„Dziki Zachód” tom 1: „Calamity Jane” – recenzja komiksu

Od listopada zeszłego roku możecie sięgnąć po kolejny komiks wydawnictwa Lost In Time. Jak wypada pierwszy tom serii „Dziki Zachód” poświęcony losom Marthy Cannary znanej jako Calamity Jane? Sprawdźcie naszą recenzję.

Pora na bombę kontekstową. Calamity Jane, a właściwie Martha Jane Cannary-Burke, to autentyczna postać historyczna – amerykańska rewolwerowiec, podobno znajoma Dzikiego Billa Hickoka z ostatnich tygodni jego życia, a być może jego kochanka, matka dziecka, była żona. Również niewykluczone, że po wczesnej śmierci rodziców, a przed karierą w oparach prochu strzelniczego była kucharką, tancerką, woźnicą, jako 15-latka zatrudniła się u niejakiej Madame Moustache, organizującej gry hazardowe w saloonach miasteczek Dzikiego Zachodu, oraz była prostytutką. Wreszcie podobno spotkała samego Jessego Jamesa (tyle że miało to nastąpić w czasie, w którym Jesse miał być od 7 lat martwy...). Skąd tyle gdybania? Ano większość z tego wiemy ze szczątkowych i pewnie podkoloryzowanych przekazów samej zainteresowanej. Brzmi jak wdzięczny materiał na adaptację? No raczej. Postacie bazowane na Jane wypatrzycie w serialach telewizyjnych, filmach, a nawet w musicalu. Tym razem od wydawnictwa Lost in Time dostajemy wersję obrazkową w formacie frankofońskim ze scenariuszem Jacques'a Lamontagne'a i ilustracjami Thierry'ego Glorisa. Zapowiada się bardzo obiecująco.

Gdzieś na skalistych rozdrożach samotny wóz przemierza zapomniane szlaki, a w jego wnętrzu młoda rodzina w poszukiwaniu własnego kąta. Nieszczęśliwie dla naszych podróżników podczas nocnego postoju padają oni ofiarą lokalnych bandytów, w wyniku czego rodzice zostają brutalnie zamordowani. Gdzieś indziej i kiedy indziej doświadczony łowca głów odhacza na swojej liście trofeów kolejnego poszukiwanego przestępcę, gdy trafia na ślad prowadzący go do kolejnego celu o pseudonimie Snake i mieściny o wdzięcznej nazwie Omaha. Tymczasem w lokalnym domu publicznym nastoletnia Martha para się sprzątaniem pomiędzy kolejnymi świadczonymi usługami, opędzając się od niedwuznacznych propozycji podpitych pracowników kolei i żołdaków. Już wkrótce jej dotychczas niełatwe życie wywróci się do góry nogami, a jej rycerz na białym koniu może okazać się nie taki cudowny, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Czy samotna, młoda kobieta może poradzić sobie w tym brutalnym, zdominowanym przez mężczyzn świecie, nie wyzbywając się jednocześnie swoich zasad i moralności?

dziki-zachod-tom-1-calamity-jane-recenzja-komiksu-opinie-wrazenia-min.jpg

Tom pierwszy to najzwyczajniej w świecie geneza bohaterki, jaką będziemy rozwijać wraz z kolejnymi opowieściami. Zawiązanie akcji jest proste, dosadne i dokładnie takie jak być powinno, dostajemy odrobinę osobistej tragedii, odrobinę beznadziei, ale i całkiem sporo wewnętrznego uporu i determinacji. Niezależnie od tego, czy Lamontagne postanowi pójść w kierunku odbrązowienia mitu postaci historycznej, czy będzie dryfował między krążącymi o niej podaniami, zapowiada się mroczna, westernowa przygoda z silną, kobiecą bohaterką. Geneza z kolei – jak to geneza – nakreśla nam charakter, ideały i motywację protagonistki, pokazując jednocześnie, jak jej osobowość będzie się kształtować pod kolejnymi uderzeniami otaczającej ją rzeczywistości. Czasami bowiem pomiędzy poddaniem się beznadziei a kreatywnym wykorzystaniem możliwości, jakie daje nam los, granica jest niezmiernie cienka. Jak dla mnie – dobre otwarcie, które robi smak na więcej tego świata, przy czym mam wrażenie, że nie tyle chodzi o kres tej podróży, co drogę, jaką będziemy przebywać wraz z bohaterem. Z perspektywy wiedzy o postaci, jaką zdobyłem już po lekturze tego tomu, muszę przyznać, że znajdziecie tu sceny, które mogą nie być dostatecznie jednoznaczne w trakcie lektury, ale po zasięgnięciu odrobiny historycznego kontekstu nawiązania stają się oczywiste.

Oprawa graficzna jest fenomenalna. Kropka. Gloris robi świetną robotę w klimacie realizmu graniczącego z naturalizmem, ukazując szczegółowo życie na Dzikim Zachodzie, wymowną ekspresję postaci, subtelne piękno młodych, niewinnych dziewcząt, zarośnięte, brudne oblicza kowbojów, krew, łzy i skąpą radość. Do tego każde ujęcie ustanawiające to prześliczny landszaft pełny piachu, kurzu, skał i skąpej roślinności. Całość spina się organicznie w konsekwentną i spójną graficznie przygodę, dopełnioną przygaszoną paletą barw emulującą wypełnione sepią fotografie z epoki. Przyzwyczajonym do superbohaterskiej dynamiki kadry mogą wydawać się zbyt statyczne, ale taki już urok specyfiki formy, w jakiej się obracamy. Pokrótce – już dla samych ilustracji szczerze warto sięgnąć po tę pozycję.

dziki-zachod-tom-1-calamity-jane-recenzja-komiksu-opinie-wrazenia-01-min.jpg

Wydanie polskie to klasyka twardookładkowego frankofona na kredowym papierze i w powiększonym formacie, idealnie korespondujące ze strukturą co najmniej trzech rzędów kadrów na każdej planszy. Do tego możecie liczyć na dwie pocztówki z przedrukami grafik – pejzażu otwierającego album oraz wklejki wewnętrznej strony okładki przedstawiającej prawdopodobnie przyszłe przygody naszej bohaterki. Świetny dodatek niezależnie od tego, czy postanowicie nadać je pocztą stanową do Waszego przyjaciela koniokrada, czy też użyjecie ich jako zakładki (co raczej mało prawdopodobne w przypadku tej pozycji, bo pochłoniecie ją na jednym posiedzeniu).

Podsumowanie

Witajcie na Dzikim Zachodzie – w krainie możliwości, łatwej gotówki, występku i cierpienia. To właśnie tu brutalność i mrok rzeczywistości pozbawiają życia i moralności, w nielicznych przypadkach przekuwając postacie w kierowane żądzą zemsty istoty w pełni wykorzystujące okoliczności, w jakich się znalazły. W tym świecie John Wayne nie odjechałby w kierunku zachodzącego słońca, a jego zbezczeszczone zwłoki można by zapewne znaleźć porzucone gdzieś za wychodkiem lokalnego saloonu. Tu potrzeba postaci, które ciężko będzie określić mianem bohaterów. Ten tom to raptem początek przygody wypełnionej alkoholem, rewolwerowcami, prostytutkami i morzem szemranych interesów, w jaką zabierze Was wydawnictwo Lost in Time. Jeżeli jesteście pełnoletni, to wskakujcie śmiało na tył dyliżansu i podziwiajcie przepiękne widoki w oczekiwaniu na ciąg dalszy opowieści o niewinnej dziewczynie, którą los zmusił do podjęcia nierównej walki z otaczającą ją brutalną rzeczywistością.

Oceny końcowe

5
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
6
Wydanie
6
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Okladka_v3_Dziki Zachod, tom 1-min.jpg

zdj. Lost in Time / Dupuis