„Batman. Detective Comics” tom 1: „Mitologia” – recenzja komiksu

W ubiegłym miesiącu do sprzedaży trafił pierwszy tom serii „Detective Comics”, wydawanej w ramach linii Uniwersum DC. Za nowy kierunek w opowieściach o Batmanie odpowiadają scenarzysta Peter J. Tomasi („Superman”) i rysownik Doug Mahnke („Liga Sprawiedliwości”). Zapraszamy do lektury naszej recenzji.

Opowieść-geneza Batmana wrosła w kanon popkultury tak głębokimi korzeniami, że każda kolejna wycieczka do wnętrza traumy Bruce’a Wayne’a ryzykuje posądzenie o szablonowość i autoplagiatowe rutyniarstwo. W konsekwencji pierwszy tom nowego życia serii „Detective Comics” zerka do wnętrza Mrocznego Rycerza w nieco inny sposób. Peter J. Tomasi usiłuje prześwietlić motywacje Batmana, raz jeszcze przetłumaczyć jego fundamentalne wartości na potrzeby... no właśnie, czyje? Autor zadaje w nowym komiksie szereg ciekawych pytań, tylko by opatrzyć je na końcu oklepaną codą. Ale po kolei.

Pierwszym, co narzuca się przy lekturze tomu pierwszego (ochrzczonego podtytułem „Mitologia”) Tomasiego, jest powrót do klasyki serii. W opozycji do tomów wydawanych w ramach Odrodzenia, „Detective Comics” z linii Uniwersum DC całkowicie porzuca formułę à la „Liga Sprawiedliwości” z Batrodziną w roli głównej. Jest tu zbrodnia i jest Batman – najlepszy detektyw świata – który rusza śladem tajemniczego kryminalisty i w pojedynkę, to jest wraz z czytelnikiem, usiłuje rozwiązać zagadkę. Ta ostatnia to bez wątpienia najciekawszy punkt zapalny scenariusza Tomasiego. Odpowiadając na wezwanie komisarza Gordona, Batman znajduje na miejscu zbrodni dwie ofiary – mężczyznę i kobietę, którzy do złudzenia przypominają zamordowanych rodziców Bruce’a Wayne’a. Ciała zostały nawet poddane operacjom plastycznym, by przypominać Marthę i Thomasa Wayne'ów. W gardle mężczyzny znajduje się perła pochodząca z naszyjnika, który matka Bruce'a miała na szyi w chwili śmierci. Do marynarki ktoś wepchnął bilety na „Znak Zorro” w teatrze Monarch. Wkrótce liczba ofiar wzrasta. Tym razem ginie jedna z przyjaciółek Batmana – Leslie Tompkins. Zabójca zna nie tylko tożsamość Wayne’a – wyraźnie nawiązuje do jego wspomnień, przeszłości, wewnętrznych obaw.

batman dc t1 plansza 02.jpg

Wkrótce śledztwo rzuca Bruce’a z dala od Gotham City – między innymi do Paryża, Meksyku czy na ośnieżony szczyt Pektu-san w Korei Północnej. Przewijają się też kultowe postacie z przeszłości Człowieka-Nietoperza. By nie psuć niespodzianki, wspomnijmy tylko o demonie Etriganie i świetnym występie Scotta Free vel bohatera znanego jako Mister Miracle. Nic dziwnego, że fani Batmana rozpływali się nad kolejnymi zeszytami runu Tomasiego, gdy komiksy wychodziły za oceanem. Popularność comiesięcznych przygód poprzedzających tysięczny rozdział „Detective Comics” (w tomie zebrano zeszyty 994-999) uzasadnia każdy z komponentów, którymi Tomasi żongluje (do czasu) bez najmniejszego potknięcia: wartkie tempo rodem z początku „All-Star Batman” Snydera i Capullo, dobre (i dobrze przetłumaczone!) żarty, efektowne panele z topowym herosem DC w akcji, a w sercu intrygująca i mięsista tajemnica zawiązana wobec psychiki Wayne'a.

A jednak, mniej więcej na półmetku, scenariusz Tomasiego daje po sobie poznać, że choć historia ma szeroką skalę scenograficzną, to już w ujęciu narracyjnym nie oddaliła się ani na chwilę od bezpiecznych i raz za razem przetwarzanych motywów. W tym samym czasie do czytelników dociera, że „Mitologia” nie będzie historią z rodzaju „odpowiedź mieliśmy przed nosem przez cały czas”, a taką, która swój finał wyprowadzi i uzasadni pospiesznie, wręcz „awaryjnie”. I jest. W pewnym momencie Tomasi przestaje podrzucać czytelnikom poszlaki, zamiast tego każda kolejna sytuacja z udziałem Batmana jest widokówką – fajną, bo fajną, ale zawsze jednostronną. Co więcej, możemy być przy tym pewni, że zakończenie odbędzie się w ramach przywrócenia bezpiecznego status quo. I odbywa się właśnie tak. Warto się przy tym na moment zatrzymać. Refleksje, które serwuje tu Tomasi, są może i dość trafne, zwłaszcza że „Detective Comics” dobija do tysięcznego zeszytu, więc można sobie pozwolić na pewne klamry i jubileuszowe podsumowania. Niestety autor nie wnosi do tematu Batmana, jego samozwańczej misji i powołania, niczego co nie było powiedziane o superbohaterze już dziesiątki razy wcześniej. „Mitologia” marnuje okazję, by pomysłową zagadkę spożytkować bardziej innowacyjne, a większość czytelników z pewnością uzna finałowy zeszyt za swoisty „cop-out”.

Z jednej strony więc – duża szkoda. Z drugiej – czy każda okazja, by zobaczyć Piekielną Batzbroję i Batmana wymachującego średniowiecznym mieczem, nie jest w pewnym sensie szczególna? Wysiłki Tomasiego, by wyrosnąć ponad komiksową pulpę, spełzają na niczym, ale nie niwelują dobrej rozrywki, dla której z pewnością większość z nas zdecyduje się sięgnąć po komiks. Panele cienką i delikatną kreską wypełnione przez Douga Mahnkego, znanego chociażby z fantastycznej strony wizualnej „Człowieka, który się śmieje” Eda Brubakera, popychają poczucie wysoce ekspresyjnego, szalenie szczegółowego, fabularnego rauszu, skonsolidowanego z niezachwianym, batmanowym mrokiem. Co więcej, dzięki pracy kolorystów robi się tu też mocno kampowo – zwłaszcza w momentach, w których połączone wysiłki artystów stawiają przed czytelnikami zbudowane z protoplazmy, quasi-carpenterowskie aberracje o tuzinach twarzy.

batman dc t1 plansza 01.jpg

Co do czytelności samej historii pośród fanów, którzy chcą dopiero rozpocząć lekturę komiksowych przygód Batmana, warto powiedzieć, że „Mitologia” jest zbiorem mocno usamodzielnionym i wyraźnie odseparowanym od poprzednich inkarnacji „Detective Comics”. Niestety, do pełnej frajdy z lektury komiks wymaga też dość dobrej orientacji w klasyczniejszym kanonie Mrocznego Rycerza (niekiedy scenariusz tłumaczy część nawiązań w formie typowo komiksowej, niewprawnej ekspozycji, a niekiedy nie robi tego wcale).

Podsumowanie

Otrzymaliśmy kolejną, ładnie narysowaną, acz „odlinijkową” reafirmację postaci Batmana, która najgorzej radzi sobie wtedy, gdy chłoszcze po twarzy wytartymi truizmami, a najlepiej, gdy zadaje pytania, przedstawia dowody i bezkompromisowo wpuszcza w płynny wir wydarzeń. „Mitologia” to solidny i angażujący komiks – wystarczająco różnorodny, by docenić samoistne powodzenie jego poszczególnych elementów, ale i wystarczająco nierówny, by skrzywić się, że nie pokuszono się o coś ciekawszego.

Oceny końcowe

+3
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
4
Przystępność*
+4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Peter J. Tomasi

Rysunki

Doug Mahnke

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

144

Tłumaczenie

Tomasz Sidorkiewicz

Data premiery

15 lipca 2020 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics