„Kapitan Ameryka” tom 1: „Zimowy Żołnierz” – recenzja komiksu

17 lipca swoją premierę miał pierwszy tom serii „Kapitan Ameryka” pod tytułem „Zimowy Żołnierz”. Jak wypada historia stworzona przez Eda Brubakera? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.

Definicja zamiast wstępu: retcon (skrót od RETroactive CONtinuity) – dodanie lub zmiana przeszłych zdarzeń dotyczących określonego fikcyjnego bohatera lub świata poprzez aktualnie opowiadaną historię, zwykle niezamierzone przez twórcę oryginalnych wydarzeń w czasie ich tworzenia; wyrażenie spopularyzowane w świecie komiksu.

Skąd takie nietypowe otwarcie? Otóż dzisiejsza wiedza o postaci Kapitana Ameryki – Steve'a Rogersa – w istotnym fragmencie jest właśnie retconem. Oryginalnie zarówno Kapitan Ameryka, jak i jego pomocnik, Bucky, przeżyli wojnę i zajęli się walką z mniej oczywistymi wrogami kraju niż faszyści, w konsekwencji... odrobinę rozmienili na drobne swój fabularny potencjał. Stan Lee doskonale o tym wiedział, kiedy w 1964 roku, w czwartym zeszycie serii „Avengers”, dokonał prawdopodobnie najbardziej znanego retconu w historii komiksu. Otóż Kapitan i Bucky zaginęli w czasie jednej z ostatnich misji na finiszu drugiej wojny światowej, przy czym Kapitan, zahibernowany pod lodem, został ostatecznie szczęśliwie odnaleziony przez Avengersów. Tym samym przeniósł się bezpośrednio ze swoich najbardziej ikonicznych przygód do teraźniejszości, stając się bohaterem spoza swojego czasu, „harcerzykiem”, którego poznaliśmy w wersji filmowej, pozbawionym towarzyszy i najbliższego przyjaciela. Oczywiście w ślad za tym pojawiło się pytanie, kim były osoby podające się za Kapitana Amerykę w okresie powojennym, ale dla uniwersum komiksowego było to jedynie okazją to napisania kilku kolejnych ciekawych historii. W taki sposób ustalone status quo utrzymywało się dość długo w niezmienionej formie. Jak się miało jednakże okazać, dla historii Kapitana Ameryki nie miał być to jedyny retcon uznawany za ikoniczny.

Ed Brubaker to solidny scenarzysta, którego strefą komfortu wydają się kryminały z delikatnym nadprzyrodzonym lub noirowym twistem. Ostatnio na naszym rynku mieliśmy szczęście zarówno do jego pozycji superbohaterskich („Daredevil: Nieustraszony” tomy 4-6), jak i tych autorskich (świetne „Zabij lub zgiń”). Jego protagoniści mogą godzinami snuć się po zakamarkach miasta i powoli odkrywać stawiane przed nimi zagadki w towarzystwie krążących za nimi przemyśleń. Seria „Kapitan Ameryka”, jaka wystartowała w roku 2004, tuż po rozwiązaniu grupy Avengers („Avengers: Disassembled” Bendisa) połączyła więc w obiecujący miks kultowego herosa spoza czasu i owianego tajemnicą swoich dzieł scenarzystę. Z jakim skutkiem?

kap-amer-t1-plan-1-min.jpg

Kiedyś Generał Aleksander Łukin był dumny z Matki Rosji i służył jej z oddaniem. U boku swego mentora, weterana Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – Generała Karpowa – opracowywał dla KGB tajną broń mającą wyrównać szanse sowietów w zimnej wojnie. Po upadku Związku Radzieckiego nigdy do końca nie pogodził się ze zmianą kierunku polityki, a źródłem jego zarobku stało się wyprzedawanie osiągnięć naukowych KGB temu, kto zapłaci więcej. Wtedy też spotkał Red Skulla, który był w stanie zapłacić wiele, ale nie dostatecznie wiele, aby otrzymać największą tajemnicę – zawartość pojemnika hibernacyjnego, za którą Łukin zażądał kosmicznej kostki – artefaktu mogącego poprzez myśl modyfikować rzeczywistość. Dziś Red Skull zbiegł z więzienia, przez co Steve Rogers – Kapitan Ameryka – czuje się w obowiązku odnaleźć i schwytać swojego arcywroga. Jego kategoryczność w poszukiwaniach, nieustępliwość oraz zaskakujące niezważanie na zagrożenie dla postronnych obywateli i mienia zaczyna niepokoić S.H.I.E.L.D. Tymczasem Red Skull zostaje odnaleziony martwy w swoim apartamencie, przy czym wszystko wskazuje, że był w trakcie organizacji zamachu terrorystycznego na skalę światową oraz posiadał uszkodzoną i wymagającą naładowania kosmiczną kostkę. Steve nie chce uwierzyć w prozaiczną śmierć odwiecznego antagonisty, jednocześnie zaczynają go dręczyć dziwne koszmary, w których przeżywa wydarzenia ze swojej przeszłości, ale zmienione w kilku istotnych szczegółach. W tym czasie na cmentarzu w Arlington ktoś dokonuje aktów wandalizmu w stosunku do dwóch pozornie nieistotnych nagrobków, co niezwykle porusza Kapitana. Kto i dlaczego pragnie wpłynąć na naszego bohatera? Czy Red Skull rzeczywiście jest martwy? A przede wszystkim – co takiego skrywa Nick Fury, że obawia się przedstawić Steve'owi raporty operacyjne dotyczące mitycznego, sowieckiego projektu o nazwie „Zimowy Żołnierz”?

W ramach tomu dostajemy trzy historie: „Spoza czasu” i tytułowego „Zimowego Żołnierza”, stanowiące dwa rozdziały tej samej, większej opowieści, oraz interludium – „Samotną śmierć Jacka Monroe”. Brubaker, jak to ma w zwyczaju, prowadza protagonistę wraz z czytelnikiem od jednego ślepego zaułka do drugiego, sprawnie operując inwersją fabularną i retrospekcjami. Dodatkowo – jako że to start nowej serii z Kapitanem – poprzez nawiązania do przeszłości mamy pretekst do organicznego przemycenia kilku charakterystycznych motywów związanych z postacią oraz podjęcia próby usystematyzowania jej wieloletniej historii, w sposób najbardziej czytelny i lekkostrawny. Dowiemy się ilu faktycznie było mężczyzn noszących miano Kapitana Ameryki oraz jak potoczyły się ich losy. Przez między innymi ten aspekt cała historia jest – z braku lepszego słowa – komiksowo urocza. Rozgrywa się w końcu w dzielonym uniwersum o długoletniej tradycji, a nie w hermetycznym, urealnionym uniwersum filmowym. Oczywiście może to sprawić, że przynajmniej kilka osób, które zaprowadziła do tego komiksu filmowa adaptacja, pokręci ukradkiem nosem. Zakończenie jest otwarte w stopniu podobnym do końca sezonu serialu, a nie filmu kinowego, co zrozumiałe, zważywszy na fakt, że ten tom to zaledwie początek runu Brubakera. Postacie zachowują się przekonywująco i spójnie, miejscami również oddając się monologom w bloczkach narracyjnych, w charakterystycznym dla protagonistów tego scenarzysty stylu. Nadto, dla wszystkich, którzy zastanawiali się czemu Kapitan w trudnej chwili nie wykona telefonu do Tony'ego Starka – w tej historii taki telefon wykonuje. Ostatecznie fabuła nie znudziła mnie w żadnym momencie, jedyne, co mógłbym zarzucić, to miejscami nazbyt pochopne sięganie po komiksowe deus ex machiny zamiast posłużenia się wiarygodną motywacją. Dodatkowo, dla tych trzech osób, które żyły ostatnie kilka lat pod kamieniem i nie wiedzą, kim jest tytułowy Zimowy Żołnierz, to jest to historia wprowadzająca jeden z lepszych, przemyślanych, osadzonych w historii retconów i przywracająca dawno niewidzianego w uniwersum bohatera. Uważni czytelnicy znajdą również kilka prztyczków w nos Marka Millara, autora wersji Kapitana Ameryki z Ziemi-1610 (tzw. uniwersum Ultimate), który wręcz kipiał radykalnością i butą.

kap-amer-t1-plan-2-min.jpg

W ramach oprawy graficznej dostajemy prace Steve'a Eptinga jako rysownika głównego, uzupełnione o prace Michaela Larka (w retrospekcjach historii głównej), Johna Paula Leona (w interludium „Samotna śmierć Jacka Monroe”) oraz Mike'a Perkinsa (uzupełniająco w 8. zeszycie serii). Styl Epringa sprawdza się tu najlepiej – jest realistyczny, brudny, miejscami wręcz niedbały z przewagą czerni, zbieżny z estetyką, w jakiej zwykle mamy okazję podziwiać scenariusze Brubakera. Ciekawie współgrają z Eptingiem prace Larka, które nadają retrospekcjom bardziej surowy, wręcz niedokończony charakter, zupełnie jakby wraz z niepamięcią bohatera rozmywało się wizualne zobrazowanie jego wspomnień. Na tym tle rysunki Perkinsa prezentują się najgorzej, sprawiając wrażenie bardziej pokrytego tuszem szkicu niż gotowych kadrów, z nienaturalnie „napompowaną” głową Kapitana. Rysunki Leona pozostają bardziej na uboczu, podobnie jak historia, którą ilustrują, są ewidentnie bardziej sterylne, typowo superbohaterskie i opatrzone grubymi konturami.

Wydanie polskie to twarda, matowa oprawa w standardzie Marvel Classic z grzbietem ozdobionym charakterystycznym czerwonym logiem na białym tle oraz „jedynką” w dolnej części, co pierwotnie zmyliło mnie i byłem przekonany, że dostajemy, w ślad za oryginalnym wydaniem zbiorczym, wyłącznie pierwszą część historii o Zimowym Żołnierzu (pierwotnie całą historię rozbito na dwa tomy, podobnie jak w przypadku wydania polskiego w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela tj. tomów 11. i 14.). Omawiany tom zawiera w sobie jednakże pierwsze dwa oryginalne wydania zbiorcze serii – „jedynka” wskazuje więc na pierwszy tomu runu i tym samym zapowiadany ciąg dalszy, tj. tom drugi „Kapitana Ameryki” od Eda Brubakera z podtytułem „Czerwona Panika” z premierą zapowiadaną na grudzień 2019 r. (przy zachowaniu formuły dwóch oryginalnych wydań zbiorczych kolejny tom powinien już zawierać historie towarzyszące słynnej, pierwszej „Wojnie domowej” Marvela). W zakresie dodatków jest raczej skromnie – dostajemy dwie strony szkiców koncepcyjnych, jedną projektów postaci, jedną okładkę alternatywną i plakat promocyjny. Okładki oryginalnych wydań umieszczono pomiędzy treściami poszczególnych zeszytów. Okładka polskiego wydania zbiorczego, podobnie jak zawartość tomu, zaczerpnięta jest wprost z „Capitan America: Winter Soldier Ultimate Collection”, natomiast – w mojej ocenie – oryginalne okładki wydań zbiorczych prezentują się dużo lepiej i szkoda, że to z którejś z nich nie skorzystano.

kap-amer-t1-plan-3-min.jpg

Podsumowanie

Tak, to ta historia, którą luźno adaptuje film kinowy – druga część przygód Kapitana Ameryki w ramach MCU. Nawiązania pomiędzy materiałem źródłowym są tymi z poziomu motywów, a nie samej historii, więc nawet ze „spalonym” głównym zwrotem fabularnym – tożsamością tytułowego Zimowego Żołnierza – wersja komiksowa zaserwuje Wam wiele ciekawych wątków, głęboko zakorzenionych w dotychczasowej historii postaci i uniwersum. To czyni „Zimowego Żołnierza” całkiem niezłą pozycją na start dla osób pragnących sięgnąć po historie poświęcone przede wszystkim Kapitanowi Ameryce, w opozycji do tytułów drużynowych, gdzie zwykle brakuje miejsca dla indywidualnych postaci. Ostatecznie niezależnie, czy sięgacie po ten album po obejrzeniu filmu z chęci pogłębienia wiedzy o Kapitanie, czy po prostu odpowiada Wam klimat Brubakera – rodem z pogranicza kryminału i filmu szpiegowskiego w superbohaterskiej estetyce – jest spora szansa, że będziecie usatysfakcjonowani.

Oceny końcowe

5
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
6
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

kpSYnKxmqaWYlaqfWGao,ka_zimowy_zolnierz_okladka.72.jpg

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Captain America Vol. 5 #1-9, 11-14 (styczeń 2005 roku - luty 2006 roku)

Specyfikacja

Scenariusz

Ed Brubaker

Rysunki

Steve Epting, Michael Lark, John Paul Leon, Mike Perkins

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

304

Tłumaczenie

Jacek Drewnowski

Data premiery

17 lipca 2019

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źródło: Egmont / Marvel