Eleven”.

Oczywiście akurat ten „heist movie” nie unika absurdalnych metod dokonania włamu, lecz o taką przesadność w istocie chodzi. Tarantula potrafi swoim laptopem zhakować budowlany dźwig, a Rekina nikt nie jest w stanie rozpoznać w tłumie, jeśli doczepi sobie wąsy. Wiadomo, że gdybyśmy mieli do czynienia z aktorskim akcyjniakiem, gdzie takie rzeczy robiłby na przykład The Rock, można by było poczuć pewną żenadę. Tutaj jednak mamy kreskówkowy świat, w którym jest to jak najbardziej akceptowalne.

Gagi w omawianej produkcji są bardzo mocno wyważone. Z jednej strony mamy mnóstwo żartów sytuacyjnych, nagłych zwrotów akcji, czasami humoru wręcz toaletowego. To ten rodzaj humoru, który bez problemu dotrze do młodszych odbiorców, bo nie ma co ukrywać, iż przecież w głównej mierze ich ten film ma przyciągnąć. Jednak i osoba starsza znajdzie tu coś dla siebie, właśnie ze względu na wspomniane utkanie całej fabuły wokół filmów kryminalnych. Kto obejrzał przynajmniej kilka największych klasyków tego gatunku, szybko znajdzie nawiązania, choćby do „Milczenia owiec” z 1991 roku.

Druga część „Pana Wilka i spółki” wizualnie trzyma się również estetyki poprzedniczki. Otrzymujemy animację trójwymiarową, której wtórują klasyczne elementy dwuwymiarowe. Oczywiście styl ten spopularyzowały kinowe przygody Milesa Moralesa, a później mogliśmy go zobaczyć choćby w sequelu „Kota w butach”, jednak nadal potrafi on nie męczyć i cieszyć oko. Na szczęście nie jest to jeszcze ten etap, gdzie nagminnie się go wykorzystuje. Dostrzegłem tam nawet kilka zabiegów stylistycznych, których nie powstydziłoby się anime.

Pierwsza połowa filmu wydała mi się ciut lepsza od drugiej, lecz jako całokształt nowy film ze stajni DreamWorks naprawdę daje radę. Nie jest co prawda lepszy od jedynki, ale też od niej nie odstaje. Otrzymujemy morał o tym, czym jest szacunek, a czym strach, i jak pojęcia te można ze sobą pomylić, gdy jest się zbyt pewnym siebie.

Dodatkowo końcówka sugeruje, że prawdopodobnie przygody spółki futrzaków otrzymają kolejną odsłonę. Trudno jednak ocenić, czy „Pan Wilk i spółka” wejdzie do kanonu tak kultowych animacji jak „Shrek” czy „Jak wytresować smoka”.

Ocena filmu „Pan Wilk i spółka 2”: 4/6

zdj. DreamWorks