
Choć przyszłość Jamesa Bonda wciąż pozostaje niepewna, jedno jest pewne – trwają intensywne prace nad tym, jak tchnąć nowe życie w ikonicznego agenta 007. Nowi decydenci głowią się nad tym, jak odświeżyć postać, a tymczasem nie brakuje nieoczywistych pomysłów. Jeden z nich przedstawił Alexander Skarsgård.
Szwedzki aktor proponuje wizję Bonda jako grzecznego negocjatora unikającego przemocy.
W rozmowie z „The Times” aktor znany z ról w „Wielkich kłamstewkach”, „Wikingu” i „Sukcesji” przyznał z rozbrajającą szczerością, że jako 19-latek zgłosił się do szwedzkiej armii, bo… chciał być Jamesem Bondem. Dziś, pytany o ewentualne przejęcie roli, żartuje: „Jestem zdecydowanie zbyt szwedzki na to. Ale mógłbym być bardzo uprzejmym, dyplomatycznym Jamesem Bondem, który negocjuje”. Dodał też z przymrużeniem oka: „Nie będzie przemocy. Tylko spotkania zarządu, na których wszyscy próbują osiągnąć konsensus i rozpaczliwie unikają konfliktów. To bardzo szwedzkie. Zgłoszę ten pomysł!”.
Jego luźna i żartobliwa wypowiedź wpisuje się nie tylko w subtelną krytykę związaną z jego ojczyzną, ale też w szerszą debatę o tym, jak powinien wyglądać nowy Bond, w trwającej od miesięcy dyskusji o przyszłości serii.
Sprawdź też: Wielki konflikt na planie „Białego Lotosu”? Aktor przerwał wywiad, gdy zapytano go o koleżankę z obsady
Odkąd Amazon przejął pełną kontrolę nad marką – a Barbara Broccoli i Michael G. Wilson, po ponad sześciu dekadach, przestali nadzorować kreatywny kierunek serii – fani nie kryją obaw. Wielu z nich martwi się, że Amazon doprowadzi do przesycenia marki, tworząc zbyt wiele spin-offów i rozwadniając tożsamość 007. Tymczasem najczęściej wymienianym kandydatem do przejęcia roli agenta pozostaje Aaron Taylor-Johnson.
źródło: Deadline/zdj. Amazon