Oscary coraz bliżej! Oto faworyci do miana najlepszego filmu 2025 roku!

Mamy połowę października, a to oznacza, że wkraczamy powoli w sezon przygotowań do najważniejszych filmowych nagród. Tak się składa, że większość z tegorocznych głównych kandydatów do Oscara miała już premierę na festiwalach lub w kinach. Kto zatem ma największe szanse na zgarnięcie najważniejszych nagród? Oto lista faworytów wśród filmów i reżyserów.

Paul Thomas Anderson w końcu zgarnie swojego pierwszego Oscara?

Co prawda cały czas czekamy jeszcze na kinowe debiuty kilku głośnych produkcji takich jak „Avatar: Ogień i popiół” od Jamesa Camerona, czy „Wicked For Good”, ale obydwa tytuły będą biły się o Oscary w innych kategoriach aniżeli najlepszy film czy reżyseria

Sytuacja w kategorii Najlepszy Film wygląda już na tym etapie niezwykle klarownie. Cztery filmy ugruntowały swoją pozycję faworytów: „Jedna bitwa po drugiej” w reżyserii Paula Thomasa Andersona, „Hamnet” wyreżyserowany przez laureatkę Oscara Chloé Zhao, „Grzesznicy” stworzeni przez Ryana Cooglera i „Wartość sentymentalna” od Joachima Triera. Łatwo się domyślić, że to właśnie ta czwórka filmowców dominuje obecnie również w dyskusji o faworytach do miana najlepszego reżysera. Zgodnie z najnowszymi prognozami Golden Derby – wszyscy plasują się w pierwszej piątce.

Większość analityków i obserwatorów zadaje sobie teraz przede wszystkim pytanie o to, czy będzie to w końcu rok należący do Paula Thomasa Andersona, który od dawna uznawany jest za znakomitego wizjonera, ale nie doczekał się jeszcze swojej statuetki. Biorąc pod uwagę, że Zhao ma już na koncie zwycięstwo za „Nomadland”, a Coogler i Trier są co prawda wymieniani w czołówce, to żaden z nich nie ma jeszcze tak ugruntowanej pozycji jak Anderson, co nie jest bez znaczenia dla Akademii.

Sprawdź też: HBO Max kontratakuje! Przed nami wielka serialowa ofensywa! 

Mimo że Anderson jest obecnie faworytem w tym wyścigu, to pojawiają się głosy, że Akademia może postawić na bardziej polityczny wybór. Niektórzy przekonują, że w gronie faworytów warto zwrócić także na Jafara Panahiego, irańskiego twórcę, który pokazał w tym roku światu film „To był zwykły przypadek”. Produkcja w ramach protestu przeciwko rządowej cenzurze szybko stała się jednym z najgłośniejszych międzynarodowych filmów roku. Samo jego istnienie jest aktem buntu, a tego typu narracja może głęboko poruszyć głosujących członków Akademii

Trudno jednak na ten moment spekulować, czy Akademia zdobędzie się aż na tak wyraźny akcent polityczny. Aktualnie według najnowszych prognoz Gold Derby możemy oczekiwać wyścig sześciu kandydatów o nominacje reżyserskie. Poza Andersonem, Zhao, Cooglerem, Trierem i Panahim, w stawce znajdują się jeszcze: Kathryn Bigelow („Dom pełen dynamitu”), Park Chan-wook („No Other Choice”), Yorgos Lanthimos („Bugonia”) i John M. Chu („Wicked For Good”).

Na koncie Paula Thomasa Andersona znajdują się na ten moment trzy nominacje do Oscara dla najlepszego reżysera („Aż poleje się krew”, „Nić widmo”, „Licorice Pizza”) i pięć kolejnych w kategoriach scenariuszowych. Mimo to twórca ten nigdy nie zdobył żadnego Oscara i wiele wskazuje na to, że to właśnie teraz będzie mu w końcu dane sięgnąć przynajmniej po jedną statuetkę. Byłoby to swoistą ironią, bowiem jego najnowszy film wielu nazywa jak dotąd najbardziej przystępnym tytułem w jego dorobku. Pod wieloma względami sytuacja ta przypomina długo wyczekiwane zwycięstwo Martina Scorsese, który w końcu zdobył swojego pierwszego Oscara w 2007 roku za film „Infiltracja”.

zdj. Warner Bros.