
James Cameron, jeden z najważniejszych reżyserów w historii kina, znany z takich produkcji jak „Avatar”, „Titanic” czy „Terminator”, zabrał głos na temat generatywnej sztucznej inteligencji w przemyśle filmowym. W rozmowie z Andrew Bosworthem, dyrektorem ds. technologii Meta, w podcaście „Boz to the Future”, Cameron wyraził ostrożny optymizm wobec nowych technologii, jednocześnie apelując o odpowiedzialność i rozwagę w ich wykorzystaniu.
„Musimy znaleźć sposób, żeby obniżyć ich koszt o połowę”
Reżyser podkreślił, że przyszłość wielkich widowisk filmowych zależy od znaczącego obniżenia kosztów produkcji efektów specjalnych, w czym miałaby pomóc sztuczna inteligencja: „To nie jest tylko hipotetyczne. Jeśli chcemy dalej oglądać takie filmy, jakie zawsze kochałem, jakie lubię robić i na jakie sam chętnie chodzę do kina, nazwijmy to: Diuna, Diuna: Część druga, coś w tym stylu, albo któryś z moich filmów, czy też produkcje pełne efektów specjalnych, oparte na CGI, to musimy znaleźć sposób, żeby obniżyć ich koszt o połowę”.
Cameron zaznaczył, że nie chodzi o redukcję zatrudnienia, lecz o poprawę efektywności pracy:
„Ale to nie oznacza zwalniania połowy pracowników w firmie od efektów. Chodzi raczej o to, żeby podwoić prędkość realizacji danego ujęcia, tak by tempo pracy było szybsze, cykl produkcyjny krótszy, a artyści mogli przechodzić do kolejnych fajnych projektów i potem kolejnych fajnych projektów, prawda? Taka jest moja wizja”.
Sprawdź też: „Batman 2” z Pattinsonem znowu poważnie opóźniony! Czy ten film w ogóle powstanie?
Jednocześnie Cameron przyznał, że nie wierzy, by sztuczna inteligencja była obecnie zdolna do stworzenia poruszającego scenariusza: „Nie sądzę, by bezcielesny algorytm, który łączy ze sobą cudze doświadczenia o miłości, śmierci czy strachu, był w stanie naprawdę poruszyć widza. Żeby to zrobić, trzeba być człowiekiem” – stwierdził. Dodał również z przekąsem: „Poczekajmy 20 lat. Jeśli AI wygra Oscara za scenariusz, wtedy będzie można to traktować poważnie”.
źródło: Variety zdj. Disney