„Niewiarygodne” – bezspoilerowa recenzja miniserialu. Czasem najtrudniej uwierzyć w prawdę

W ubiegły piątek na platformie Netflix zadebiutował serial „Niewiarygodne” oparty na prawdziwej kryminalnej historii sprzed kilku lat. Czy warto zainteresować się kolejną z oryginalnych produkcji serwisu? Sprawdźcie naszą recenzję.

13 września 2019 roku zadebiutowała kolejna produkcja z rodziny Netflix Original pod tytułem „Unbelievable”. Oparty na prawdziwych wydarzeniach dramat kryminalny inspirowany jest uhonorowanym Nagrodą Pulitzera artykułem „An Unbelievable Story of Rape” autorstwa T. Christiana Millera i Kena Armstronga oraz odcinkiem programu radiowego This American Life zatytułowanym „Anatomy of Doubt”. Koncentruje się on na sprawie serii gwałtów, które miały miejsce w stanach Waszyngton i Kolorado w latach 2008-11. Zrealizowany przez Timberman/Beverly Productions i CBS Television Studios miniserial składa się z 8 niespełna godzinnych odcinków. Autorami scenariusza są Michael Chabon („John Carter”), Ayelet Waldman („Love and Other Impossible Pursuits”) oraz Susannah Grant („Erin Brockovich”), która wraz z Lisą Cholodenko („High Art.”) i Michaelem Dinnerem („The Wonder Years”) odpowiada także za reżyserię. Wśród producentów wykonawczych znajdziemy Katie Couric („Zoolander”) oraz prawdziwą „Marie”, której historia stała się inspiracją serialu. Na ekranie zobaczymy: Kaitlyn Dever („Booksmart”), Toni Collette („Little Miss Sunshine”), Merritt Wever („Signs”), Scotta Lawrence'a („JAG”), Bridget Everett („Patti Cake$”), Elizabeth Marvel („Homeland”) i Brook Smith („Grey's Anatomy”).

Recenzja zawiera podstawowe informacje dotyczące fabuły serialu, nie zdradza jednak istotnych rozwiązań fabularnych.

Akcja serialu „Niewiarygodne” rozgrywa w dwóch liniach czasowych. Historia zaczyna się w 2008 roku. Mieszkająca w Lynnwood, na przedmieściach Seattle (stan Waszyngton), nastoletnia Marie Adler (Kaitlyn Dever) zostaje zgwałcona w swoim mieszkaniu przez nieznanego sprawcę. Zdarzenie zostaje szybko zgłoszone na policję. Brak wyraźnych śladów napaści, ubogi materiał dowodowy oraz niespójne zeznania poszkodowanej sprawiają, że prowadzący śledztwo detektywi Parker (Eric Lange) i Pruitt (Bill Fagerbakke) dochodzą do wniosku, że dziewczyna wszystko zmyśliła. Grożąc Marie konsekwencjami związanymi z wprowadzeniem policji w błąd, przekonują ją do wycofania sprawy. Co więcej, po jakimś czasie dziewczyna zostaje przez sąd ukarana za składanie fałszywych zeznań. Wszystko to sprawia, że jej dotychczasowe życie legnie w gruzach – odwracają się od niej przyjaciele, zostaje zdegradowana w pracy (po tym, jak sprawę nagłaśniają media) oraz traci dach nad głową. Ponadto, trauma spowodowana napaścią utrudnia jej normalne funkcjonowanie.

Screen-Shot-2019-09-16-at-6.13.29-PM.png

Równolegle do historii Marie rozwija się wątek dochodzenia prowadzonego przez dwie panie detektyw, Karen Duvall (Merritt Wever) i Grace Rasmussen (Toni Collette) w sprawie podobnych napaści na kobiety, do których doszło 3 lata później w stanie Kolorado. Mimo podobnych okoliczności (brak świadków, jednoznacznych dowodów oraz niepełnych zeznań), w odróżnieniu od kolegów z Waszyngtonu, podejmują one zdecydowane działania w celu schwytania sprawcy. Dzięki ciężkiej pracy, umiejętnościom oraz uporowi i wytrwałości, długotrwałe i wymagające zaangażowania znacznych środków śledztwo przynosi rezultaty. Duet policjantek trafia na trop gwałciciela i dociera do jego wcześniejszych ofiar, w tym także Marie. Współpraca policji i prokuratury sprawia, że dziewczyna może po latach starać się o oczyszczenie swojego imienia, co pozwoliłoby jej rozpocząć nowe życie.

Pomimo tego, że produkcja Netfliksa porusza bardzo delikatne tematy, takie jak przemoc seksualna oraz traktowanie ofiar gwałtów przez policje, unika ona aury taniej sensacji oraz stygmatyzowania i generalizowania zachowań policjantów. Karen i Grace nie są idealizowane, a wykonywana przez nie praca, w tym także popełnione błędy, zostaje rzetelnie pokazana. Podobnie detektywi płci męskiej, nie są przedstawiani jako bezduszne potwory, ale zwykli ludzie, którzy w pewnym momencie zawiedli w wykonywaniu służbowych obowiązków. Twórcy unikają także szokowania i epatowania okrucieństwem przy przedstawianiu napaści, skupiając się raczej na przeżyciach wewnętrznych i emocjach towarzyszących ofiarom. Słowa uznania należą się scenarzystom, którzy dokładnie przedstawili historie do tego stopnia, że widzowie sami mogą ocenić różnice w podejściu i traktowaniu przez stróżów prawa ofiar tych samych przestępstw i nadużyć. Serial przykuwa uwagę nie tylko ciekawą narracją, ale także sposobem, w jaki przedstawieni są bohaterowie – kobiety, które zamiast poddać się beznadziei, dzielnie stawiają czoła wyzwaniom. Osobne pochwały należą się aktorom biorącym udział w przedsięwzięciu. Kaitlyn Dever w mistrzowski sposób portretuje nastoletnią, zagubioną, skrzywdzoną i doświadczoną przez życie dziewczynę, a jej kreacja dosłownie chwyta za serce. Merritt Wever genialnie prezentuje niuanse osobowości swojej bohaterki, z jednej strony, twardej pani detektyw, a z drugiej, wrażliwej i współczującej kobiety. Przekonująco i wiarygodnie wypada także Toni Collette, wcielająca się w cyniczną detektyw Rasmussen, przepełnioną złością i frustracją wynikającymi ze specyfiki jej zawodu. Nie można także zapomnieć o aktorkach wspomagających, których role dodają serialowi charakteru – Elizabeth Marvel (Judith), Annaleight Ashford (Lilly), Brook Smith (Dara), Dale Dickey (RoseMarie) czy Liza Lapira (Mia).

„Unbelievable” to solidny dramat kryminalny i jedna z tych produkcji, które mimo trudnej tematyki ogląda się z satysfakcją.

Ocena: 5/6

źródło: zdj. Netflix