„Batman. Detective Comics” tom 2: „Rycerz z Arkham” – recenzja komiksu
Końcem października do księgarń trafił kolejny tom zrebootowanej serii „Detective Comics”, podejmującej Mrocznego Rycerza po cyklu wydawniczym Odrodzenie. Tom pierwszy, który trochę nas zabawił, ale ostatecznie porządnie rozczarował, recenzowaliśmy parę miesięcy temu. Tym razem zapraszamy do lektury omówienia drugiego zbioru zatytułowanego „Rycerz z Arkham”.
Batman. Batman, Batman, Batman. Badman. Bad-man. Zły człowiek. Wnioskowanie trochę lipne, nie da się ukryć, ale to od niego zaczyna się kolejny tom „Detective Comics” Petera J. Tomasiego. Rycerz z Arkham, złoczyńca, który wypracował powyższe, arcyprzebiegłe ćwiczenie leksykalne, używa go niczym osobistej mantry. Monolog, którym autor otwiera komiks, przedstawia Mrocznego Rycerza jako ucieleśnienie gniewu, bezlitosnego kata, który atakuje świat wykolejeńców nie z konieczności szerzenia sprawiedliwości, a powodem prywatnej obsesji, za którą nie kryje się ani dobroć, ani empatia. Superbohaterska psychoanaliza nie trwa jednak szczególnie długo – Tomasi próbował jej już przy okazji pierwszego tomu i niewiele z tego wyszło, poza szeregiem boleśnie oklepanych wniosków.
W przypadku „Rycerza z Arkham” (a dokładniej „Średniowiecza”, bo taki podtytuł nosi arc) przemyślenia dotyczące motywów działania Bruce'a Wayne'a nie wychodzą poza otwierający zeszyt i ograniczają się wyłącznie do wprowadzenia nowego złoczyńcy. Zamaskowany psychopata z zamiłowaniem do średniowiecznego wyposażenia wysadza w centrum Gotham City bombę świetlną, która rozjaśnia mrok i zwiastuje ostateczne rozliczenie ze złem. Pierwszym krokiem do „wypalenia ciemności” jest oczywiście zgładzenie Batmana, zaś syntetyczne słońce niesie ze sobą potencjał, by oślepić wszystkich mieszkańców Gotham. Choć Rycerz z Arkham debiutuje w omawianym tomie jako zupełnie nowy złoczyńca w świecie Batmana, antagonista, w zupełnie innej wersji, pojawił się w jednym ze światów uniwersum DC kilka lat temu. Rycerz odegrał kluczową rolę w ostatniej części gier wideo spod znaku „Batman: Arkham”. Co ciekawe, i w tamtym przypadku za postać odpowiadał częściowo Tomasi, który przygotował do gry Rocksteady serię specjalnych, komiksowych tie-inów. Na potrzeby „Detective Comics” Rycerz debiutuje więc raz jeszcze, ze swoim growym odpowiednikiem dzieląc wyłącznie przydomek i elementy rynsztunku. Wprowadzenie jest jednak o tyle frustrujące, że do samego końca wątku (czyli do mniej wiecej 2/3 objętości omawianego tomu) wydaje się pospieszne i wybrakowane.
„Rycerzowi” daleko jest do podarowania czytelnikom tych samych emocji, które zachęcały do przewracania kolejnych stron pierwszego tomu, obudowującego angażującą intrygę w półpoważną komiksową pulpę. Choć Tomasi nie doszedł przy okazji „Mitologii” do niczego szczególnie interesującego, obcowanie z komiksem, jego kolejnymi, kampowymi zwrotami akcji, było wysoce rozrywkowe – a to w przypadku większości ongoingowych serii jest niewątpliwie najważniejsze. W przypadku „Rycerza z Arkham” możemy co najwyżej doszukać się kilku fajnych, odosobnionych momentów (ze starciami w świetle „sztucznego słońca” na czele) wpisanych w mocno przeciętną historię, zauważalnie wtórną wobec głównej batmanowej serii i prowadzoną na fundamencie frustrujących dziur logicznych. Mimo usilnych starań scenarzysty, między motywami Rycerza a jego diabolicznym planem próżno szukać odcieni szarości i ciągu przyczynowo-skutkowego, zaś poprzez szybkie zdradzenie tożsamości autor skutecznie pozbawia komiks suspensu.
Znacznie lepiej wychodzi Tomasiemu eksponowanie relacji między głównymi bohaterami. Sporą rolę ma tym razem w fabule Damian Wayne, którego autor pisze z lekkością, znakomicie i nie raz żartobliwie kontrastującą z patosem Mrocznego Rycerza. Z podobną frajdą obserwujemy również dynamikę Batmana i Alfreda. Wymiany drobnych uszczypliwości nadają komiksowi charakteru i skutecznie zachęcają do lektury, gdy główne rozwiązania okazują się bezbarwne. Z pomocą idzie też warstwa wizualna, za którą w większości odpowiada Brad Walker. Artysta zaczynał w 2004 roku jako rysownik właśnie „Detective Comics” i jego powrót w ramach runu Tomasiego wypada efektownie, kolorowo i dynamicznie. Walker znakomicie oddaje ekspresję bohaterów i interpretuje Mrocznego Rycerza w stylu charakterystycznym dla komiksów DC z początku wieku.
Co istotne, w „Rycerzu z Arkham” znalazł się też specjalny jubileuszowy zeszyt „Batman: Detective Comics Annual #2”, w którym odnajdzie się gratka dla długoletnich fanów Człowieka-Nietoperza. Pojawia się tu na przykład Reaper, kultowy villain z „Roku drugiego”, zaś w poszukiwaniu rozwiązania zagadki Bruce Wayne sięga do Czarnego Archiwum. Ilustracje to z kolei znakomite dzieło Travisa Moore'a, przywodzące na myśl wizualny sznyt Davida Fincha z głównej serii.
Podsumowanie
Koniec końców „Rycerz z Arkham” jest komiksem mocno przeciętnym. Choć znalazło się w nim parę lepszych i charakterystyczniejszych momentów (Joker przyjmuje w pewnym momencie poród, wspominałem o tym?), to nie wystarcza ich, by zrekompensować całościową miałkość kolejnego rozdziału w nieskończonej krucjacie Człowieka-Nietoperza.
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
|
Scenariusz |
Peter J. Tomasi |
|
Rysunki |
Brad Walker, Dough Mahnke |
|
Oprawa |
miękka z obwolutą |
|
Druk |
Kolor |
|
Liczba stron |
176 |
|
Tłumaczenie |
Tomasz Sidorkiewicz |
|
Data premiery |
Październik 2020 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
zdj. Egmont / DC