JLA: Amerykańska Liga Sprawiedliwości, tom 4 - recenzja komiksu

W styczniu nakładem wydawnictwa Egmont Polska ukazały się dwa wydania zbiorcze komiksów z DC Comics. W zeszłym miesiącu pojawiła się u nas recenzja jednego z nich, pochodzącego z uniwersum The New 52: Batman – Detective Comics, tom 6: Ikar, a tym razem pora na nieco starsze przygody Ligi Sprawiedliwości. Zapraszam do lektury recenzji.

Szaleństwa Panicza Granta

Na polskie wydanie czwartego tomu JLA składają się dwie historie (zamiast trzech, o czym szczegółowo wspomnę później). W pierwszej z nich Lex Luthor powołuje do życia kolejną odsłonę swojego Gangu Niesprawiedliwości, zapraszając tym razem do współpracy: Prometeusza, zmutowanego generała Eilinga i Królową Pszczół. Nowa formacja sił zła rozpoczyna zorganizowaną walkę z Ligą Sprawiedliwości „z grubej rury”: atakując kwaterę główną Ligi oraz wieżę zegarową (siedzibę Oracle), tym samym destabilizując działania i kontakt pomiędzy superbohaterami. W międzyczasie na świecie zaczynają wybuchać wojny, a z kosmosu przybywa potężne zagrożenie dla całej ludzkości, o uroczej nazwie Mageddon. Tak w skrócie przedstawia się fabuła Trzeciej Wojny Światowej.

W drugiej opowieści – o ponad połowę krótszej, a zebranej z pierwszych trzech zeszytów komiksu JLA Classified – goryl Grodd podejmie kolejną próbę opanowania świata. Jak na złość, dzieje się to pod nieobecność obdarzonych supermocami członków Ligi Sprawiedliwości (czytaj: wszystkich prócz Batmana). Mroczny Rycerz wspierany przez Giermka – żeński odpowiednik Robina z niejakiego Korpusu Ultrażołnierzy – będzie musiał stawić czoła problemowi.

jla_t4_plansza_1.jpg

Grant Morrison – te dwa słowa wystarczą w zupełności za recenzję, która przyciągnie jednych do tego komiksu, innych odrzuci. W istocie, „Szalony Szkot” to scenarzysta, po którym nie wiesz, czego się spodziewać – oprócz niczym nieskrępowanej rozrywki (o Morrisonie wspominałem już przy okazji recenzji komiksu Batman: Gotyk). Tym razem dostajemy tu kolejne dzieło z – jak to nazywam – morrisonowskiego tygla. Kolejne karty Trzeciej Wojny Światowej zaludnione są przez naprawdę LICZNE zastępy superbohaterów i superzłoczyńców. Nie brakuje tam też bardziej barwnych (dosłownie i w przenośni) indywiduów, jak Crazy Quilt i Rainbow Raider, wchodzący tu w skład bandy o wesołej nazwie Color Queens. Liga prowadzi debaty przy stole z krzesłami oznaczonymi symbolami poszczególnych herosów (może żeby uniknąć sporów o miejsce ;)). Plastic Man przekształca się w coraz to zabawniejsze formy (z których jedna wydaje się nawiązywać do znanego od ponad 50 lat batmanowego specyfiku do obrony przed rekinami). Pojawiają się nawet postaci anielskie. Dzieje się bardzo wiele, klimat i humor Morrisona jest namacalny, a cała główna opowieść tego wydania zbiorczego jest udanym pożegnaniem szkockiego scenarzysty z miesięcznikiem, za który odpowiadał od pierwszego zeszytu. Pożegnaniem z bardzo mocnym przytupem i potężną dawką WTF-a.

Drugiej opowieści daleko do rozbuchania fabularnego, które prezentowała sobą Trzecia Wojna Światowa, co nie znaczy, że jest źle. Tym razem jest o wiele bardziej kameralnie i większą rolę ma tutaj Batman, a zamiast natłoku superherosów mamy kameralną, kilkuosobową Ligę, a także znacznie mniej znany, ale niemniej interesujący twór autorstwa Granta Morrisona (a jakże!), czyli Korpus Ultrażołnierzy, powołany do życia przez Szkota w drugim numerze mini-serii DC One Million, w 1998 roku (a więc 6 lat przed publikacją pierwszych zeszytów JLA Classified). Ciekawie na przykład prezentuje się tutaj, dla porównania z „oryginałem”, brytyjska wersja Batmana. Osoby siedzące bardziej w serialach, niż w komiksach, znajdą w drużynie dwie nieco znajome postaci (Jack-O-Lantern został użyty w komediowym Powerless jako kryminalista, z kolei Vixen przewinęła się dość mocno przez serialowe uniwersum Arrowverse). Nie brak w komiksie także echa pomysłu scenarzysty na traktowanie wszystkich opowieści o Batmanie jako jednej ewoluującej historii o Mrocznym Rycerzu (tym znakiem jest słynny czerwony telefon w Jaskini Nietoperza, znany z kampowego serialu z Adamem Westem).

jla_t4_plansza_2.jpg

Kontrowersyjną decyzją związaną z polskim wydaniem tomu czwartego JLA jest fakt wycięcia z niego przez Egmont Polska historii zatytułowanej Ziemia 2, obecnej w amerykańskiej edycji Deluxe. Wydaje się to być powiązane z faktem, że wspomniana 96-stronicowa powieść graficzna została wydana miesiąc wcześniej przez Eaglemoss w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics jako tom 10 (zawierający kilka dodatków), a do tego fabuła nie ma bezpośredniego związku z resztą tomu czwartego edycji Deluxe JLA. Z jednej strony, pozwala to osobom kolekcjonującym ofertę DC Comics od obu polskich wydawców na uniknięcie dubla i zapłacenia dwa razy za to samo lub zdekompletowania kolekcji. Niemniej jednak, czytelnicy zainteresowani zebraniem całej twórczości Granta Morrisona związanej z serią JLA są przez to zmuszeni do kupna dodatkowego komiksu zawierającego wydzieloną Ziemię 2 (czy to tomiku WKKDC, czy też wydanej przez Fun Media 14 lat temu wersji w miękkiej oprawie, oczywiście teraz dostępnej wyłącznie z drugiej ręki) oraz postawienia obok wydanych przez Egmont czterech tomów JLA wydania pasującego jak pięść do oka (i w praktyce zapłacenia niejako dwukrotnie). Choć jestem w stanie zrozumieć tę sytuację, to jednak okrojenie wydania zbiorczego w stosunku do oryginału traktuję jako spory minus. Zwłaszcza, że wspomniane cztery tomy JLA: Deluxe Edition wydane w USA stanowią komplet twórczości Granta Morrisona związanej z JLAJLA Classified.

Oceny za poszczególne elementy

Scenariusz: ciekawe pomysły Morrisona, o których co nieco napisałem wyżej – jak to przeważnie u niego, jest „na bogato”. Osobiście szczególnie podobała mi się drużyna Ultrażołnierzy wymyślona przez Szkota, a wykorzystana ponownie w JLA Classified.

5
Scenariusz

Rysunki: 2 różne style, dwóch różnych rysowników, którzy udanie przenieśli na papier pomysły Szalonego Szkota, radząc sobie – szczególnie Howard Porter, odpowiedzialny za Trzecią Wojnę Światową – z mnóstwem postaci w kadrach. Naszkicowana przez Portera historia to idealna okazja do zabawy w odgadywanie / przypominanie sobie dziesiątek postaci zaludniających kolejne karty komiksu. Szacunek należy się temu rysownikowi za ogarnięcie – czy też współtworzenie – chaosu związanego z superbohaterską „rozpierduchą”, gdzie jednak wszystko ma swoje miejsce i jest dobrze rozplanowane. Jeden z moich osobistych plusów dla tego autora należy się za stronę wieńczącą Mrówkę i lawinę, zeszyt nr 34 z JLA będący wprowadzeniem do wydarzeń z Trzeciej Wojny Światowej – wygląda ona wprost mistrzowsko, to wrażenie wywołuje we mnie postać Lexa Luthora: aż czuje się tam, że jest on budzącym niepokój i respekt prawdziwym mastermindem, diametralnie różniącym się na przykład od nowej i bardziej „jokeropodobnej” wersji zaproponowanej przez Jessego Eisenberga w filmie Batman v Superman: Świt sprawdiedliwości. Z kolei „mój” drugi prywatny plus za Plastic Mana, fani animowanego Batmana: Odważnych i bezwzględnych pewnie się ze mną zgodzą.

Co się tyczy McGuinessa, łatwo zauważyć, że superbohaterowie u niego są często bardziej „prostokątnogębni” (a przynajmniej tak mi się kojarzą ich głowy), tym niemniej, jego kreska przypadła mi do gustu już od czasu zapoznania się z zeszytami Wrogów Publicznych (pierwszy story-arc serii Superman/Batman, wydany w Polsce w 2005 roku w 3 częściach przez Axel Springer Polska jako Dobry Komiks, a rok temu przez Egmont Polska w jednym tomie w miękkiej oprawie). Świetnie prezentują się na przykład poszczególnie strony z komiksu podzielone na 16 obrazków w schemacie 4 x 4, gdzie każdy kolejny kadr to zbliżenie na jakiś przedmiot, postać lub miejsce. Daje to ciekawe i nieco filmowe wrażenie.

Od strony wizualnej – konkret!

6
Rysunki

Tłumaczenie: wygląda na całkiem porządne, choć nie miałem okazji porównywać go z oryginałem. Parę drobnych zastrzeżeń i wątpliwości: znalazłem 2 literówki (a przynajmniej wygląda mi to na błędy: na str. 31 „Wondeworld” raczej zamiast „Wonderworld”, na str. 45 „Ssstrefa widomo” przypuszczalnie zamiast „Ssstrefa widmo”), na stronach 71 i 155 trafiły się chmurki bez tekstu (odpowiednio u Eilinga i Supermana). Mieszane uczucia mam co do tłumaczenia pseudonimów postaci – naturalnie niektóre zostawiono, część przetłumaczono. Czemu jednak tłumacz zostawił Oracle (zamiast całkiem nieźle brzmiącej Wyroczni) i Green Lanterna, a przetłumaczył Black Lightninga i Royal Flush Gang? I tak wspomniany heros to Czarna Błyskawica – mająca dwa razy więcej sylab ksywka w rodzaju żeńskim dla mężczyzny, równie dobrze można było spolszczyć i Latarników. Z kolei „Gang Królewskiego Pokera” brzmi przydługo. To jednak takie moje osobiste wątpliwości i czepialstwo, bo – jak już wspomniałem – tłumaczenie wygląda na bardzo przyzwoite.

+5
Tłumaczenie

Wydanie: twarda oprawa, kredowy papier, okazały i sążny komiks – jak zwykle porządne wydanie, jak przystało na Egmont. Tym niemniej obniżam notę z celującej o 2 oceny, a to za sprawą wycięcia Ziemi 2 z polskiego tomu. Jeśli jednak komuś to nie przeszkadza, spokojnie może przeskoczyć na 5+/6 (zwiększając średnią o niespełna pół „oczka”).

4
Wydanie

Przystępność: ocena nieco gorsza, za sprawą mnóstwa superbohaterów i superzłoczyńców, w których przeciętny czytelnik (a zwłaszcza „świeżak” w świecie DC Comics) może się pogubić. Warto byłoby zaopatrzyć się w poprzednie tomy JLA oraz poznać trochę lepiej Korpus Ultrażołnierzy. Niemniej jednak, lwia część postaci pojawia się w kadrach czysto gościnnie, aby zmultiplikować liczbę użytych bohaterów – i te nieistotne dla fabuły osobniki, przez co niewymagające wcześniejszego zapoznania z nimi – mogą wzbudzić zainteresowanie nieznającego ich czytelnika.

4
Przystępność*

Podsumowanie

Do osoby reagującej awersją na twórczość Granta Morrisona: jeśli lubisz komiksy z drużynami superbohaterskimi, spróbuj się przełamać, bo tom 4 JLA to pozytywnie zakręcone dwie historie z mnóstwem postaci na pełnym wypasie.

Dla osoby lubiącej twórczość Morrisona: chyba dalej nie muszę Cię przekonywać, to Twoje „must have”.

Dla wszystkich: intensywne doznania w pierwszej, masywnej opowieści, oraz bardziej detektywistyczna, krótsza historia, w której większą rolę odgrywa Batman. Do tego plejada ludzi w pelerynach i maskach, kilka różnych ekip dobrych i złych, a nawet tu i ówdzie pojawia się anioł. Jeśli lubisz ekipy superbohaterów i komiksy o nich, kupuj śmiało!

Oceny końcowe

5
Scenariusz
6
Rysunki
+5
Tłumaczenie
4
Wydanie
4
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

JLA – Amerykańska Liga Sprawiedliwości tom 4

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach JLA #34 (październik 1999 rou), #36-41 (grudzień 1999 roku - maj 2000 roku) oraz JLA Classified #1-3 (styczeń - marzec 2005 roku).

Specyfikacja

Tytuł polski

JLA: Amerykańska Liga Sprawiedliwości, tom 4

Tytuł oryginalny

JLA: Deluxe Edition Volume Four

Scenariusz

Grant Morrison

Rysunki

Howard Porter, Ed McGuiness

Tusz

John Dell, Dexter Vines, Drew Geraci

Kolory

Pat Garrahy, Dave McCaig

Okładka

Howard Porter, John Dell

Tłumaczenie z języka angielskiego

Krzysztof Uliszewski

Redakcja

Artur Szrejter

Wydawca oryginału

DC Comics

Wydawca wersji polskiej

Egmont Polska

Data publikacji wersji oryginalnej

10 listopada 2010 r.

Data wydania polskiego

25 stycznia 2017 r.

Oprawa

twarda

Format

17,5 cm x 26,5 cm

Papier

kredowy

Druk

kolorowy

Liczba stron

272

Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

źródło: Egmont / DC Comics