„Batman” tom 2: „Wojna Jokera” – recenzja komiksu. Mroczny Rycerz (znowu) upada i powstaje

W październiku na sklepowych półkach zadebiutował drugi tom komiksowej serii o przygodach Mrocznego Rycerze ze scenariuszem Jamesa Tyniona IV. Jak wypada „Wojna Jokera”? Sprawdźcie naszą recenzję.

Jako że tom drugi serii „Batman” od Jamesa Tyniona IV jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń przedstawionych w tomie pierwszym z podtytułem „Ich mroczne plany”, materiał może zawierać w części wstępnej, siłą rzeczy, spoilery do poprzedniego tomu serii.

James Tynion IV jest scenarzystą powszechnie znanym fanom Mrocznego Rycerza, jednakże do przejęcia głównej serii po Tomie Kingu pisał serie również z okolic Bat-rodziny, choć mniej rozpoznawalne. Dał się przy tym poznać jako scenarzysta poprawny, acz nie wybitny. Tom pierwszy jego serii, tj. „Ich mroczne plany”, rysował przy tym na ogromną skalę plany autora względem Gotham i Człowieka Nietoperza, obiecując gigantyczne wydarzenie i to kręcące się wokół Klauniego Księcia Zbrodni. Pora sprawdzić, co tak naprawdę dostaliśmy, no i przede wszystkim – czy było na co czekać.

Tom pierwszy serii zakończył się istnym fabularnym trzęsieniem ziemi. Konglomerat złoczyńców wrogo przejął Wayne Enterprises, Batman został pozbawiony majątku, a wszystkie jego kryjówki zostały ujawnione. Jakby tego było mało, całość działań antagonistów jest sankcjonowana podstawami prawnymi wymyślanymi na poczekaniu przez złowieszczego Underbrokera oraz działaniami terroryzowanego burmistrza Gotham. Siły policji są w rozsypce, rozdarte pomiędzy poleceniami przełożonych a tym, co podpowiada im słuszność. Na tym tle Batman stara się wyjść cało z nagonki złowieszczej armii klaunów wyposażonych w przemalowany sprzęt Wayne Tech, a Joker śmiga po mieście, zbierając informacje niezbędne mu dla realizacji nieznanych czytelnikowi na tym etapie planów i nęka kolejnych członków Bat-rodziny. Czy i tym razem Bruce ma jakiegoś asa w rękawie? Jeżeli tak, to wypadałoby, żeby go wyciągnął, zanim miasto pochłonie wszechogarniający chaos...

wojna jokera batman tom 2 plansza

Na tom składają się, poza główną serią „Batman”, również liczne tie-iny z serii pobocznych poświęconych członkom Bat-rodziny, tj. m.in. Nightwingowi, Batwoman, Batgirl czy Red Hoodowi. Wypada wspomnieć, że wątki związane z tytułową Wojną Jokera są również kontynuowane równolegle w tomie piątym wydanego w Polsce „Detective Comics” z tym samym podtytułem. No więc mamy wydarzenie na wielką skalę, tyle że... jakbyśmy gdzieś to już widzieli. Z jednej strony mamy mrowie nawiązań do zarówno klasycznych pozycji z Mrocznym Rycerzem, jak „Zabójczy żart”, „Śmierć w rodzinie” czy wątków kiełkujących w okresie New52, ale i do niedawno zakończonego runu Toma Kinga, z którego Tynion czerpie garściami (żeby nie powiedzieć, że ściąga). Sam koncept opanowania miasta przez konkretnego złoczyńcę i rozbicia Batmana może nam przywodzić na myśl bowiem właśnie wielki finał runu Kinga, tyle że tam mózgiem całej intrygi był Bane. Możemy dyskutować, który z przeciwników bardziej się nadaje do takiego poprowadzenia, spotkałem się z ocenami, że Joker – jako mistrz zbrodni – wypada lepiej, niemniej jednak subiektywnie nie mogę się z tym zgodzić, tym bardziej znając pierwotne wersje komiksowe obu złoczyńców, tj. planującego Knightfall w latach 90. Bane'a (choć jego wygląd może tego nie sugerować) oraz Klauna – filozofa, nihilistę i psychopatę, dla którego snucie skomplikowanych intryg do poziomu wrogich przejęć spółek giełdowych wydaje mi się odrobinę napisane na wyrost. Do tego całość wydarzeń dziwnie strukturalnie przypomina „Miasto Bane'a” do poziomu, w którym możemy się zastanowić, którą z historii właściwie czytamy. Nie oznacza to, że pozycja jest zła, a jedynie że nie jest jakoś szczególnie wybitna czy ponadczasowa a odtwórcza. Nadto zastanawiającym jest rozmieszczenie w ramach wydania zbiorczego tie-inów, bowiem co rusz zdarza się nam taka sytuacja, że dochodzimy z głównym wątkiem do określonego punktu, a następnie w historii pobocznej, powiedzmy poświęconej Batwoman, Mroczny Rycerz zajmuje się czymś zupełnie innym, a kontynuację wątku głównego dostajemy po 3 albo 4 zeszytach. Mam świadomość, że idealne rozmieszczenie pobocznych zeszytówek jest ciężkie, ale już wolałbym przeczytać od deski do deski zeszyty z serii „Batman”, a potem uzupełniać luki związane z postaciami drugoplanowymi, niż co rusz zastanawiać się, jaki powinien być chronologiczny ciąg wydarzeń w świecie przedstawionym. W efekcie mnie osobiście zarówno droga bohatera jak i jej finał odrobinę zawodzą i wydają się być napisane trochę poza cechami, jakie przypisałbym bohaterom tej opowieści. Do tego od czasu do czasu zdarzy się trafiony żart, ale od razu zostanie pochłonięty wydarzeniami, które będą wymagały od Was wiedzy na temat dopiero co zakończonego runu poprzedniego scenarzysty. Jak na drugi tom twórczości następcy, to trochę słabo.

wojna jokera batman tom 2 plansza

Oprawa graficzna w głównej serii Batmana to dynamiczny, szczegółowy i nieco ostry w kresce Jorge Jiménez doskonale znany weteranom serii „Liga Sprawiedliwości” od Snydera. Grafiki tego ilustratora w połączeniu z kolorami Tomeu Moreya urastają do granicy małych arcydzieł i niejednokrotnie stają się najjaśniejszym punktem lektury. Miejscami struktura kadrów w połączeniu z tempem narracji zdaje się odrobinę myląca, ale uznaję to za zasługę bardziej scenarzysty, znając inne opowieści spod pióra tego ostatniego. W historiach pobocznych, jak zwykle w tego typu wydarzeniach, występują artyści tworzący serie regularne mniej znanych postaci, tym samym będzie różnie, niczym w zestawieniu letniego blockbustera i serialu na platformie streamingowej – dysproporcję w „budżetach” da się zauważyć, z przypadającym mi najmocniej do gustu charakternym zeszytem poświęconym Batgirl.

Wydanie polskie „Batmana” tomu drugiego „Wojny Jokera” to standardowy miękkookładkowy, opasły, prawie 350-stronicowy tom, analogiczny do wydania i objętości tomu pierwszego serii. W środku poza kolażem nietoperzorodzinnych historii znajdziecie standardową notkę o autorach oraz trzy skromne polecajki. Okładki poszczególnych zeszytów umieszczono jako separatory zeszytów, co jest plusem, niestety nie zostały opisane nazwami serii, co zmusza do wyławiania tego szczegółu z kontekstu i trochę irytuje.

Podsumowanie

Fabularnie i strukturalnie panuje tu chaos w całkiem niezłej oprawie wizualnej, a do tego wszystko wygląda jakoś tak mocno znajomie i pod względem założeń intrygi i jej przebiegu. Nie jest to pozycja, do której wrócicie, ale niewątpliwie coś, co rozrywkowo pochłoniecie, nadrabiając regularną serię Mrocznego Rycerza. Z kolei historie poboczne, jak to historie poboczne – niektóre lepsze od głównej historii, niektóre takie sobie, będą poprzeplatane przez cały tom i niestety odrobinę wpłyną na dynamikę odbioru. Globalnie nie jest to opowieść, jakiej się spodziewałem i może to tylko moje subiektywne odczucie, ale brakuje mi aktualnie bardziej osobistych, kameralnych historii z Mrocznym Rycerzem.

Oceny końcowe

3
Scenariusz
4+
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
4
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

wojna jokera batman tom 2 komiks egmont

Specyfikacja

Scenariusz

James Tynion IV

Rysunki

Jorge Jimenez, Tomeu Morey

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

360

Tłumaczenie

Tomasz Sidorkiewicz

Data premiery

27 października 2021

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics