Dunkierka - recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie plastikowe]

18 grudnia 2017 roku do polskich sklepów trafiły krążki z filmem Dunkierka w reżyserii Christophera Nolana. Zapraszamy do lektury naszej recenzji wydania Blu-ray.

„Dunkierka” (2017), reż. Christopher Nolan

(dystrybucja w Polsce: Galapagos) 

UWAGA: tekst nie zawiera spoilerów, o ile nie uważa się za takie scen prezentowanych w trailerach, klipach promocyjnych i… podręcznikach historii na poziomie szkoły podstawowej.

„Dostali propozycję nie do odrzucenia: Poddajcie się lub zgińcie! Nie zrealizowała się żadna z opcji.”

„Gdy 400 000 żołnierzy nie mogło wrócić do domu, dom przybył im z pomocą.”

A fakty? Siedem dni przełomu maja i czerwca 1940 roku. Plaża w miejscowości Dunkierka na północy Francji, niecały dzień rejsu od Wielkiej Brytanii. Prawie 400 000 żołnierzy (głównie Anglików, ale także Francuzów i Belgów) zamkniętych w śmiertelnych kleszczach liczących dwa razy więcej ludzi i sprzętu wojsk hitlerowskich. Od morza: plujące torpedami U-Booty. Z powietrza: myśliwce i bombowce Luftwaffe. Od lądu: piechota, czołgi i artyleria. Na długim, wąskim i płaskim kawałku piasku nie ma bunkrów, ani żadnych dających schronienie zabudowań. Wszelkie skojarzenia ze strzelnicą i kaczkami, chociaż niestosowne, są jak najbardziej zrozumiałe. Historia ta – poza blisko pół milionem ludzkich dramatów skali mikro – ma również swój wymiar makro. Ewentualna militarna porażka Aliantów oznacza bowiem niemal pewny upadek Anglii w ciągu kilku następnych tygodni. Powołany dwa tygodnie wcześniej nowy premier Zjednoczonego Królestwa Winston Churchill, wydaje więc polecenie przeprowadzenia akcji ewakuacyjnej, znanej dziś jako Operacja Dynamo. Plan? Uratować przynajmniej 30 000 istnień. Mniej niż 10%... Dlaczego tak mało? Poza wspomnianą wcześniej dysproporcją liczebności obu stron, krytyczne są dwa czynniki. Po pierwsze, od tygodnia już lotnictwo brytyjskie nie dysponuje żadnym lotniskiem na kontynencie, zatem każdy lot musi się zaczynać i kończyć po drugiej stronie kanału La Manche, co przy zasięgu Spitfire’ów jest znaczącym ograniczeniem. Po drugie, zbombardowanie molo i pirsów uniemożliwia bezpośredni transfer żołnierzy z plaży na jednostki pływające. Wykonanie planu? 340 000 dusz! Prawie 90%... Dlaczego tak dużo? Poza niesamowicie zdeterminowaną armią, do akcji ewakuacyjnej przyłącza się blisko 800 małych łodzi cywilnych! Tylko niecałe 600 z nich wróci do domu…

Powyższy akapit w całości streszcza fabułę filmu. Spóźniony spoiler alert? Sorry.

Film:

Operacja Dynamo. Sukces czy porażka? Z jednej strony w niemal cudowny sposób uratowano większość żołnierzy, zasilających później oddziały gotowe walczyć o Wielką Brytanię. Z drugiej, przegrano jednak Kampanię Zachodnią na kontynencie, przy stratach w ludziach i sprzęcie, których koszt ciężko nawet oszacować. Mamy zatem zderzenie bohaterskiego, budującego morale mitu z faktami które dalekie są od wzniosłości. Winston Churchill powiedział: „Musimy bardzo uważać, aby nie przypisywać tej ewakuacji miana zwycięstwa. Wojen nie wygrywa się dzięki ewakuacjom. Lecz w tym ocaleniu było jednak zwycięstwo, które należy uznać.”

00316.m2ts_snapshot_00.06.27.png

W Dunkierce Christophera Nolana (trylogia o Mrocznym Rycerzu, Incepcja, Interstellar) nie chodzi jednak o ocenę tych działań (chociaż zakończenie filmu w nachalny sposób próbuje nam to zasugerować). Chodzi o ducha wydarzeń i emocje targające ich uczestnikami, bo to właśnie one są głównymi bohaterami tego 106-minutowego thrillera z pogranicza filmu wojennego i dramatu historycznego.

Tak dochodzimy do pierwszej charakterystycznej cechy omawianego obrazu, czyli braku klasycznych bohaterów dramatu. Spotkałem się z licznymi zarzutami pod kątem Dunkierki, jakoby nie wywoływała w widzach emocji. Ba, przeciwnie. Pojawia się zobojętnienie dyktowane schematem: nie zawiązałem więzi z bohaterami (skąd są, co czują, jakie są ich motywy, jak zmiany w nich zachodzą), zatem to co ich spotyka również jest dla mnie obojętne. Ok, dekalog filmowca jest w tych kwestiach jasny i co do zasady nie powinno się z fundamentalnymi prawami dyskutować (nie zrobił tego Steven Spielberg w Szeregowcu Rayanie z 1998 roku). Nie zamierzam też nikomu mówić co ma czuć i jak dany film odbierać. Jednakże… film jest sztuką (ktoś ma jeszcze wątpliwości? wszak mówimy o „sztuce filmowej”), a ta jest przecież z definicji otwarta. Jako plastyczne tworzywo powinna być przez twórcę poddawana ciągłej obróbce i eksperymentom. Gdyby tak nie było, mówilibyśmy o rzemiośle. Mam rację? I Nolan (paradoksalnie znakomity przecież rzemieślnik, a w tym konkretnym przypadku również scenarzysta i producent) się na taki eksperyment zdecydował. Bohaterowie wokół których budowane są trzy główne wątki mają wprawdzie swoje twarze, na przykład debiutującego na dużym ekranie Fionna Whiteheada, znakomitego Marka Rylance czy Toma Hardyego, który drugi już raz u Nolana gra cały film z zasłoniętym obliczem (mniejsze role do odegrania dostali Kenneth Branagh i Cillian Murphy, a jako ciekawostkę dodam, że wrażliwe ucho wychwyci też głos Michaela Caine), ale każdy z nich jest typowym uniwersalnym everymanem. Jednym z setek tysięcy żołnierzy lub milionów cywili. Mogą być Tobą lub mną – widzem. Albo jeszcze inaczej – to my jesteśmy nimi. I tutaj film błyszczy najjaśniej. Chwyta za gardło i nie puszcza przez bite dwie godziny. Przenosi widza 70 lat wstecz, na plażę Dunkierki (i to dosłownie, bo plan zdjęciowy nie mógł być przecież nigdzie indziej) i stawia w centrum wydarzeń, wśród bezimiennej masy trzęsących się ze strachu i czekających na śmierć żołdaków. Śmierć spadającą w nieba, czającą się za najbliższą wydmą lub tnącą fale morskie. Minimum empatii wymagane? Tak. Podbudowa psychologiczna postaci? Dla mnie niekoniecznie. Pewien niesławny dyktator powiedział: „Śmierć jednostki to tragedia – milion zabitych to tylko statystyka”. Nolan pokazuje tragedię, nie koncentrując się na jednostkach. Parafrazując jego własne słowa, Dunkierka to obraz oddający hołd sukcesowi kolektywu i jednocześnie krytyka współczesnego kina za mit jednostki.

00316.m2ts_snapshot_00.19.04.png

Drugą cechą charakterystyczną jest oryginalny podział filmu na trzy wyżej wspomniane wątki. Kolejny zatem eksperyment, jednak bez większego zaskoczenia jeśli mamy na uwadze poprzednie dokonania reżysera, to jest zabawę czasem (retrospektywne Memento, matrioszkowa Incepcja czy einsteinowski Interstellar). Tutaj mamy do czynienia z trzema niezależnymi osiami czasu, które w kulminacyjnym momencie filmu łączą się. Sztuka polega na tym, że o ile każdej z nich poświęcono tyle samo taśmy filmowej, w świecie Dunkierki trwają one odpowiednio tydzień (ewakuacja oddziałów lądowych na plaży), dzień (ruszający z pomocą cywile) i godzinę (brytyjskie wsparcie lotnicze). Zabieg nazwałbym ciekawym, ale nie kluczowym dla odbioru filmu. Chwyt raczej techniczny, niż artystyczny.

Cecha charakterystyczna numer trzy to technikalia. Kojarzymy Nolana jako twórcę obsesyjnie wręcz dbającego o wszelakie szczegóły technicznego wyrazu, które wspierać mają wizję artystyczną reżysera (złośliwi piszą o wybujałym ego Brytyjczyka). Zarzucamy czasem (nie bez powodu), że wychodzą one na pierwszy plan i nierzadko ocierają się o podręcznikową definicję „sztuki dla sztuki”. Jak jest w tym przypadku? Jeśli chodzi o skalę, podobnie. To co widzimy (wielki format IMAX, brak efektów CGI, prawdziwe plany zdjęciowe, statki, samoloty, setki statystów, dziesiątki kaskaderów) i słyszymy (świetna muzyka Hanza Zimmera z motywem zegara odmierzającego długie sekundy) ma jeden – wspomniany dwa akapity wyżej – cel: przeciągnąć widza na druga stronę szklanej tafli, zafundować emocjonalny rollercoaster i wypuścić dopiero w chwili pojawienia się napisów końcowych. Sukces tego przedsięwzięcia zależy w dużej mierze od naszych osobistych preferencji. Albo poddamy się magii nolanowskiego kina i doświadczymy maksymalnie immersywnego zjawiska z masą głęboko przeszywających emocji (chociaż w formule bezkrwawego PG-13, podczas gdy wspomniany Szeregowiec Ryan czy taka Przełęcz Ocalonych od Mela Gibsona z 2016 roku ze swoją „R-ką” uderzają w jeszcze inne zakamarki naszej wrażliwości), albo rozproszą nas wszędobylskie techniczne fajerwerki i odczujemy jedynie pustkę spowodowaną brakiem zaangażowania w historię nijakich bohaterów.

00316.m2ts_snapshot_01.14.45.png

Ja należę do pierwszej grupy, więc Dunkierkę oceniam wysoko.

+5
Film

Obraz:

W materiałach dodatkowych wiele minut poświecono na uzasadnienie takiego, a nie innego wyboru sprzętu do rejestracji video. Wszystko sprowadza się do kwestii, którą sam Nolan opisał jako „chęć zafundowania widzom maksymalnie subiektywnego przeżycia, przy jak najlepszej jakości i szczegółowości obrazu”. Wybór padł na ogromne i hałaśliwe kamery IMAX (również w przypadku zdjęć z ręki!) oraz klasyczne Panavision 65. Tak, kolejny już raz u Nolana pojawia się krytykowany przez wielu zmienny AR (w Batmanach ledwie kilka scen, w Interstellar połowa filmu, natomiast w Dunkierce już prawie 80% to obraz „bez czarnych pasów”), z którym osobiście nigdy nie miałem problemu. Teraz podobnie (1.78:1 i 2.20:1).

00316.m2ts_snapshot_00.25.58.png

Za kamerą stanął, współpracujący po raz drugi z Nolanem, Szwajcar Hoyte Van Hoytema (Fighter, Szpieg, Interstellar, Ona, Spectre). Ujęcia są długie i pozwalają widzowi – zgodnie z intencja reżysera – na „dłuższą analizę kadrów i poszukiwanie detali w które obfitują fragmenty rejestrowane kamerami IMAX”. Marketing? Nie.

Obraz bez dwóch zdań zasługuje na najwyższą notę. Wyciska z formatu tyle, ile się da. Szczegółowość, stabilność, grading kolorów (zieleń, brunatny, błękitny – typowa paleta dla kina wojennego), ostrość, kontrast – wszystko jest topowe. Czego nie ma? Defektów. Koniec i kropka. Nie ma co pisać. Oglądać!

00316.m2ts_snapshot_00.05.23.jpg 00316.m2ts_snapshot_00.09.40.jpg

00316.m2ts_snapshot_00.18.39.jpg 00316.m2ts_snapshot_00.49.18.jpg

00316.m2ts_snapshot_00.50.56.jpg 00316.m2ts_snapshot_00.52.17.jpg

00316.m2ts_snapshot_00.56.15.jpg 00316.m2ts_snapshot_01.07.51.jpg

00316.m2ts_snapshot_01.14.31.jpg 00316.m2ts_snapshot_01.30.15.jpg

00316.m2ts_snapshot_01.31.43.jpg 00316.m2ts_snapshot_01.38.39.jpg

6
Obraz

Dźwięk:

Rok 2017. Kino zdecydowanie wysokobudżetowe. Film z masą efektów AV. Deklarowany przez twórców efekt immersji. Rzut oka na specyfikację i... DTS-HD MA 5.1! Nie ma Atmosa? Nie ma DTS:X? Nie ma nawet siedmiu dedykowanych kanałów? Zapewne trafiły na płyty UHD. Sprawdzam internety i… kolejne zdziwienie. Na płytach 4K również stareńki poczciwy Master Audio 5.1. Właścicielom bardziej rozbudowanych systemów pozostają zatem upmixy.

Nie obawiajcie się jednak. Audio Dunkierki to potwór. Do tego niesamowicie utalentowany. Czasem popieści zniuansowanym wąsiskiem ulotek fruwających po pustych ulicach miasteczka, innym razem pomruczy dalekim wybuchem, czasem pogwiżdże do ucha spadającą bombą, ukoi szumem fal morskich, a na koniec łomotnie pazurem wybuchającej pod nogami głowicy moździerza i potrząśnie pokojem (sąsiada też) odgłosem przelatującego samolotu. MIAZGA! Żaden z głośników nie próżnuje. Subwoofer wylewa z siebie siódme poty. Centralny krystalicznie czysto odtwarza wszystkie dialogi (chociaż nie ma ich dużo). Coś niesamowitego. Brawo!

Osobnym tematem jest muzyka Hansa Zimmera (w dodatkach na drugiej płycie znajduje się materiał jej poświęcony – polecam fragment nt. map tempa i tonu Sheparda). Słynny już motyw tykającego zegara, który w nią wpleciono, potęguje napięcie i nie daje złapać oddechu. Współgra to mistrzowsko z efektami dźwiękowymi i prezentacją akcji na ekranie. Wirtuozeria.

Wyznawcy religii „Więcej Dedykowanych Kanałów” mogą odjąć od poniższej oceny cząstkę według uznania, aczkolwiek zapewniam: stary poczciwy DTS-HD MA 5.1 naprawdę jest w tym przypadku ZNA-KO-MI-TY!

Na płycie znajdziemy także polskiego lektora (Paweł Bukrewicz) w formacie Dolby Digital 5.1.

6
Dźwięk

Dodatki:

Dunkierka_menu_01.png

Zgodnie z zaleceniami Nolana – w trosce o wysoki bitrate samego filmu (blu-ray.com zmierzyło 33.26 Mbps) – Warner umieścił wszystkie dodatki na osobnej płycie. Polski oddział Galapagos nas jej nie pozbawił i chwała im za to, gdyż jest w czym wybierać. Nagrano prawie dwie godziny reportaży. Wszystkie materiały dostępne są w aspekcie pełnoekranowym, w jakości full hd i z polskimi napisami. Podobnie jak sam film, podzielone zostały na dotyczące lądu, powietrza i morza. Dodatkowo otrzymujemy pakiet omawiający kwestie kreatywne i techniczne, a na zakończenie rzecz o budowaniu napięcia za pomocą specjalnych zabiegów w procesie tworzenia muzyki i krótki reportaż „ku pokrzepieniu serc”. Nie zabrakło też wyrazów wsparcia lokalnych oficjeli.

Osobiście najbardziej zainteresowały mnie fragmenty wypowiedzi żyjących do dziś ocalałych z Operacji Dynamo oraz wszelkie ciekawostki dotyczące nolanowskiego rzemiosła: kamery IMAX wbrew wszelkim przeciwnościom natury fizyczno-technicznej, kręcenie w prawdziwych plenerach, stosowanie tradycyjnych efektów specjalnych, niechęć do CGI, pietyzm kostiumów, scenografii czy rekwizytów.

Creation (22:19)

  • Revisiting the Miracle
  • Dunkerque
  • Expanding the Frame
  • The In-Camera Approach

Land (16:39)

  • Rebuilding the Mole
  • The Army On the Beach
  • Uniform Approach

Air (18:30)

  • Taking to the Air
  • Inside the Cockpit

Sea (36:57)

  • Assembling the Naval Fleet
  • Launching the Moonstone
  • Taking to the Sea
  • Sinking the Ships
  • The Little Ships

Conclusion (15:19)

  • Turning Up the Tension
  • The Dunkirk Spirit
5
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Dunkierka dotarła do mnie w typowym plastikowym pudełku Elite, w równie standardowym niebieskim kolorze ze srebrnym logo Blu-ray w górnej części frontu. Opakowanie zawiera dwie płyty – jedną z filmem, drugą z dodatkami. Co ostatnio rzadko spotykane, obie zdobione są kadrami z widowiska (dwoma różnymi). Okładka przedstawia twarz Fionna Whiteheada uchwyconą w trakcie jednej z wczesnych scen filmu, spolszczony tytuł oraz hasło, które posłużyło jako wstęp do niniejszej recenzji. Niestety, aczkolwiek standardowo, wewnętrzna strona okładki nie uraczy nas żadnym urozmaiceniem. Na obu płytach znajdziemy polskie napisy.

PC212614.jpg PC212616.jpg

PC212621.jpg

5
Opakowanie

Podsumowanie:

Bezimienna masa żołnierzy jako główny bohater. Postacie przedstawione na ekranie jako skorupy w które – przy odrobinie zaangażowania i empatii – uda Ci się wejść. Aby Ci to zadanie ułatwić, nie mają swoich backstories. W nagrodę (chociaż gorzkie będzie to uczucie) może poczujesz pewien ułamek emocji, które targały uczestnikami wydarzeń koszmarnych siedmiu dni 1940 roku. Mało w tym heroizmu (szczególnie na plaży), za to dużo desperackiej walki o własne życie, strachu, paniki, tchórzostwa, kłamstwa i innych haniebnych czynów. Nieliczni żyjący do dziś weterani brytyjskiej armii, którzy mogą dać ustne świadectwo tamtych okoliczności, zgodni są co do jednego: to było Piekło na Ziemi. Piekło Dunkierki.

Chociaż z uwagi na inną formę filmową zabrzmi to paradoksalnie, Dunkierce bardzo blisko w wydźwięku do filmu Powstanie Warszawskie z roku 2014. Różnica polega na tym, że Powstanie to fabularyzowany dokument, podczas gdy Dunkierka chce być „jak najbardziej realną fabułą”. W obu przypadkach mamy natomiast do czynienia z reinscenizacją narodowej traumy. Przegraną bitwą w wygranej wojnie. A i o bohaterach obu filmów wiemy tyle samo – czyli nic.

Wydanie Blu-ray ukazuje wydarzenia spod Dunkierki w referencyjnej oprawie Audio-Video. Nolan w swojej topowej formie. Bezapelacyjny sukces technologiczny. Dyskusyjne zwycięstwo artystyczne.

Ja zdecydowanie polecam!

+5
Film
6
Obraz
6
Dźwięk
5
Dodatki
5
Opakowanie
+5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Specyfikacja wydania Blu-ray

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

18.12.2017

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

102

Liczba nośników

2

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.2:1 i 1:78:1 (sekwencje IMAX)

Dźwięk oryginalny

DTS-HD Master Audio 5.1 angielski

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (lektor) i napisy

Gdzie kupić wydanie Blu-ray z filmem „Dunkierka”?

Wydanie do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

źródło: Galapagos / Warner Bros.