Ruszyły prace nad kolejnym serialem Marvela. Ben Kingsley wraca do MCU
Marvel rozpoczął prace na planie kolejnego ze swoich seriali. Do pracy przy produkcji „Wonder Man” zameldował się już Ben Kingsley wcielający się w filmach MCU w „pierwszego Mandaryna”.
Ben Kingsley wraca do Marvela w nowym serialu
Zgodnie z planem wystartowały zdjęcia do serialu „Wonder Man”, który dla platformy Disney+ opracowują Destin Daniel Cretton, twórca filmu „Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni” oraz Andrew Guest, czyli scenarzysta takich komedii jak „Brooklyn 9-9” czy „Community”. Jak na razie na planie produkcji zauważony został Ben Kingsley wracający do roli Trevora. Aktor debiutował w Mavelu za sprawą filmu „Iron Man 3”, w którym pojawił się jako Mandaryn, złowieszczy terrorysta, który ostatecznie okazał się jedynie skompromitowanym aktorem mającym udawać wielkiego złoczyńcę.
Sprawdź też: „#BringBackAlice” – recenzja polskiego serialu HBO Max. Po drugiej stronie lustra.
Bohater powrócił już jako Trevor Slattery w filmie „Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni”, w którym miał okazję odkupić nieco swoich win. Na razie nie wiemy, jak będzie wyglądała jego rola w serialu o Wonder Manie, ale projekt zapowiadany jest jako satyra na Hollywood i jednocześnie list miłosny do filmowego przemysłu, więc obecność Trevora w serialu wydaje się jak najbardziej uzasadniona.
O czym opowie serial „Wonder Man”?
Wonder Man, czyli Simon Williams to syn bogatego przemysłowca, którego firma boryka się z problemami z powodu konkurencji ze strony Tony'ego Starka. W związku z tym Williams przyjmuje ofertę od złoczyńcy Barona Zemo, który zapewnia mu jonowe supermoce, w tym m.in. nadludzką siłę i wytrzymałość. Po kilkukrotnej walce z grupą Avengers Wonder Man ostatecznie przeszedł na stronę dobra i zasilił szeregi grupy. Szczytem popularności dla postaci były lata 80. Wówczas bohater stał się w zeszytach celebrytą dzięki swojej codziennej pracy jako aktor i kaskader.
W roli tytułowej w serialu wystąpi Yahya Abdul-Mateen II, gwiazdor takich filmów jak „Candyman” czy „Matrix Zmartwychwstania”.
zdj. Marvel