Nowa wersja „Powrotu do przyszłości”? A może czwarta część z Lloydem i Foxem?
Ostatni raz Doktor Emmett Brown i Marty McFly gościli na ekranach kin ponad 30 lat temu. Trzeci film zamknął wówczas trylogię „Powrotu do przyszłości”, ale przez pewien czas mówiło się o ewentualnym powrocie do serii w ramach czwartego filmu lub restartu. Głos w sprawie obydwu pomysłów zabrali właśnie Michael J. Fox i Christopher Lloyd.
Czwarta część „Powrotu do przyszłości”? Były takie plany
Christopher Lloyd grający w trylogii „Powrotu do przyszłości” doktora Emmetta Browna został niedawno zapytany o ewentualną kontynuację serii i chociaż aktor przyznał, że na pewnym etapie faktycznie były plany na stworzenie jeszcze jednej odsłony, to aktualnie ruszenie w jeszcze jedną podróż w czasie wydaje się małoprawdopodobne.
Wiem, że na pewnym etapie na poważnie zastanawiali się nad czwartym filmem, ale mam wrażenie, że historia została zamknięta w trzech filmach. Może gdyby ktoś wpadł na niesamowicie wyjątkowy pomysł na czwarty film to tak, ale jest na to trochę za późno. Nie sądzę, że to się wydarzy, ale nigdy nie można być pewnym.
Wśród fanów pierwszego filmu nie brakuje opinii, że już kolejne dwie odsłony były zbyteczne, ale miłośnikom całej trylogii też będzie zapewne trudno odmówić Lloydowi racji w tym, że seria została odpowiednio zakończona i otrzymaliśmy satysfakcjonujące zakończenie historii bohaterów. Pomijając jednak to, że powstanie „Powrotu do przyszłości 4” mogłoby odebrać widzom dotychczasowe zakończenie serii, warto też wspomnieć o praktycznych przeszkodach stojących na drodze do ewentualnego stworzenia nowego filmu.
Sprawdź też: Nowy Kapitan Ameryka ma nowy strój! Zdjecia z planu „Kapitana Ameryki 4”.
Mimo że Lloyd cały czas pozostaje aktywny zawodowo, to ma już 84 lata, a biorąc pod uwagę, że do realizacji filmu nie doszłoby zapewne w ciągu najbliższych dwóch lat, to udział w tak dużym projekcie mógłby okazać się dla aktora zbyt dużym obciążeniem. Co jeszcze istotniejsze, na aktorską emeryturę oficjalnie przeszedł już Michael J. Fox wcielający się w Marty'ego McFlya. Aktor cierpiący na chorobę Parkinsona porzucił aktorstwo ze względu na swój stan zdrowia, który między innymi sprawia mu problemy w zapamiętywaniu kwestii.
To może restart? Michael J. Fox nie widzi sensu, ale daje wolną rękę
Pozostaje więc jeszcze kwestia postawienia na reboot „Powrotu do przyszłości”. Hollywood stawia w ostatnich latach na przerabianie znanych marek, więc łatwo sobie wyobrazić, że prędzej czy później w szeregach Universala pojawi się pomysł odświeżenia jednej z najpopularniejszych marek w katalogu wytwórni. Michael J. Fox stwierdził w ostatnim wywiadzie, że nie miałby nic przeciwko nowemu filmowi, ale dodał jednocześnie, że nie widzi w takim rozwiązaniu sensu, bowiem trudno mu dostrzec elementy, które mogłyby zostać poprawione przy drugim podejściu do „Powrotu do przyszłości”.
Nie jestem fanatykiem. Niech robią, co chcą. To ich film. Swoją wypłatę już dostałem. Nie sądzę jednak, by było to konieczne. Myślę, że Bob [Bob Gale – przyp. red.] podszedł do tego naprawdę mądrze. Nie sądzę, by restart był potrzebny, bo czy coś trzeba wyjaśniać? Znajdą lepszy sposób na opowiedzenie tej historii? Wątpię.
Niektórzy znaleźli już nawet aktorski duet, który mógłby wcielić się w nowego Doktora Browna i Marty'ego McFlya. Swego czasu powstał popularny materiał przy użyciu technologii deepfake, w którym pojawiają się Robert Downey Jr. i Tom Holland. Idealny wybór? A może bezczeszczenie klasyka?
źródło: yahoo.com / variety.com / zdj. Universal Pictures