„Droga miecza” tom 2: „Żar nauki” – recenzja komiksu. Jak wytrenować (tym razem) kucharza i adonisa
We wrześniu nakładem wydawnictwa Lost In Time ukazał się drugi tom komiksowej serii „Droga miecza”. Czy warto się z nim zapoznać? Sprawdźcie naszą recenzję.
Jeżeli mieliście okazję trafić na moją recenzję tomu pierwszego serii „Droga miecza” od Mariolle'a i Fernianiego, to wiecie, że pozostawił mnie on w zawieszeniu pomiędzy niewykorzystanym potencjałem, świetnymi rysunkami i nieco kliszową, rwaną historią. Przyszła pora na chwilę prawdy, czyli opowieść o tym, jak nasz główny bohater Mikedi Nakamura pod okiem legendarnego Musashiego Miyamoto będzie zdobywał szlify ku tytułowej drodze miecza.
Nastoletni Mikedi Nakamura, syn pana ziemskiego – Ito Nakamury – wyciągnięty ze swojej, jak na standardy okresu, komfortowej egzystencji podróżuje wraz z mistrzem ku wiedzy mającej pozwolić mu na kroczenie ścieżką samuraja. Przynajmniej tak nam się wszystkim wydaje. Musashi ma jednak bardzo oryginalny i efektywny, zwłaszcza z naszej czytelniczej perspektywy, sposób edukowania swojego młodego ucznia. Już na starcie postanawia go pozostawić na dwa lata w Pałacu Smaków, w którym Mikedi ma piąć się po drabinie kariery kulinarnej, poczynając od sprzątacza poprzez podstawowe zadania związane z przygotowywaniem ożywczej strawy. W tak zwanym międzyczasie będzie on mógł spędzać czas na budowaniu relacji z uroczą pomywaczką Naishi. Nieuchronnie jednakże wraz z upływem czasu przyjdzie pora na powrót mistrza i decyzję, czy pozostać właśnie w tym miejscu i odnaleźć szczęście, czy też kontynuować szkolenie. Cokolwiek Musashi dalej planuje, a planuje sporo, bo Mikedi kolejne dwa lata ma spędzić w Pagodzie Rozkoszy – miejscu, gdzie będzie mógł, w zamian za różnokolorowe żetony, podejmować próby zaspokajania coraz to bardziej doświadczonych niewiast, zamieszkujących kolejne piętra budowli, aby ostatecznie trafić przed oblicze ich opiekunki – Pani No, podobno znającej wszystkie sekrety. Wiem, co myślicie. Cztery lata historii za nami, naszego bohatera nie widzieliśmy nawet z mieczem w ręku, a kręcimy się wokół gejsz i wiejskich dziewek. Spokojnie. Na wszystko w planie Musashiego jest czas i miejsce, a dobry wojownik musi posiąść wiele życiowej wiedzy, aby ostatecznie należycie wypełnić rolę, jaką stawia przed nim los.
Już po pierwszych kilku stronach nie mamy wątpliwości, że mamy do czynienia z pozycją dla dorosłego czytelnika, jako że tym razem poza wszechobecną brutalnością świata utoniemy w morzu orientalnej erotyki. Model nauki Musashiego koresponduje bowiem ze schematem struktury narracyjnej, która rzuca bohatera w określone środowisko, zakorzenia go w nim, aby następnie przenieść w inne, nowe miejsce, pełne nowych relacji i celów. Tyle że o ile tytułowy „żar nauki” Mikediego wygląda bardzo intrygująco z rozrywkowo-czytelniczego punktu widzenia, to można odnieść wrażenie, że temu tylko służy. Nawet bowiem przyjmując mocno umowną konwencję historii, zawieszoną gdzieś pomiędzy podaniem historycznym a mitem, ciężko uwierzyć w skuteczność metod edukacyjnych naszego mistrza sztuki bitewnej. Swoją drogą po dwóch tomach nadal nie jestem w stanie stwierdzić, czy jest on wyłącznie wybitnym wojownikiem, czy postacią wyposażoną w jakieś samurajskie supermoce. Kiedy już docieramy do właściwej nauki fechtunku Mikediego, scenariusz doskonale już wie, że nie może ona dorównać tym, co dostaliśmy czy w Pałacu Smaków czy Pagodzie Rozkoszy, dostajemy ją więc w formie narracji bloczkowej i kilku syntetycznych kadrów sugerujących, że Mikedi uczy się sztuki walki, głównie obserwując mistrza. W tym wszystkim przemiany w charakterze głównego bohatera następują wybitnie skokowo, w scenach, w których scenariuszowi jest to potrzebne, a nadto nie sposób przypisać mu racjonalności w większości jego, komunikowanych nam, decyzji. Mimo tego wszystkiego historia jest bardziej spójna niż w tomie pierwszym i odrobinę samoświadoma, mniej wstydzi się przyjętej konwencji czy tego, że czasami autorzy po prostu chcą nam pokazywać świetne rzeczy i prowadzić nas przez fantastyczne wydarzenia w mrocznym, bogatym świecie, nie skupiając się zbyt mocno na strukturze fabularnej, która z kolei będzie nadal mocno skondensowana i skupiona na słowie pisanym.
W zakresie oprawy graficznej, Ferniani nadal jest fenomenalny w pełnym detali naturalizmie, choć nieco traci impet w scenach wymagających płynności i dynamizmu. Nadal pojawią się nieco wybijające z historii przejścia pomiędzy sekwencjami kadrów, ale będzie ich znacznie mniej niż w tomie pierwszym. Jako że strukturalnie znowu mamy główną linię fabularną oraz płaszczyznę retrospekcji, czy bardziej opowieści lub legend snutych przez napotykane przez głównego bohatera postacie, w tych wtrąconych fragmentach będzie nieco bardziej gładko wizualnie w sposób wyidealizowanie oniryczny w stosunku do brutalnego i brudnego stylu wiodącej opowieści. Aspekt estetyczny pozostaje więc nadal – przynajmniej dla mnie – najsilnieszym, co ta pozycja ma do zaoferowania.
Wydanie polskie to klasyka twardookładkowego frankofona na kredowym papierze i w powiększonym formacie, stworzonym wprost dla podziwiania szerokich, pełnych detali ujęć. W ramach dodatków powraca mikroartbook Fernianiego pełen pospiesznych szkiców przygotowawczych, storyboardów i okładek zestawionych z gotowymi planszami. Bardzo solidnie.
Podsumowanie
Po nieco zawodzącym tomie pierwszym, ku memu zaskoczeniu, tom drugi stanowi zauważalnie lepszą opowieść. Wprawdzie nadal nie wiem, skąd wzięły się nadludzkie umiejętności Musashiego i mam wrażenie, że Mikedi uczy się wszystkiego poza sama sztuką wojny, aby potem i tak posiąść stosowną wiedzę i umiejętności dzięki mocy scenariusza, ale w czysto rozrywkowych aspektach lektura była dużo przyjemniejsza niż w przypadku poprzednika. Tym razem poza samą nadzieją, że będzie lepiej, mam autentyczne przekonanie, że zmierzamy we właściwym i ciekawym kierunku. Do tego oprawa graficzna Fernianiego nadal jest wyśmienita i stanowi wartość samą w sobie. Pozostaje wytrwać do zamknięcia trylogii i posilenia się na całościową ocenę tych elementów scenariusza, które zmierzały ku jakiemuś satysfakcjonującemu finałowi, jak również tych, które zagubiły się w podróży.
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
|
Scenariusz |
Mathieu Mariolle, Thomas Day |
|
Rysunki |
Federico Ferniani, Richard Guerineau |
|
Oprawa |
twarda |
|
Druk |
Kolor |
|
Liczba stron |
64 |
|
Tłumaczenie |
Jakub Syty |
|
Data premiery |
20 września 2021 roku |
zdj. Lost In Time / Éditions Glénat