„Nie zwracam na to uwagi, jestem z Głębokiego Południa”. Halle Bailey o rasistowskich komentarzach wokół „Małej syrenki”
Nie wszystkim do gustu przypadł casting Ariel / Małej syrenki z nadchodzącego filmu o tym samym tytule. Po ogłoszeniu, iż to Halle Bailey (piosenkarka znana filmowej publice głównie dzięki serialowi „Grown-ish”) zagra w odświeżonym klasyku Disneya, w mediach społecznościowych zawrzało, a część użytkowników wyraziła swą niechęć wobec obsadowego wyboru nośnym hashtagiem #NotMyAriel.
Halle Bailey reaguje na hejt wokół „Małej syrenki”. Zachwyty mieszają się z krytyką
Wybór czarnoskórej Bailey do roli Ariel spotkał się z negatywnym odzewem części internautów, którzy w castingu dostrzegli dogmaty kultury woke i profanację tradycji syren. Gromkie wirtualne postulaty o przywróceniu kobietom-rybom rasy kaukaskiej (znanej też jako biała) bynajmniej nie umknęły uwadze aktorki. W jaki sposób 23-letnia Bailey przyjęła internetową ofensywę?
Nie pozwalam, by to na mnie wpływało. Wiesz, dorastałam w Georgii. Jestem z Głębokiego Południa. Będąc czarną kobietą, ogólnie rzecz biorąc, po prostu wiesz jak to jest i jak ludzie czasami są po prostu rażąco rasistowscy.
W wywiadzie udzielonym Vogue artystka przyznaje, że zawdzięcza perspektywę swej rodzinie, w szczególności dziadkom, którym przyszło żyć w Ameryce czasów rasowej segregacji i społecznej marginalizacji Afroamerykanów, gdzie prosperowały Prawa Jima Crowa i Test brązowej papierowej torby (ang. Brown Paper Bag Test). Odmienną reakcją wokół „Małej syrenki” okazał się wrześniowy debiut zwiastuna filmu, który wywołał wśród młodej czarnoskórej publiki szereg viralowych filmików, w których często wybrzmiewało hasło „Ona jest taka jak ja”.
Nawet samo myślenie o tym wywołuje we mnie emocje. Bo wciąż tak czuję się w środku - jak ta pięciolatka. To sprawiło, że jestem wypełniona miłością, dzięki temu, że te dzieciaki są piękne, i że mogą czuć się księżniczkami. To jest ten element, którego ja nie miałam. To takie uzdrawiające widzieć, jak inne dzieci to dostają i mogą wiedzieć, że kiedy się zestarzeją, to będzie normalne.
Sprawdź też: Tom Cruise najmocniej przyciąga do kina. Zendaya, Holland i nowe pokolenie gwiazd daleko w tyle
Halle Bailey była pierwszym i ostatnim wyborem do roli „Małej syrenki”
Ekscytację odtwórczyni głównej roli podziela sam reżyser projektu, Rob Marshall, dla którego gigantyczny odzew dotychczasowych zapowiedzi (drugi zwiastun wygenerował ponad 100 mln wyświetleń w ciągu 24 godzin) okazał się wyjątkowo miłą niespodzianką. Amerykanin znany z ekranizacji musicalu „Chicago” wyznał, że odkrył Bailey przypadkiem, podczas seansu rozdania nagród Grammy w 2019 roku - „Zapytałem, kto to jest? Wygląda jak anioł”. Piosenkarka była pierwszą — i jak się później okazało — ostateczną kandydatką na castingu.
Pracowałem nad wersją Kopciuszka z Brandy [film telewizyjny z 1997 roku z udziałem czarnoskórych odtwórczyń ról głównych], ale szybko zdałem sobie sprawę, że to jeszcze nie te czasy. I kiedy teraz widzę te młode dziewczyny, które patrzą na piękną aktorkę i mówią: „To ja”, to myślę sobie, że właśnie o tym jest nasz film.
Może zainteresuje Cię: Oscary w 2024 roku zostaną rozdane jeszcze wcześniej. Akademia wyznaczyła termin
„Mała syrenka” – obsada i twórcy nowego filmu Disneya. Kiedy premiera w Polsce?
Marshall wyreżyserował „Małą syrenkę” na podstawie scenariusza autorstwa Davida Magee („Marzyciel”). Obok Bailey w roli Ariel na dużym ekranie zobaczymy m.in. Jonaha Hauera-Kinga jako Księcia Erica, Melissę McCarthy jako Urszulę, a także Javiera Bardema jako Króla Trytona. Jednym z producentów filmu jest Lin-Manuel Miranda, twórca „Hamiltona”, który zajął się również współtworzeniem piosenek do muzyki według kompozycji Alana Menkena („Piękna i Bestia”, „Aladyn”).
Premierę filmu „Mała syrenka” zapowiedziano na 26 maja tego roku. Produkcja trafi wówczas na ekrany kin na całym świecie, w tym także do Polski.
Źródło: Vogue / Twitter / YouTube / Zdj. Disney