
Wydawnictwo Lost in Time po raz trzeci i ostatni umożliwiło czytelnikom możliwość wyprawy do świata inspirowanego folklorem Kraju Kwitnącej Wiśni. Czy „Izuna” jest równie udana, co poprzednie komiksy Saveiro Tenuty? Zapraszam do recenzji!
Święte drzewo Munemori zrodziło nowy owoc. Zamiast kolejnego przedstawiciela wilkopodobnych stworzeń zwanych „Izuna” na świat przyszło nietypowe dziecię. Nowo narodzone niemowlę było pozbawione futra, poruszało się na dwóch łapach i reprezentowało rasę zza drugiej strony magicznej bariery, co w równym stopniu budziło zaciekawienie jak i grozę świadków zdarzenia. W ten oto sposób rozpoczęła się historia Aki – człowieczej dziewczyny wychowanej w krainie duchów, która pewnego dnia musiała wkroczyć między innych ludzi. Tenuta i Letizia zaprezentowali fascynującą opowieść o życiu, śmierci i poszukiwaniu siebie. Zwłaszcza istotny jest tu ostatni z motywów, bowiem Aki nie jest jedyną osobą mierzącą się z tą kwestią. Wraz z kolejnymi stronami zwiększała się nie tylko liczba przedstawicieli obu wymiarów (oraz problemów, przed jakimi ci stawali), ale także potęgował się mój apetyt na dalszy ciąg.
Nie polecam sięgać po ten zbiór pod wieczór z towarzyszącym temu nastawieniem tylko jeden rozdział. Tak się nie da. „Izuna” to ekwiwalent wciągającego serialu, podczas którego okłamujemy się, że tylko jeden odcinek, jeszcze ten odcinek i basta i tak do momentu, kiedy napisom końcowym ostatniego epizodu towarzyszą pierwsze promienie wschodzącego słońca. Może ktoś ma odpowiednio silną wolę, by odłożyć komiks po przeczytaniu zaledwie jednej części, ale mnie tego zabrakło. W tej prostej i pozornie niewyróżniającej się fabule jest coś, co przyciąga, wprost porywa w swoje objęcia i później nie chce puścić. Jak widać, dałem się całkowicie ponieść opowieści zrodzonej w umysłach dwóch utalentowanych scenarzystów. Z pewnością sprzyjała temu znajomość poprzednich dzieł Tenuty. Z nieskrywaną przyjemnością wróciłem do wykreowanego przez niego świata i z niemałym zachwytem obserwowałem, jak ten zmienił się, gdy odpowiedzialność za nadanie mu kształtów i barw została powierzona w dłonie Carity Lupattelli.
Szata graficzna „Legendy o Szkarłatnych Obłokach” i „Maski Fudo” przykuwała wzrok niczym narzędzie trzymane przez hipnotyzera. Mimo to zmianę na stanowisku rysownika trudno ocenić mi inaczej niż jako słuszną. Pod względem klimatu „Izuna” nieco różni się od poprzednich zbiorów, więc zmiany wizualne świetnie współgrają z lekką odrębnością w charakterze poszczególnych opowieści. Mało tego, Lupattelli zdaje się idealnie pasować do historii garściami czerpiących z japońskiego folkloru. Jej styl i stosowane przez nią kolory świetnie podkreślają unikalność i baśniowość całości.
O ile mój zachwyt mogę częściowo tłumaczyć znajomością poprzednich albumów i powrotem do lubianego świata, o tyle spokoju nie dawała mi przystępność recenzowanego komiksu. Wydawało mi się, że „Izuna” jest zbiorem, po który śmiało mogą sięgnąć osoby niezaznajomione z „Legendą o Szkarłatnych Obłokach” i „Maską Fudo”. Chciałem mieć jednak pewność, czy aby moje urzeczenie fabułą, kreską i spowijającą je folklorową otoczką nie wpłynęło na osąd w innych kwestiach. Zatem, zanim zasiadłem do napisania niniejszego tekstu, podsunąłem „Izunę” koleżance, która nie dość, że nie czytała wcześniejszych tomów, to jeszcze nieczęsto sięga po pozycje inspirowane japońską kulturą. Ze względu na ich wymowność, pozwolę sobie zacytować jedynie pierwsze słowa, jakie padły po lekturze: chcę więcej. Tak, moi drodzy, działa magia Tenuty.
„Izuna” to opowieść, do której będę chciał wracać, a zarazem jest to chyba najlepszy album Tenuty. Wielka szkoda, że ten świetny rysownik i scenarzysta niedawno odszedł, ale przynajmniej można cieszyć się, że pozostawił po sobie tak wyjątkowe i wspaniałe dzieła.
Oceny końcowe komiksu „Izuna. Wydanie zbiorcze”
*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Saverio Tenuta, Bruno Letizia |
Rysunki |
Carita Lupattelli |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
200 |
Tłumaczenie |
Jakub Syty |
Data premiery |
24 lipca 2023 |
Dziękujemy wydawnictwu Lost in Time za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Lost in Time / Humanoids