Nieoryginalnie o oryginalności. Recenzja mangi „Cruella. Czerń, biel i czerwień”

Kontynuacja „Cruelli” z Emmą Stone w roli głównej ponoć nadal jest w planach. W oczekiwaniu na film można przypomnieć sobie pierwszą część albo sięgnąć po mangę ukazującą wcześniejsze losy tytułowej bohaterki. Zdecydowałem się na obie opcje, a teraz zapraszam Was do lektury recenzji drugiej z wymienionych pozycji.

Pamiętacie z filmu scenę farbowania włosów? W jednym momencie widzimy nastoletnią Cruellę, a następnie kilka lat starszą Estellę. Akcja mangi została umiejscowiona pomiędzy tymi ujęciami. Hachi Ishie postanowiła pokazać nam kilka epizodów z życia bohaterki i jej towarzyszy o lepkich łapkach. Kadry wypełniono m.in. próbami przetrwania w miejskiej dżungli oraz wewnętrznymi konfliktami protagonistki, za sprawą których tłamsiła swoją złowieszczą stronę. Oczywiście nie zabrakło też i świata mody, lecz tu autorka nie pokusiła się o jakieś nowe wnioski i powieliła jeden z zaprezentowanych na ekranie. 

Całość czyta się całkiem dobrze, choć osoby nastawione na jakieś spektakularne wyczyny, na wzór tych, jakich bohaterka i jej kompani dopuszczali się w filmie, mogą poczuć się nieco rozczarowane. „Cruella. Czerń, biel i czerwień” nastawiona jest bardziej na wewnętrzne rozterki Cruelli i porównywanie jej talentu ze światem zewnętrznym niż na brawurowe momenty. Hachi Ishie prowadzi swoją historię w sposób całkiem spokojny, momentami wręcz nieprzystający do charakteru głównej postaci. Ma to jednak swoje zalety. Po pierwsze i najważniejsze, dzięki temu manga nie wpadła w tory wytyczone przez film Craiga Gillespiego. Recenzowana pozycja wyraźnie różni się od „Cruelli”, ma swój klimat i poznając ją nie mam wrażenia obcowania z dziełem powstałym wyłącznie w celu odcięcia dodatkowych kuponów. Po drugie, leniwe tempo opowieści pozwoliło na lepsze poznanie Cruelli i dosłowne zajrzenie jej do głowy.

cruella komiks manga egmont 

Kreska Hachi Ishie przypadła mi do gustu. Nic tu nie wygląda szkaradnie, ale nie ma też nic nad wyraz atrakcyjnego bądź intrygującego. Czytelnik nie natknie się tu na żadne eksperymenty graficzne czy zabawy kadrowaniem. I choć rysunki oceniam na plus, to muszę dodać, że chętniej widziałbym je w innej opowieści. Już podczas lektury towarzyszyła mi jedna myśl. Zważywszy na wcześniejsze ciepłe słowa pod adresem fabuły, następne zdanie może zabrzmieć dziwnie, ale zaraz wytłumaczę, co autor miał na myśli. „Cruella. Czerń, biel i czerwień” nie powinna powstać.

Przynajmniej nie w formie standardowo narysowanej opowiastki. „Cruella” zachwycała montażem, kolorami i integracją obrazu z dźwiękiem. Tu tego nie ma. O ile cieszy mnie inny sposób prowadzenia fabuły, o tyle historia młodej kobiety, idącej naprzeciw nudnemu i pozbawionemu oryginalności światu, nie powinna być wizualnie nudna i pozbawiona oryginalności. Brakuje tu kolorów lub większego kontrastu i kreatywnego wykorzystywania cieni. Dotkliwa jest również przeciętność kadrów. Całość nieco ratuje przyjemna kreska, ale nadal i tak przeszkadzają wspomniane braki. Szkoda, bo w tej kwestii Cruella zasługiwała na więcej.

„Cruella. Czerń, biel i czerwień” jest ciekawą opowieścią o wcześniejszych wydarzeniach z życia tytułowej bohaterki. Jeśli lubicie film z Emmą Stonę i nie zależy wam na oryginalności formy, to powinniście być zadowoleni. Pozostałym osobom również polecam lekturę, bo mimo niedociągnięć w warstwie wizualnej, sama historia jest przyzwoicie opowiedziana. 

Oceny końcowe mangi „Cruella. Czerń, biel i czerwień”

4
Scenariusz
2+
Rysunki
5
Tłumaczenie
4
Wydanie
4
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6. 

*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. W tym przypadku chodziło o przystępność dla czytelnika, który nie widział filmu.

cruella komiks manga 

Scenariusz

Hachi Ishie

Rysunki

Hachi Ishie, Alice Lewis

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

czarno-biały

Liczba stron

176

Tłumaczenie

Mateusz Lis

Data premiery

31 stycznia 2024 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Zdj. Egmont / Viz Media