Jonny Greenwood „Nić widmo” – recenzja soundtracku

Trzeba przyznać, że Paul Thomas Anderson to jeden z najciekawszych obecnie twórców kina, w dodatku jeden z nielicznych o naprawdę unikalnym stylu. Dlatego też każdy jego kolejny projekt rozbudza ciekawość kinomanów – również w sferze dźwiękowej. Od jakiegoś czasu za muzykę w filmach PTA odpowiada Jonny Greenwood, znany generalnie jako gitarzysta grupy Radiohead. „Nić widmo” to już czwarta wspólna kolaboracja tych panów. Jak wypada?

Jonny Greenwood „Nić widmo”

(Nonesuch Records / Warner Music Poland, 2018)

Recenzja muzyki zawartej na płycie:

„Phantom Thread” (tak brzmi tytuł oryginalny) to ilustracja bardzo klasyczna w treści – ze wszystkich dotychczasowych tego duetu najbardziej tradycyjna w formie, choć nie wolna też od autorskich eksperymentów. Romantyczna otoczka ścieżki dźwiękowej i jej mocno artystyczny – niekiedy aż do przesady – sznyt uderzają w nas już od pierwszych taktów utworu tytułowego. Krzykliwe, wręcz irytująco głośne smyczki mają w sobie klasę i nie można odmówić im niezwykłego powabu. To intrygująca, lecz jednocześnie wymagająca nieco cierpliwości – a już na pewno odpowiedniego nastawienia – muzyka.

86657f888c7e8fed-2048x1024.jpg

Muzyka szczęśliwie niezbyt długa i odpowiednio różnicowana przez kompozytora, o czym przekonują chociażby kolejne wariacje danego motywu. Pierwszy zdecydowanie spokojniejszy, gdzie prym wiodą już solowe, smutne skrzypce w akompaniamencie delikatnego fortepianu. Drugi z tak zwanym przytupem, z uwydatnioną sekcją dętą oraz kotłami i o wielce dostojnym brzmieniu. No i ostatni, o numerze czwartym, który charakteryzuje się z kolei mocno ograniczonym instrumentarium i przypomina nieco... wiejskie rzępolenie pod sam koniec trzydniowego wesela. Intrygujący eklektyzm, który bynajmniej nie budzi poczucia dysonansu.

Wraz z każdym kolejnym utworem coraz bardziej wychodzi na wierzch swoista szorstkość tej ilustracji. Pomimo wyraźnej klasy wykonania i przywiązania do detali, ma się wrażenie, jakby poszczególne elementy składowe zostały celowo lekko przestrojone (albo źle nastrojone). Co za tym idzie, nuty dochodzące nas z głośników (lub słuchawek – które w tym wypadku polecam – do zanurzenia się w szczegóły tej pracy) wydają się surowe, jakby zabrakło im finalnego, dopieszczającego dźwięk wykończenia, i przez to nie zawsze atrakcyjne w odbiorze.

Ciekawe zresztą, że choć nie brak tu skoczniejszych i/lub przyjemniejszych dla ucha, nastrojowych, wręcz iście salonowych fragmentów (przepiękne „House of Woodcock”, obie odsłony „Sandalwood” czy też mniej oczywistej urody, ale równie ujmująca „Alma”), to nad całą pracą bezustannie unosi się dość rzewny – by nie napisać: posępny – nastrój, jako żywo przypominający niekiedy swą ekspresją starsze o dekadę „Aż poleje się krew” tegoż twórcy. W „Nici widmo” pod powierzchnią drzemią zresztą podobnie złowrogie, naznaczone podskórną obsesją i szaleństwem muzyczne demony.

thread-4.jpg

Cóż, z całą pewnością nie jest to muzyka dobra dla każdego i na każdą okazję. W jej odbiorze nie pomaga momentami problematyczna, bo zbytnio jednostajna natura. Zupełnie jakby skonstruowana została w taki sposób, żeby w pełni mogli docenić ją tylko prawdziwy koneserzy i/lub znawcy tematu. Doskonale oddaje to tematykę oraz fabularne niuanse filmu, jak i jego głównego bohatera – ogarniętego obsesją perfekcji krawca dla elit. Zatem można dopatrywać się w tym zagraniu mistrzowskich znamion soundtracku – a przynajmniej genialnego zamysłu Greenwooda, który z ciekawostki sezonu, bo na co dzień niezwiązanego przecież z kinem, zmienił się w jednego z najciekawszych twórców gatunku. Polecam, bo warto.

4
Muzyka na płycie

Spis utworów:

  1. Phantom Thread I (3:36)
  2. The Hem (2:43)
  3. Sandalwood I (2:40)
  4. The Tailor of Fitzrovia (2:31)
  5. Alma (4:07)
  6. Boletus Felleus (3:13)
  7. Phantom Thread II (3:55)
  8. Catch Hold (2:15)
  9. Never Cursed (3:46)
  10. That's As May Be (1:27)
  11. Phantom Thread III (2:22)
  12. I'll Follow Tomorrow (1:22)
  13. House of Woodcock (3:53)
  14. Sandalwood II (3:43)
  15. Barbara Rose (4:40)
  16. Endless Superstition (3:05)
  17. Phantom Thread IV (2:59)
  18. For the Hungry Boy (03:36)

Czas trwania płyty: 55:40

Opis i prezentacja wydania:

W nasze ręce dostajemy wyjątkowo schludny, acz minimalistyczny w swej formie, gustowny digipack. Skąpany w bieli oraz zgniłej zieleni jest dość cienki i dzięki temu dobrze leży w dłoni. Po rozchyleniu ujawnia jakby nieco „wysłużoną” grafikę, a clou zawartości kryje się w jego skrzydłach. W jednej „kieszeni” znajdziemy krążek (wyjęcie którego to największy mankament całości), natomiast w drugiej równie skromną książeczkę, na którą składają się informacje czysto użytkowe, czyli: spis utworów (obecny również z tyłu wydawnictwa), wykonawców poszczególnych ścieżek, dane o ekipie odpowiedzialnej za nagrywanie i zmiksowanie dźwięku oraz akapit z podziękowaniami. Tyle. Jak więc widać, rządzi tu w pełni prostota i przejrzystość. Co nie zmienia faktu, że jest to bardzo estetyczne, zgrabne i zwyczajnie ładne wydanie, które może się podobać. Miła alternatywa dla plastikowych, łatwo pękających pudełek. Zatem i pod tym względem kciuk w górę.

nicwidmo.jpg nicwidmo2.jpg

nicwidmo3.jpg nicwidmo5.jpg

nicwidmo4.jpg nicwidmo6.jpg

5
Wydawnictwo

Oceny końcowe:

4
Muzyka na płycie
5
Wydawnictwo
+4
Średnia

Gdzie kupić soundtrack „Nić widmo”?

Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Warner Music Poland.

źródło: zdj. Annapurna Pictures / Focus Features