Czy „Avatar 4” powstanie? Widzowie muszą zostawić w kinach ponad 1 mld dolarów
James Cameron na chwilę przed premierą swojego nowego filmu nie przebierał w słowach i mówił wprost, że „Avatar: Ogień i popiół” musi zarobić krocie. W innym wypadku przyszłość jego sagi może być zagrożona. Ile w takim razie wynosi budżet jego produkcji?
Czy „Avatar 4” powstanie? James Cameron ostrzega fanów serii
W ostatnich wywiadach Cameron wielokrotnie sugerował, że trzecia część „Avatara” musi odnieść wyjątkowo duży sukces finansowy, aby seria mogła się utrzymać i doczekać dalszego rozwoju. Teraz dzięki Variety dowiedzieliśmy się, ile kosztowało wyprodukowanie filmu. Okazuje się, że na produkcję „Avatar: Ogień i popiół” studio Disneya wydało co najmniej 400 milionów dolarów.
To niemal tyle samo, ile wynosił budżet „Istoty wody”, który z początkowych 250 milionów dolarów wzrósł do 460 milionów dolarów z powodu pandemii. A pamiętajmy, że ta kwota w obydwu przypadkach nie uwzględnia kosztów marketingu, który, biorąc pod uwagę globalną kampanię Disneya na pełną skalę, nie będzie na pewno mały.
Sprawdź też: Nie pozwól, żeby ten film ci umknął! SkyShowtime podrzuca kinową perełkę.
Stosując standardową w branży zasadę 2,5-krotności progu rentowności, film „Ogień i popiół” prawdopodobnie będzie musiał zebrać z kas kin ponad miliard dolarów, aby zacząć przynosić zysk. Ale jeśli jest ktoś, kto może osiągnąć taki sukces, to jest to właśnie James Cameron, który wielokrotnie udowadniał, że potrafi przyciągnąć widzów do kin. To przecież człowiek stojący za trzema z czterech najbardziej dochodowych filmów w historii.
Reżyser, który słynie z rekordowych wyników w kinach, podkreślił kilka tygodni temu, że tym razem nie chodzi wyłącznie o kinowy spektakl, ale także o twarde wyniki finansowe. „Czy zarobimy na Avatarze 3? Jasne, że zarobimy. Pytanie jednak brzmi: jaki będzie margines zysku i czy wystarczy, by kontynuować tę historię?” – wyznał Cameron w rozmowie z Variety.
„Wydajemy mnóstwo pieniędzy na te filmy i to jest rodzaj uczty, którą wydajemy globalnej publiczności za tę samą cenę biletu, co oglądanie jakiegoś małego kina niezależnego. Ale quid pro quo z tym jest taki, że musimy dużo zarabiać, aby kontynuować” – stwierdził reżyser w innym z wywiadów.
zdj. Disney