„Potężna Thor” tom 5: „Śmierć Potężnej Thor” – recenzja komiksu. Godny finał serii?

W maju doczekaliśmy się premiery ostatniego tomu serii o przygodach Potężnej Thor. Jak wypada zakończenie historii tworzonej przez Jasona Aarona? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.

Materiał może zawierać treści stanowiące, w ocenie części odbiorców, spoilery do serii „Thor Gromowładny”, „Potężna Thor” (recenzja tomu 1., recenzja tomu 2., recenzja tomu 3., recenzja tomu 4.) oraz miniserii „Niegodny Thor”, wydanych w Polsce przez wydawnictwo Egmont. Zainteresowanych poprzednimi tomami serii, jak również „Niegodnym Thorem”, odsyłamy do naszych recenzji, jako że z uwagi na spójność scenariusza Aarona i analogiczne grono towarzyszących mu artystów, wiele uwag zachowuje aktualność co do całego jego runu w „Thorze” i tytułach powiązanych.

Mangog nadszedł. Mangog to ostateczny osąd asgardzkich bóstw. Mangog to wściekłość całej rasy istot startej z mapy galaktyki jednym kaprysem Wszechojca Odyna. Mangog to również koszmarna bestia, która powraca jako niepowstrzymane zagrożenie od samych początków historii z Bogiem Gromów. Tym samym kwestią czasu było jego ponowne pojawienie się. Ciężko również o lepszy moment na powrót niż w trakcie szalejącej Wojny Światów i pod nieobecność pierwotnego gromowładnego syna Odyna. Tak więc... gdzieś na rubieżach czasoprzestrzeni, w ruinach starego Asgardu, Mangog rozpoczyna poszukiwanie istot, którym przysiągł zagładę. Napotyka tu jedynie na dziwnego przeciwnika przedstawiającego się jako Thor Wojny uzbrojonego w młot z alternatywnego uniwersum, którego z łatwością pokonuje. Tym sposobem Mangog dowiaduje się, że pierwotnych mieszkańców może znaleźć na drugim końcu galaktyki – w Asgardii orbitującej wokół Saturna. Tymczasem Jane Foster czuje się coraz gorzej. Jej chemioterapia w zasadzie pozbawiona jest sensu, jako że z każdą przemianą w Potężną Thor jej organizm oczyszczany jest ze skutków leczenia, pozwalając na swobodny rozwój trawiącego ją raka. Przy jej łóżku pojawia się nie kto inny, ale sam Stephen Strange (aktualnie weterynarz, a nie Najwyższy Czarodziej – zaintrygowanych odsyłam do trzeciego tomu serii „Doktor Strange”), a wraz z nim diagnoza: jeżeli Jane podniesie młot jeszcze raz – umrze. Jak jednak zareaguje nasza bohaterka, gdy dowie się, że w sercu Asgardii właśnie rozgorzało starcie, mogące skutkować boską apokalipsą, a połączone siły Wszechojca Odyna i Odinsona nie są w stanie nic zdziałać... No i wreszcie – co wobec ostatecznego boskiego złoczyńcy może zdziałać Ziemianka zamieniona w gromowładną wyłącznie za pomocą magii legendarnego Mjolnira...?

Na tom składają się zeszyty #701-706 serii regularnej, kontynuujące dotychczasowe przygody, oraz zeszyt „The Mighty Thor: At the Gates of Valhalla”. Tytułem wyjaśnienia – o ile właściwa historia znajduje konkluzję w serii regularnej, zeszyt specjalny to swoisty pomost pomiędzy końcem tej serii a startem kolejnej i przypomnienie nam o wątkach z trwającej Wojny Światów (na którą nie było zbytnio miejsca w tym tomie, a w końcu jest tuż, tuż). Tym, którzy śledzili przygody Thora autorstwa Jasona Aarona od samego początku, można zdradzić, że znów pojawią się gromowładne wnuczki Króla Thora z przyszłości podróżujące przez czasoprzestrzeń oraz Malekith Przeklęty, który będzie przechadzał się tu i ówdzie, nie pozwalając nam zapomnieć o swoim istnieniu i snując złowieszcze monologi.

No więc – do rzeczy. Jak wypada koniec serii o Jane Foster – Thor? Bardzo sprawnie, emocjonująco i wiarygodnie (na tyle, na ile można oprzeć finał na relacjach pomiędzy istotami o boskich mocach zbudowanych przez scenarzystę w kilkunastu poprzednich historiach). Nikt nas tu nie będzie oszukiwał, skoro tytuł tomu w zasadzie zdradza nadchodzący finał – abstrahując od tego, czy ma on dosłowny czy metaforyczny wydźwięk. Tym razem bowiem nie o cel drogi bohatera tu chodzi, ale o niesamowitą podróż, jakiej będziemy świadkami. Ostateczne starcie z Mangogiem będzie dla nas więc przyczynkiem do ukazania zarówno momentu pierwszej przemiany Jane w Thor, ale również szczegółów jej dzieciństwa, które sprawiły, że dziś jest ona taką, a nie inną osobą i bohaterką. Przy okazji – jak to już bywa – zamieszamy trochę w status quo i wprowadzimy kilka zmian, które (być może) utrzymają się do kolejnego większego eventu. Przede wszystkim jednakże domkniemy kilka wątków, zwłaszcza w drodze Odinsona, ciągnących się od pierwszego tomu serii „Thor: God of Thunder”. Czy więc zakończenie serii jest godne? Dla mnie subiektywnie (a jakże) jak najbardziej tak i stwierdzam to, przymykając oko na niemal natychmiastowe odwrócenie części potencjalnie trwałych skutków wydarzeń.

Estetycznie nie sądzę, żeby któryś z miłośników serii wyobrażał sobie finał stworzony przez kogoś innego niż Russell Dauterman. Wielkie kosmiczne starcia rozrywające rzeczywistość uderzeniami niepowstrzymanej energii będą przeplatały się ze spokojnymi i statecznymi kadrami retrospekcji. Ponownie z treścią poszczególnych scen korespondować będzie zarówno umieszczenie kamery, jak i chaotyczny lub niezwykle klasyczny schemat podziału poszczególnych plansz na kadry. Oprawy graficznej tego rysownika nie umiałem się nachwalić w poprzednich tomach, więc i zapewne tu mi się nie uda, natomiast podsumowując ją jednym słowem – jest to sztos, zwłaszcza z bogatymi kolorami Matthew Wilsona. No dobra, trochę Was oszukałem – pierwszy z zeszytów w tym tomiku to prace również Jamesa Harrena, bardziej kanciaste, brudne i odrobinę przypominające mi prace klasyka Thora – Waltera Simonsona, a przez to bardzo klimatyczne. Trochę słabiej wypada zeszyt specjalny z rysunkami Jen Bartel i Ramona Pereza, o wiele prostszymi i ubogimi w detale, no ale cóż... nie można mieć wszystkiego.

Wydanie polskie to miękka oprawa ze skrzydełkami w standardzie Marvel Now! 2.0 i charakterystycznym czarnym grzbietem. W zakresie dodatków dostajemy całkiem sporo jak na wydanie miękkookładkowe, no ale finał serii zobowiązuje. Tym sposobem możemy liczyć na posłowie zespołu kreatywnego, schematy wielkości postaci Russella Dautermana oraz zestaw okładek alternatywnych poszczególnych zeszytów, wzbogacony o zapowiedzi nowych serii, już w ramach inicjatywy Marvel Fresh, tj. „Thor: Odrodzony” oraz „Avengers: Ostatnia fala”.

Podsumowanie

Tak oto na naszych oczach stał się koniec. Koniec drogi bohatera, ale przede wszystkim koniec eksperymentu narracyjnego w postaci żeńskiej wersji Boga Gromów. Przynajmniej na ten czas. Była to niesamowicie ciekawa i zaskakująca przygoda, pełna klasycznych motywów, budowania kosmicznych światów i rzeźbienia nowożytnych wersji kiedyś jedynie naszkicowanych mitologii. Aaron domyka kolejny rozdział swojej spektakularnej okołoasgardzkiej epopei, ale nie żegna się z tematem – za rogiem już jego „Thor: Odrodzony”, gdzie wróci do pisania Thora – Odinsona, ale również nowa seria „Avengers”, która po wydarzeniach z „Tajnego imperium” przyniesie powrót do niezwykle klasycznego składu drużyny. Pozostaje mieć nadzieję, że ta ożywcza energia, którą Aaron tchnął w „Potężną Thor”, pozostanie z nami przynajmniej do końca nadchodzącej „Wojny Światów”, kolejnego wielkiego wydarzenia w uniwersum Marvela – spoiler: nie zawsze będzie równie świetnie jak tutaj, co nie znaczy, że będzie źle ;).

Oceny końcowe

5
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
4
Wydanie
3
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Jason Aaron

Rysunki

Ramon Pérez, Russell Dauterman, James Harren, Jen Bartel

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

172

Tłumaczenie

Marceli Szpak

Data premiery

19 maja 2021

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel