Vin Diesel oszukał fanów? „Szybcy i Wściekli 11” mają poważne kłopoty

Od ponad dwóch lat czekamy na wielki finał cyklu „Szybcy i Wściekli”. Z najnowszego raportu okazuje się jednak, że seria, na której czele od lat stoi Vin Diesel, ma poważne kłopoty.

„Szybcy i Wściekli 11” mają poważne kłopoty. Czy film powstanie?

Vin Diesel jeszcze na początku tego roku wszedł na scenę podczas spotkania z fanami na konwencie Fuel Fest 2025, by ogłosić, że studio Universal Pictures wręcz „błagało” go o dostarczenie kolejnej części serii już w kwietniu 2027 roku. Aktor zapowiedział wielki powrót do Los Angeles, powrót do korzeni serii – ulicznych wyścigów – a nawet… ponowne spotkanie Doma Torreto z Brianem O’Connerem, czyli postacią graną przez zmarłego Paula Walkera. Tyle że – jak się okazuje – większość z tego nie była prawdą.

Jak donosi Wall Street Journal, kolejna część „Fast & Furious” nie ma nawet ukończonego scenariusza. Brak też oficjalnej daty premiery, większość obsady nie podpisała kontraktów, a Universal nie jest nawet pewien, czy w ogóle chce kontynuować serię – przynajmniej dopóki nie uda się obciąć około 150 mln dolarów z budżetu względem „Fast X”.

Sprawdź też: James Cameron ostrzega: jeśli „Avatar 3” nie zarobi, nie będzie 4 i 5 części!

Przypomnijmy: „Szybcy i Wściekli 10” zebrali na całym świecie 705 mln dolarów – to najgorszy wynik od ponad dekady – przy jednoczesnym rekordowym budżecie przekraczającym 300 mln dolarów. Studio chciałoby zachować rozmach widowiska, ale przy znacznie mniejszych kosztach.

Sytuacji nie ułatwia sam Vin Diesel. Aktor domaga się 25 mln dolarów gaży za każdy film, a jego rola w poprzedniej produkcji doprowadziła do poważnych problemów. Reżyser Justin Lin odszedł z projektu w trakcie zdjęć z powodu „różnic kreatywnych” z Dieselem, a budżet wymknął się spod kontroli, zanim projekt przejął Louis Leterrier.

Diesel co chwilę podaje inną datę premiery – najpierw mówił o 2025, potem padł 2026, a ostatnio podczas FuelFest upierał się przy kwietniu 2027. Co na to Universal? Oficjalnie nie ma jeszcze nic do ogłoszenia. Coraz częściej mówi się o powrocie serii do „ulicznych korzeni” – czyli klimatu znanego z pierwszych filmów. Najbardziej kontrowersyjna jest jednak możliwość cyfrowego odtworzenia postaci Briana O’Connera. Diesel już zasugerował taki ruch, choć ponownie: Universal nigdy tego nie potwierdził.

Po 11 filmach i ponad 7,3 miliarda dolarów przychodów, marka znalazła się na zakręcie. Studio analizuje teraz możliwość tworzenia mniejszych projektów pobocznych – spin-offów czy seriali – i wiele wskazuje, że część z nich powstanie bez udziału Diesela.

zdj. Universal Pictures