„Avengers. Nie poddamy się” – recenzja komiksu. Trzecia liga Mścicieli ratuje świat

Na początku 2021 roku wydawnictwo Egmont wypuściło na rynek komiks „Avengers. Nie poddamy się”. Jak wypada historia, za którą odpowiadają Al Ewing, Mark Waid i Jim Zub?

Ktoś skradł Ziemię! Nasza planeta zostaje przemieszczona przez nieznane siły w niezidentyfikowane miejsce w przestrzeni kosmicznej, co powoduje szereg katastrof naturalnych. Jakby tego było mało, najwięksi bohaterowie na Ziemi zostają spetryfikowani w błękitnych polach siłowych, co wymusza skoncentrowanie wydarzeń wokół tych hmm... mniej znanych. Jednocześnie w całości zamieszania pojawiają się dwie grupy kosmicznych zbirów – Czarny Zakon, niegdysiejsi podwładni samego Thanosa, oraz Zabójczy Legion. Co ciekawe, przybysze zdają się rywalizować o zdobycie dziwnych artefaktów o kształcie mikropiramid. Kiedy po zdobyciu pierwszego z przedmiotów na niebie rozbłyska tablica wyników, staje się jasne, że Ziemia stała się częścią jakiegoś pokręconego starcia pomiędzy starszymi wszechświata – Grandmasterem i Pretendentem. Każdy z nich zdaje się mieć kilka asów w rękawie, tym bardziej że świat, na którym następuje starcie, posiada własny superbohaterski system immunologiczny. Tymczasem do naszych przetrzebionych Avengers dociera nieoczekiwana pomoc w osobie Wojażerki, jednej z założycieli pierwszego składu drużyny, o której dawno temu słuch zaginął. Zanim zaczniecie googlować pseudonim, którego nie kojarzycie – bez stresu – to postać wymyślona przez scenarzystę i wretconowana (w pewnym sensie) w genezę Avengers... Jak to jednak możliwe, że nasi bohaterowie wyraźnie pamiętają jej udział w przeszłych, kosmicznych starciach Mścicieli u boku Iron Mana, Thora czy Hulka? Tymczasem gdzieś tam na drugim planie powoli przebudza się zawodnik, w którym Pretendent pokłada spore nadzieje, postać, która jeszcze niedawno była uznawana za zmarłą... Czy faktycznie uległa śmierci czy w praktyce... nie może umrzeć... No i najważniejsze, jak wpłynie na rozgrywkę?

Avengers Nie poddamy się - plansza z komiksu

Na tom składają się zeszyty #675-690 serii regularnej „Avengers” (2017) stworzone z udziałem Ala Ewinga, Marka Waida i Jima Zuba. Trzech scenarzystów rozkłada przed nami podwoje swoich twórczych warsztatów celem opowiedzenia kolejnej spektakularnej historii o tym, jak to superbohaterowie ratują wszystko i wszystkich. Tym razem będzie jednak odrobinę inaczej, z racji kontekstu, zarówno fabularnego, jak i wydawniczego. Mówimy o momencie, w którym dopiero co zakończyły się dwa wielkie, wstrząsające rzeczywistością, wydarzenia. „II wojna domowa” Bendisa nie została najlepiej przyjęta i to bardzo oględnie mówiąc. Sztucznie antagonizowała bohaterów, upraszczając ich motywacje i spłaszczając charaktery. Niektórym oberwało się bardziej niż innym (na ciebie patrzę, nazistowska Kapitan Marvel), inni zginęli w sposób, o którym powiedzieć, że był kontrowersyjny w świetle długoletniej historii bohatera, to jak nic nie powiedzieć. Chodziło generalnie o to, żeby dużo się działo, znane twarze ginęły, a stawki rosły wraz ze sprzedażą kolejnych zeszytów. Potem przyszło „Tajne imperium” i przejęcie świata przez Kapitana Hydrę oraz grzebanie w ciągłości fabularnej przy użyciu kosmicznych kostek. Na etapie „No Surrender” Waid niewątpliwie chciał dać wytchnienie od opatrzonych, tych samych twarzy oraz opowiedzieć coś mocno osadzonego w długiej i miejscami kuriozalnej historii tego uniwersum, a jednocześnie dodać coś od siebie. Strukturalnie całość historii przypomina mi trochę „Bez sprawiedliwości” od DC, główne ze względu na cel obu fabuł, jakim jest domknięcie określonego rozdziału i zarysowanie kierunków dla dalszych historii.  Trzeba przyznać – Waid jest wielkim fanem i odrobił pracę domową, będzie więc sypał jak z rękawa klasycznymi motywami, ukrywając między nimi własne pomysły tak sprawnie, że zaczniecie się miejscami zastanawiać, czy to aby nie faktycznie fragment opowieści, którą przegapiliście. Do tego sięgnięcie po drugo- i trzecioligowe postacie pozwoli jeszcze płynniej krążyć wokół motywów mniej znanych wśród fanów, dopisując tu i ówdzie to i owo. Na starcie trochę przeraził mnie motyw samej Wojażerki, byłem bowiem pełen obaw, że Marvel po raz kolejny postanowił trwale grzebać retconami w przeszłości, co wydawało mi się zbędne i jednocześnie niewarte tego, co w wyniku tych zabiegów dostaliśmy. Na szczęście obyło się bez szaleństw i rewolucji, no może za wyjątkiem tych sprowadzonych dla celów przyszłej serii Ala Ewinga. Tak jest! To tutaj zostaje przywrócona pewna postać, co do której samej możliwości śmierci w „Drugiej wojnie domowej” dyskusje i spekulacje nie miały końca. A do tego poza samą postacią możemy liczyć na sprytne uzupełnienie jej historii o elementy, które nabiorą wiele retrospektywnego sensu (choć uczynią bezsensowną pewną scenę z „Tajnego imperium”, ale cóż... coś za coś). Gdzieś tam również na horyzoncie błąka się wątek Jarvisa (ludzkiego lokaja Avengers), romansując z motywem filmowym sztucznej inteligencji o tym samym imieniu, ale przyznaję – mnie jakoś nie porwał, a wręcz wydawał się wciśnięty na siłę. Wszystko to składa się na bardzo ładną laurkę Waida dla Avengers i wszystkiego, czym byli i są, do tego stopnia, że w kwestii zakończenia zaryzykuję stwierdzenie, że antagonista uległ dosłownie przed siłą przyjaźni i mocy ciągłości fabularnej.

Oprawa graficzna to prace Kima Jacinto, Pepe Larraza i Paco Mediny, w całości niezwykle poprawne, mainstreamowe, pełne silnego lineartu, cyfrowych kolorów i wyjątkowo małej ilości paneli ustanawiających. Ta ostatnia kwestia kompozycyjna wydawała mi się najbardziej odznaczać w trakcie lektury, bowiem pomiędzy kadrami eksplodującymi zastępami postaci brakuje nieco miejsca na rozmieszczenie ich wszystkich w przestrzeni. Mimo to skondensowana forma narracyjna sprawdza się całkiem nieźle, a ilustratorzy robią dosłownie wszystko, aby dostarczyć nam ogromną ilość rysunków bardzo „fajnych rzeczy”. A jak dobrze wiemy, „fajne rzeczy” lepiej się i rysuje, i następnie pochłania w toku lektury.

Wydanie polskie to miękka oprawa ze skrzydełkami w standardzie Marvel Now! 2.0 i charakterystycznym czarnym grzbietem. Już po ilości zeszytów wchodzących w skład wydania nie będzie dla nikogo tajemnicą, że tomik jest naprawdę tłusty. Do tego w zakresie dodatków dostajemy bardzo miłe interludia pomiędzy kolejnymi zeszytami w postaci przedstawienia twórczego kontekstu, powiązań, inspiracji i przeszłych wydarzeń mających mniejszy lub większy związek z wydarzeniami właściwej historii. Na końcu tomu – już standardowo – okładki alternatywne, zapowiedzi i polecanki.

Avengers Nie poddamy się - plansza z komiksu

Podsumowanie

Oto Wasze wielkie, kosmiczne wydarzenie z mrowiem postaci, nawiązaniami do klasycznych motywów i wątków, w towarzystwie znanych, mniej znanych i stworzonych dla tej fabuły postaci. Kolejna gra o wysoką stawkę (ot zwykły superbohaterski czwartek), okazja do podsumowań i przetasowań celem zarysowania nowych serii i kierunków fabularnych. Wszystkiego jest tu dużo, mocno, kolorowo i spektakularnie. W efekcie dostajemy całkiem sprawną rozrywkową pozycję, przeładowaną postaciami i wątkami, ale robiącą dokładnie to, czego moglibyście się spodziewać od pierwszych stron. Z perspektywy fani bardziej ikonicznych składów Avengers mogą mieć problem z ogromem nawiązań do protagonistów, którzy nie są tak mocno mainstreamowo eksploatowani (co samo w sobie może być i zaletą, i wadą w zależności od Waszego nastawienia i oczekiwań). W efekcie to fajerwerki, które mogą Was zachwycić, o ile nie będziecie oczekiwali od pokazu zbyt wiele. Na deser – z tej historii wyrośnie seria „Immortal Hulk” absolutnie ożywcza i świeża z horrorowym sznytem.

Oceny końcowe

4
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
6
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Al Ewing, Mark Waid, Jim Zub

Rysunki

Kim Jacinto, Pepe Larraz, Paco Medina

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

400

Tłumaczenie

Marek Starosta

Data premiery

24 lutego 2021 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel