„Między nami” – recenzja filmu [Tofifest 2020]

Na tegorocznej edycji festiwalu Tofifest możecie oglądać między innymi dokumentalną produkcję „Między nami” wyreżyserowaną przez Dorotę Probę, która zwyciężyła w kategorii From Poland. Czy warto się nią zainteresować? Sprawdźcie naszą recenzję.

Film dokumentalny jest w stanie przedrzeć się przez barierę intymności. To, co wcześniej prywatne, przekształca się w publiczne. Coś, o czym w przeszłości wiedziało niewielu, staje się nagle wiedzą powszechną. Ekran pełni funkcję nośnika informacji, opinii, emocji i uczuć, które z wyświetlanego obrazu trafiają do jego odbiorców. Czasem jest tak, że demonstrowana treść nie odnajdzie potwierdzenia, przez co spocznie wyłącznie na filmie. Innym razem przedostanie się do widza i w trakcie seansu pozwoli mu na identyfikację. Bywa jednak, iż jej wydźwięk posiada tak wielką siłę oddziaływania, że treść absorbuje nie tylko podczas projekcji, lecz pozostaje z odbiorcą na znacznie dłużej. Tak jest właśnie w przypadku „Między nami” – debiutanckiego dokumentu autorstwa Doroty Proby, w którym reżyserka rozsadza granice zarówno ekranowej prywatności, jak i relacji widza z filmem. Uniwersalne pytanie o znaczenie miłości przybiera w jej dziele rozmiarów przeżycia kolektywnego. Intymność dwojga ludzi zmienia się w odbicie własnych doznań oraz refleksję nad istotą przywiązania.

Pozornie prosty zabieg, polegający na umieszczeniu naprzeciw siebie mężczyzny i kobiety będących w związku, przeradza się w niestroniące od komplikacji wyzwanie szczerej rozmowy. Proba zaopatruje pojawiające się w filmie osoby w zestaw, wydawałoby się, zwykłych pytań typu „o czym najbardziej marzysz?”, „czego obawiasz się najmocniej?”, „jakie moje gesty są wyrazem miłości?”. Odpowiedzi udzielają trzy pary o zróżnicowanym charakterze. Związki różnią się wiekiem, doświadczeniem, stażem, ilością mniejszych czy większych kryzysów, a także podejściem. Poznajemy sześcioro osób wpatrzonych w lica swych życiowych partnerów. Z każdym kolejnym pytaniem dowiadujemy się coraz więcej nie tylko o nich samych, lecz również o odczuciach związanych z jakością ich relacji, poglądach na jej temat i ewentualnej przyszłości. Z uwagi na brak pozorów i niekwestionowaną autentyczność konwersacji, ich dywagacje uderzają celnością i przyswajalnością poszczególnych kwestii. Porusza zarówno odwaga wypowiedzi, jak i nieskrępowanie obecnością kamery. W wydarzeniach promujących film część z uczestników podkreślała, że z czasem zapomniała o jej obecności.

A8vOi43g.jpeg

Można by założyć, że „Między nami” to twórczy samograj. Że wystarczyłoby wpaść na pomysł, umieścić ludzi przed kamerą i jedynie przyglądać się wzbudzającym ogólne wzruszenie reakcjom. Wbrew pozorom Proba nie miała najłatwiejszego zadania. By uzyskać wymagany efekt potrzeba empatii i zrozumienia. Należy stworzyć atmosferę wyciszenia i skupienia, wspartą brakiem reżyserskiej ingerencji oraz aurą wzajemnego szacunku i ogromnego zaufania na planie. Twórczyni nie kładzie nacisku na rewelacje, koncentruje się raczej na zwykłym dzianiu się. Nie odnajdziecie w jej filmie nachalnych zbliżeń na zapłakane twarze czy wybuchy gniewu. Reżyserka z czułością godną najlepszych dokumentalistów obserwuje niespieszne wymiany zdań, od których bije niezwykła, niczym niewymuszona szczerość. To właśnie dzięki temu jej „aktorzy” otwierają przed nami swą prywatność. Dyskutują o momentach dobrych i złych. O tematach łatwych i trudnych. O fascynacji drugą osobą. O rutynie. O niesprecyzowanej tożsamości płciowej. O akceptacji dzieci. O utracie wolności. Film Proby jest najlepszym przykładem tego, że rozmowa jest doświadczeniem oczyszczającym.

Między nami” jest poniekąd spadkobiercą formy przybranej przez Pawła Łozińskiego w „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham”. W tamtym filmie młodszy z Łozińskich z podobną wrażliwością przyglądał się spotkaniom matki i córki w gabinecie psychoterapeuty. Obraz z 2016 roku był jednak przewrotnym eksperymentem jedynie podszywającym się pod dokument, w filmie Proby postacie są jak najbardziej prawdziwe. Pod tym względem przypuszczalnie bliżej jej stylowi jest do twórczości Łozińskiego seniora i obserwacyjnego, niebezpośredniego aspektu znanego chociażby z „Wszystko może się przytrafić”. Proba nie interweniuje, zamiast tego ilustruje obraz miłości z dużymi pokładami wyczucia i ogłady, pozwalając na to, by prawda ekranu wyszła na jaw sama. Autorka stawia pytania bez odpowiedzi. Być może zakłada, że te nie istnieją, ale w swym debiucie zachęca do pokonania drogi, u której celu w najgorszym wypadku znajduje się próba. „Między nami” jest właśnie taką próbą. Jej film to poszukiwanie rozwiązania, którego nie ma. Reżyserka zachęca jednak, by starać się je odszukać.

Ocena: 5/6

zdj. Studio Munka