Baner
David Lynch uratował karierę Naomi Watts! „Nie zostałabym w Hollywood, gdyby nie Lynch”

Naomi Watts wspomina Davida Lyncha i jego kluczową rolę w jej karierze w Hollywood. Aktorka, znana z roli w „Mulholland Drive”, w nowym wywiadzie ujawniła, jak reżyser pomógł jej nie porzucić aktorstwa.

„Byłam zdesperowana, musiałam pracować. Wielokrotnie planowałam powrót do domu”

Podczas występu w programie „Live with Kelly and Mark” Watts powiedziała: „Nie zostałabym w Hollywood, gdybym nie spotkała Davida Lyncha. Byłam na dnie” – wyznała. Aktorka przyznała, że przed poznaniem Lyncha jej kariera stała w miejscu i była tak zdesperowana, że zaczęła odstraszać ludzi: „Minęło dziesięć lat niezdanych castingów. Dosłownie odstraszałam ludzi. Sprawiałam, że czuli się nieswojo, ponieważ byłam tak zdesperowana. Mówiłam: Potrzebuję pracy! Potrzebuję pracy! Do tego stopnia, że mój ówczesny agent powiedział: Jesteś zbyt nachalna. Sprawiasz, że ludzie czują się niekomfortowo. Tak, potrzebowałam pracy. Byłam zdesperowana, musiałam pracować. Wielokrotnie planowałam powrót do domu” – dodała.

Na początku swojej kariery Watts wystąpiła w filmach takich jak „Odlotowa dziewczyna” (1995) czy „Dzieci kukurydzy IV: Zgromadzenie” (1996), ale brak większych sukcesów sprawił, że wielokrotnie planowała powrót do rodzinnej Australii gdzie się wychowywała, mimo że urodziła się w Wielkiej Brytanii. Wszystko zmieniło się po rozmowie z Davidem Lynchem: „Zadzwonił do mnie i zaprosił na spotkanie. Jego sposób prowadzenia castingów był zupełnie inny. Po prostu usiadł przede mną, patrzył mi w oczy i zadawał pytania”  – wspominała. „Przez większość czasu myślałam: Jak mogę zejść ci z drogi? Jak mogę to przyspieszyć? Byłam przekonana, że się nie nadaję, ponieważ miałam wpojone: nie jestem zabawna, nie jestem sexy, jestem za stara, jestem zbyt taka czy inna. On jednak dostrzegł mnie taką, jaka jestem i zdjął te warstwy” – wyznała aktorka.

Rola Betty Elms i Diane Selwyn w „Mulholland Drive” okazała się punktem zwrotnym w karierze Watts, przynosząc jej uznanie krytyków i otwierając drzwi do Hollywood. Po premierze filmu aktorka zaczęła otrzymywać znaczące propozycje, m.in. do „The Ring” i „21 gramów”. Lynch, który zmarł 15 stycznia w wieku 78 lat, stał się dla niej nie tylko mentorem, ale także przyjacielem.

Sprawdź też: Kontrowersje wokół Oscarowego faworyta. Reżyser tłumaczy się z użycia AI!

Po śmierci reżysera Watts zamieściła wzruszający wpis na Instagramie: „Moje serce jest złamane. Dave, mój przyjacielu… Świat już nigdy nie będzie taki sam bez Ciebie. Twoje kreatywne wsparcie było niezwykle potężne. To ty wprowadziłeś mnie na mapę”. Wspominała również, jak Lynch pomógł jej uwierzyć w siebie: „W końcu usiadłam naprzeciw ciekawego człowieka, promieniującego światłem, mówiącego słowa jakby z innej epoki, sprawiającego, że się śmiałam i czułam swobodnie. Jak on mógł mnie zobaczyć, skoro byłam tak dobrze ukryta, że nawet sama siebie straciłam z oczu?! To nie tylko jego sztuka miała na mnie wpływ – jego mądrość, humor i miłość dały mi wyjątkowe poczucie wiary w siebie, której nigdy wcześniej nie potrafiłam w sobie odnaleźć. Nie mogę uwierzyć, że już go nie ma. Jestem rozbita, ale na zawsze wdzięczna za naszą przyjaźń” – zakończyła.

Na przestrzeni lat Watts i Lynch współpracowali jeszcze przy takich projektach jak „Rabbits” czy „Twin Peaks”. „Mulholland Drive” pozostaje jednak najważniejszym punktem ich współpracy – zarówno dla aktorki, jak i dla reżysera, którego film stał się jednym z najbardziej cenionych dzieł w jego dorobku.

źródło: ScreenRant