„Conan Barbarzyńca: Życie i śmierć Conana” księga pierwsza – recenzja komiksu

W lutym wydawnictwo Egmont rozpoczęło wydawanie serii o przygodach Conana Barbarzyńcy. Jak wypada pierwszy tom? Sprawdźcie naszą recenzję.

Trudno o entuzjastę popkultury, który nie wiedziałby, kim jest Conan Barbarzyńca. Dla tych kilku unurzanych w nieświadomości śpieszę wyjaśnić, że to postać stworzona pierwotnie w opowiadaniach Roberta E. Howarda, która nie tylko okazała się wdzięcznym materiałem do adaptacji, zdobywając szturmem serca fanów książek, komiksów, filmów i gier komputerowych, ale również stała się prekursorem heroic fantasy – podtypu przygodowej literatury fantasy, opowiadającej o przygodach herosów reprezentujących Dobro w walce ze Złem. Często taka dychotomiczna, prosta konstrukcja świata sprawia, że fantastyka heroiczna nie należy do najbardziej szanowanych gatunków, choć jest też dzięki temu stosunkowo łatwa w odbiorze i niewymagająca dla czytelnika. O co generalnie chodzi? Zwykle o wędrówkę bohatera ścierającego się z czarnoksiężnikami, smokami lub innymi kreaturami, aby... bagatela... uratować świat. Co zapamięta czytelnik? Najpewniej szczegółowe, często krwawe opisy starć prawie niepokonanego protagonisty z morzem najróżniejszych antagonistów. Najbardziej niesamowite pozostaje to, jak mimo prostoty nieśmiertelny wydaje się ten podgatunek. Wracając do samego Conana, polski czytelnik ma ostatnio szczęście do jego przygód. Dopiero co Hachette uraczyło nas kolekcją komiksów z klasycznym cymeryjskim Marvelem z lat siedemdziesiątych, a w ślad za nią Egmont oddał w nasze ręce dwa opasłe tomy przygód ze stajni Dark Horse Comics. W tym miejscu wkracza bowiem kolejny fenomen „barbarzyńskiej” franczyzy – Conan w sferze medium komiksowego ma komfort zmieniania domów wydawniczych, o ile pierwotnie był częścią marvelowskiego uniwersum w adaptacjach klasycznych opowiadań Howarda, to ma za sobą również mroczniejszy okres za sprawą Dark Horse Comics, po którym dumnie powrócił na łono Domu Pomysłów i o tym powrocie będzie dziś mowa. „Conan Barbarzyńca: Życie i śmierć Conana” to początek serii udowadniającej jak bardzo ta franczyza jest istotna dla wydawnictwa. Na pokład wchodzi bowiem sam Jason Aaron, legendarny już scenarzysta „Thora Gromowładnego”, „Mocarnej Thor”, „Doktora Strange'a” oraz aktualny architekt uniwersum Marvela. Zapowiada się obiecująco. Jak ta historia ma się mieć do poprzednich występów bohatera zarówno w Marvelu, jak i poza nim? Otóż na poziomie pomysłu bardzo ciekawie, ale po kolei...

Jeśli wierzyć podaniom, Conan miał żyć około 10 000 lat temu w owianej mgłami tajemnicy erze hyboryjskiej. Urodził się w Cymerii, górzystej krainie zamieszkiwanej przez plemiona barbarzyńców nazywających siebie Cymeryjczykami i uważających się za potomków starożytnych Atlantydów. Sam Conan od najmłodszych lat odznaczał się ponadprzeciętną siłą. W wieku piętnastu lat wziął udział w najeździe na aquilońską fortecę Venarium, w późniejszym okresie brał udział w walkach z Vanirami i Hyperborejczykami. Podczas jednej z kampanii został wzięty do niewoli przez Hyperborejczyków, skąd udało mu się zbiec. Uciekając, dotarł do miasta Arenjunu w Zamorze, zwanego Miastem Złodziei. Zafascynowany miastem i cywilizacją osiedlił się tam, zarabiając na życie jako złodziej. Później wędrował i zwiedzał także inne kraje, kontynuując karierę złodzieja, a niekiedy płatnego zabójcy. Ostatecznie Conan zaciągnął się jako najemnik do armii Turanu. Brał udział w wielu bitwach i awansował na oficera. Służył też władcy Turanu jako dyplomata. W końcu porzucił służbę turańską i znów rozpoczął wędrówkę. Niekiedy pędził żywot bandyty, czasem zaciągał się do armii któregoś z krajów jako najemnik. Stoczył wiele walk z ludźmi wszystkich narodów oraz potworami, które licznie zamieszkiwały wtedy Ziemię. Szczytem kariery naszego bohatera okazuje się służba w armii aquilońskiej, która przynosi mu prestiż i sławę. Kiedy wybuchł bunt przeciwko królowi Aquilonii, Conan stanął na jego czele. Obalił i zabił króla, a następnie sam ogłosił się władcą. Pod jego burzliwymi, pełnymi wojen rządami Aquilonia stała się najpotężniejszym krajem w zachodnim świecie.

Życie i śmierć Conana-plansza-1-min.jpg

„Chwila, moment” – pomyślicie. Ale o czym jest TEN komiks? Otóż o tym wszystkim naraz... w pewnym sensie. Aaron buduje bowiem gigantyczną klamrę fabularną własnej historii, w której w ramach jednego wątku obejmuje w nawias wszystko, co do dziś usłyszeliście i przeczytaliście o Conanie. Jeden bowiem z przeciwników naszego bohatera postawił na długotrwały plan śledzenia kluczowych momentów jego życia, by uderzyć w najlepszym możliwym momencie. Tym sposobem każdy z zeszytów przedstawia nam historię z jakiegoś momentu w życiu Conana – barbarzyńcy, złodzieja, zabójcy, najemnika, żołnierza czy wreszcie króla, snując na drugim planie poboczny wątek spinający całość. Pomysł ciekawy, tym bardziej że ci z Was, którzy kojarzą poprzednie przygody Conana, zauważą postacie, motywy i wątki już znane, za to ci, którzy tu zaczną przygodę, nie poczują się przytłoczeni, wręcz przeciwnie – odniosą wrażenie otrzymania długiej historii postaci w skondensowanej formie. Do tego Aaron robi co może, aby konstrukcyjnie nawiązać do materiału źródłowego i poprzednich adaptacji komiksowych przygód Conana, w wyniku czego dostajemy kadry przeładowane bloczkami narracyjnymi opisującymi kwieciście wydarzenia i rozterki bohaterów. W konsekwencji możemy liczyć na zaskakująco dużo tekstu jak na komiks lub zaskakująco dużo rysunków jak na ilustrowane opowiadanie, najważniejsze jednak, że czyta się to całkiem przyjemnie, śledząc kolejne niesamowite przygody naszego bohatera.

Wizualnie, nie ukrywam, poczułem się odrobinę oszukany. Pierwsze doniesienia o serii promowała informacja o współpracy Aarona z chorwackim rysownikiem Esadem Ribiciem, czyli powrotem zespołu kreatywnego prawdopodobnie stworzonego w niebie. Dosłownie (ktoś pamięta story arc „Bogobójca” ze startu serii „Thor Gromowładny”?). W tej serii, niestety, cała współpraca ww. twórców ogranicza się do okładek. Wnętrze tomiku to prace Mahmuda Asrara (rysownika m.in. „All New X-Men” oraz „Wolverine i X-Men”) – silnie konturowe i dynamiczne oraz mniej realistyczne, ale bardziej ekspresyjne – oraz Gerardo Zaffino – bardziej mroczne, brudne o szarpanej kresce i bardziej statyczne. Do oprawy graficznej nie sposób mieć konkretne zastrzeżenia, nie zapiera tchu, ale spełnia swoją narracyjną rolę całkiem nieźle, oddając mistycyzm, brud i ulotność życia w tej przedantycznej rzeczywistości pełnej różnorakich poczwar i stworów.

Życie i śmierć Conana-plansza-2-min.jpg

Wydanie polskie to – analogicznie do zakorzenionego u nas Marvel Now 2.0 – miękka oprawa ze skrzydełkami i czarnym grzbietem. Tłumaczenie jest zadowalające, nie wybija z historii i nie wpływa na jej tempo, co jest o tyle istotne, że dostajemy tu ponadprzeciętną ilość stylizowanej prozy, więc łatwo o stworzenie jakiegoś widocznego na pierwszy rzut oka lokalizacyjnego potworka. W zakresie dodatków dostajemy kilka okładek alternatywnych, w tym część w formie miniatur. Oryginalne okładki zeszytowe umieszczono – na szczęście – w treści historii, poprzedzając każdy zeszyt kilkuzdaniowym wprowadzeniem precyzującym, w jakim okresie życia Conana będziemy aktualnie. Do tego – w ramach promocji – dostajemy zapowiedzi miniserii „Era Conana. Belit” oraz w ramach polecanek dwa wspomniane wyżej tomy serii „Conan” od Dark Horse Comics, wydane w ostatnim czasie przez Egmont tj. „Narodziny legendy” i „Miasto złodziei”.

Podsumowanie

Jaki jest nowy „Conan” od Marvela? Dla miłośników gatunku fantastyki heroicznej i dotychczasowych fanów postaci będzie to przyjemna lektura, która jednakże raczej ich nie zaskoczy. Rodzaj przypomnienia dotychczasowych losów postaci i próby ich usystematyzowania, zanim wkroczymy w całkiem nowe rewiry świeżych fabuł. Żeby w pełni docenić siłę pomysłu scenarzysty na zawiązanie serii, będziemy musieli poczekać do księgi drugiej „Życia i śmierci Conana”, póki co dostajemy to, czego moglibyśmy się spodziewać i niewiele więcej, sprawnie warsztatowo poprowadzone i w niezłej oprawie graficznej. Nie jesteś fanem fantastyki heroicznej? Po lekturze księgi pierwszej „Conana Barbarzyńcy: Życia i śmierci Conana” prawdopodobnie nadal nie będziesz. Póki co jest we mnie ciekawość, jak Aaron zamierza domknąć swój wyjściowy pomysł, więc po księgę drugą zapewne sięgnę, podobnie jak wszyscy, którzy odnajdą autentyczną, cymeryjską przyjemność w lekturze tego tomu.

Oceny końcowe

4
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
4
Wydanie
6
Przystępność*
+4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źródło: zdj. Egmont / Marvel Comics